- Cytaty
TTIP szansą na wzajemne otwarcie – rozmowa z Tonym Houshem, Prezesem AmCham
- By Redakcja
- |
- 04 kwietnia 2016
- |
- 2 minuty czytania
Tony Housh; fot. AmCham Poland [Copyrights]
TTIP szansą na wzajemne otwarcie
– rozmowa z panem Tonym Houshem,
Prezesem Zarządu Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce
W pierwszych dniach stycznia br., Obserwatora Politycznego spotkał wyjątkowy zaszczyt, Pan Tony Housh, Prezes Zarządu Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce znalazł dla nas czas na bardzo interesującą rozmowę dotyczącą niezwykle ważnych spraw, które udało się nam omówić stosunkowo szczegółowo. To aż sześć zagadnień, z których w istocie każde mogłoby stanowić temat dla oddzielnej dyskusji.
W przyjętym układzie staraliśmy się odzwierciedlić przegląd najważniejszych spraw w amerykańsko-polskich relacjach gospodarczych, niezwykle istotnych dla naszego kraju. Z oczywistych powodów zagadnienie TTIP (Transatlantyckie Partnerstwo w Dziedzinie Handlu i Inwestycji) – było główną osią naszej rozmowy. Dzięki uprzejmości pana Prezesa mamy wgląd od drugiej strony, z amerykańskiej perspektywy.
[MS] Magdalena Szczepańska – Prezes Zarządu Fundacji Pisanie Książek, Wydawca czasopisma „Obserwator Polityczny” i portalu „obserwatorpolityczny.pl”
Szanowny Panie Prezesie, najważniejszą sprawą w naszych relacjach gospodarczych jest obecnie TTIP – Transatlantyckie Partnerstwo w Dziedzinie Handlu i Inwestycji. Czy w Pana opinii TTIP będzie bardziej szansą czy zagrożeniem dla polskich firm? Czy będziemy mogli kupić np. Forda Mustanga w amerykańskiej wersji i amerykańskiej cenie w Europie?
[TH] Tony Housh – Prezes Zarządu Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce
Transatlantyckie Partnerstwo w Dziedzinie Handlu i Inwestycji, jest poważną szansą na wzajemne otwarcie się na siebie Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej, której ważną częścią jest Polska. Jestem przekonany, że szanse związane z TTIP dalece przeważają potencjalne zagrożenia, zwłaszcza dla polskich firm. Wierzę, że jak już umowa będzie obowiązywać, to właśnie Polska stanie się jednym z większych beneficjentów naszej współpracy po stronie Unii Europejskiej. Zadecydują o tym trzy główne polskie przewagi: baza produkcyjna, profil eksportu oraz bezpośrednie stosunki ze Stanami Zjednoczonymi, przekładające się na doskonały klimat dla współpracy gospodarczej. Mam nadzieję, ze nowy rząd w Warszawie będzie miał zbliżony punkt widzenia naszych relacji oraz będzie kontynuował polskie poparcie dla TTIP.
[MS]: TTIP dotyczy bardzo wielu obszarów i zagadnień. Które aspekty w Pana ocenie wysuwają się na pierwszy plan?
W istocie, TTIP to proces składający się z kilku równoległych zagadnień wielkiej wagi. Po pierwsze, to bardzo ambitne porozumienie handlowe i inwestycyjne, które dokona przełomu w naszych relacjach i będzie stwarzało możliwość usunięcia wielu barier, które powstrzymują, zwłaszcza małe i średnie polskie przedsiębiorstwa, przed braniem pod uwagę amerykańskiego rynku.
Z amerykańskiej perspektywy TTIP dotyczy całej Unii Europejskiej i przenosi na Europę korzyści z Północnoamerykańskiego Układu Wolnego Handlu (NAFTA: North American Free Trade Agreement). TTIP będzie kluczem do wprowadzenia europejskich produktów na rynek północnoamerykański. Mówimy o działaniach skoordynowanych, od spraw patentowych, przez regulację działań agentów handlowych i pośredników, na szeregu innych zagadnień kończąc. Mówimy o otwarciu rynku na cały kontynent północnoamerykański, zgodnie z zasięgiem porozumienia NAFTA. Oczywiście z wzajemnością ze strony Unii Europejskiej.
[MS]: Mówimy zatem o szansie na wzajemne otwarcie się obu wielkich rynków od Honolulu po Helsinki?
[TH]: TTIP to rzeczywista szansa dla obydwu stron na otwarcie nowych rynków zbytu oraz zdobycie nowych kontrahentów. Wiele międzynarodowych korporacji już podjęło decyzje o lokowaniu i rozmiarze inwestycji po obu stronach Atlantyku. Likwidacja barier i sztucznych ograniczeń w wymianie gospodarczej stworzy dla nich nowe możliwości biznesowe, da nową perspektywę rozwoju na rynkach produktów i usług.
Aktualnie w Polsce po wyborach, jak i w innych krajach Unii Europejskiej, ważna jest kontynuacja współpracy, zachowanie i rozwinięcie całego pakietu ustaleń wypracowanego na drodze do porozumienia. Ewentualna zmiana Administracji w Waszyngtonie na pewno nie będzie przeszkodą w dalszych pracach nad rozwijaniem naszego transatlantyckiego partnerstwa.
[MS]: W rzeczy samej jesteśmy w bardzo ciekawym momencie historii…
[TH]: W rzeczy samej! W szerokiej perspektywie aktualnie toczących się globalnych procesów, dążymy do ustalenia ogólnoświatowych norm handlu, które obowiązywać będą przez kolejne dekady, z korzyścią dla wszystkich stron. TTIP jest niesamowicie ważnym przedsięwzięciem, które w swej istocie ujednolica standardy handlowe, nakłada konieczność ciągłego utrzymywania jakości i podnosi bezpieczeństwo obrotu towarów i usług.
W szczególności tzw. bezpieczeństwo konsumenckie – likwidując obecnie często występujące niepożądane, czy wręcz chaotyczne sytuacje na rynku. TTIP to bardzo ambitny projekt i poważna szansa dla Europy, żeby osiągnąć kolejny etap rozwoju, zapoczątkowany traktatem z roku 1957. Myślę, że trudno przecenić wagę wzrostu konkurencyjności Europy na globalnym rynku zbytu.
[MS]: Co można zrobić dla poprawy konkurencyjności Europy?
[TH]: Europa będzie bardziej konkurencyjna, jeżeli będzie działać jako całość. Są kraje, a nawet pojedyncze firmy, które świetnie sobie radzą. Bezdyskusyjnie jednak Europa będzie lepiej postrzegana i będzie działać sprawniej jako jeden organizm. Obserwując chociażby współpracę pomiędzy Polską i Niemcami – symbiotyczne relacje nie tylko pomagają lepiej prosperować obu krajom z osobna, ale także przynoszą szersze korzyści, które pozytywnie wpływają na rozwój całej Unii Europejskiej. Czyż nie byłoby dobrze móc kupić tutaj w Europie np. Forda Mustanga z amerykańskim wyposażeniem w amerykańskiej cenie?
[MS]: To bardzo dobre pytanie, nie sądzi Pan?
[TH]: Rzeczywiście, to bardzo ciekawy problem, zwłaszcza kiedy porównamy ceny nowych samochodów na rynku amerykańskim i europejskim. Sam sprowadzałem amerykański samochód do Europy i z doświadczenia wiem ile jest niezbędnych zmian do wprowadzenia, procedur, które można uprościć i ujednolicić, np. w kwestiach homologacji.
[MS]: To bardzo praktyczne spojrzenie na bariery dzielące nasze strefy handlowe.
[TH]: O tak, widać to nawet na przytoczonym, wydawałoby się prozaicznym, przykładzie indywidualnego importu pojazdu amerykańskiego. Cały szereg związanych z tym wymagań proceduralnych potrafi skutecznie popsuć humor na cały dzień. Aktualnie obowiązuje mnóstwo przepisów wymagających ujednolicenia i porozumienia na linii między Unią Europejską a producentami samochodów. Nasze samochody różnią się zastosowaną techniką i standardami bezpieczeństwa, co rodzi szereg aspektów, z którymi musimy się uporać. Kwestie bezpieczeństwa, ochrony środowiska, zapewnienie miejsc pracy, a przy tym dostarczanie jak najbardziej zaawansowanych rozwiązań i produktów po względnie niskich cenach – to obszary pewnych rozbieżności, ale w końcu po to są negocjacje, żeby wypracować satysfakcjonujące porozumienia.
[MS]: Analogiczne wyzwania stoją przed negocjatorami zapewne również w innych dziedzinach?
[TH]: Rzeczywiście, podobne różnice istnieją chociażby w temacie standaryzacji produkcji spożywczej. Mówimy ciągle o tysiącach drobnych, szczegółowych kwestii, często abstrakcyjnych dla postronnych obserwatorów. Jednak dla menadżerów korporacji oznaczają już konieczność podejmowania bardzo konkretnych, generujących koszty decyzji np. zmiany technologii produkcji lub organizacji pracy. Dlatego pracując nad TTIP nie można pójść na łatwiznę, na skróty. Ważne są szczegółowe uzgodnienia, dokładne kalkulacje, gdyż takie podejście leży w naszym wspólnym interesie. Proszę pamiętać, że priorytetem w tych działaniach jest jak najwyższa ochrona konsumenta. Największą korzyścią wynikającą z TTIP będzie uregulowanie standardów i procedur, co obniży koszt prowadzenia interesów, a tym samym bezpośrednio pozytywnie przełoży się na konsumentów.
Konkludując, TTIP to bardzo ambitny projekt dla całej Europy, który jednocześnie stwarza mnóstwo szans rozwojowych dla poszczególnych krajów, także dla Polski. Bilans korzyści wynikających z tego układu dla Europy jest nie do przecenienia, bo stawia ją, obok Stanów Zjednoczonych, w centrum handlu światowego.
[MS]: Kończąc temat TTIP, na czym Polska powinna się koncentrować w ciągu następnych, najbliższych lat? AmCham i KPMG szacują, że wartość amerykańskich inwestycji w Polsce dokonanych w ciągu ostatnich 25 lat sięga 91 mld PLN, z czego aż 78% ulokowanych jest w sektorze usług. Jak w Pana ocenie taki komunikat może wyglądać po kolejnych 25-ciu latach, w 2040 roku?
[Informacja o 78% inwestycji ulokowanych w sektorze usług pochodzi z danych umieszczonych na stronie internetowej AmCham z okazji 25-lecia polsko-amerykańskich relacji gospodarczych z 2.09.2014r., link.]
[TH]: Można prognozować, że zainteresowanie inwestorów amerykańskich rynkiem polskim będzie się pogłębiać. Główne dotychczasowe inwestycje ulokowano w obszarze usług, jednak nie można pominąć inwestycji na innych polach. Chociażby General Motors, który montuje samochody w polskich zakładach firmy Opel, czy Procter & Gamble także produkujący tutaj na miejscu. Podobne strategie przyjęło wielu innych inwestorów, takich jak: Amec Foster Wheeler Energia Polska, Blade Polska, Pratt & Whitney, Delphi oraz International Paper. Inwestycje tych firm odpowiadają na zapotrzebowanie rynkowe, targetują te branże, które przynoszą największe korzyści i dają większą stopę zwrotu.
[MS]: Czy możliwe jest prognozowanie tendencji inwestycyjnych?
[TH:] Moim zdaniem to będzie kontynuacja dotychczasowych działań. Inwestycje będą dokonywane zarówno w sektorze produkcyjnym, jak i usługowym, a o ostatecznym wyniku zadecyduje rynek. Polska ma stosunkowo silną bazę produkcyjną, która może być rozbudowywana. Patrząc jednak globalnie, ogólna tendencja idzie w kierunku rozwoju sektora usługowego np.: branży informatycznej, czy projektowania komponentów produkcyjnych. Te sektory nie tylko implementują, ale co istotne, również generują innowacje, przez co oferują większą stopę zwrotu z inwestycji.
Poprzedni rząd mocno naciskał na inwestycje technologiczne ze strony amerykańskiej i ten trend powinien być kontynuowany. Zaangażowanie amerykańskiego kapitału w Polsce jest bardzo znaczące i wciąż rośnie. Mamy do czynienia z dużą ilością inwestycji w zaawansowane przedsięwzięcia usługowe, w tym na rzecz biznesu, jak również w rozwiązania produkcyjne stanowiące wsparcie dla sektora usługowego. Polska jest ważnym partnerem dla amerykańskich inwestorów i ich zaangażowanie będzie z pewnością nadal rosło w kolejnych latach.
[MS]: Co z perspektywy amerykańskich inwestorów jest uważane za największą systemową barierę prowadzenia interesów w Polsce? Jak ocenia Pan kwestię promocji gospodarczej?
[TH]: W ujęciu generalnym możemy mówić głównie o informacyjnych barierach we wprowadzaniu nowych przedsiębiorstw do Polski. Mam na myśli potrzebę szerszej promocji Polski za granicą – jako docelowego miejsca inwestycji i partnera w interesach, za którym stoi ogromny ludzki i intelektualny kapitał. Uważam, patrząc na postawie obserwacji po latach spędzonych w Polsce i dzięki zrozumieniu lokalnej specyfiki, że Polska nie jest w obszarze promocji kraju tak aktywna i efektywna, jak powinna i mogłaby być! Dotychczasowa strategia, chyba wszystkich rządów, była nastawiona na ściąganie inwestycji do Polski. W rezultacie Polska przyjęła bardzo dużo kapitału z innych państw w formie inwestycji, co najlepiej świadczy o braku realnych, fundamentalnych barier.
[MS]: Czy dostrzega Pan tutaj słabość naszej polityki informacyjnej? Czy nasze położenie geopolityczne nie jest naszą największa zaletą?
[TH]: Sądzę, że Polska ma poważną szansę na zostanie liderem pod względem wartości lokowanych inwestycji w regionie. Wyzwaniem jest natomiast stworzenie strategii, która wypromuje Polskę, jako partnera w każdej dziedzinie. Działa tutaj bowiem mnóstwo różnych grup interesów lobbujących na swoją korzyść. W konsekwencji niektóre regiony kraju radzą sobie lepiej od innych, które są po prostu zaniedbywane. Z drugiej strony, kapitał ludzki jest dostępny stosunkowo równomiernie na terenie całego kraju, funkcjonuje wiele świetnych ośrodków szkolnictwa wyższego, regiony rozwijają się dynamicznie i nie wszystko skupia się w Warszawie. Polska ma wiele do zaoferowania inwestorom i światu, potrzeba o tym mówić.
[MS]: Przykładowo samorządy miast robią wiele w zakresie promocji gospodarczej np. Kraków, Gdańsk, Wrocław i inne miasta – czy to jest dostrzegalne?
[TH]: Tak, zdecydowanie Kraków radzi sobie teraz świetnie. Wszystkie te miasta zrobiły przez ostatnie lata ogromny krok do przodu, również dzięki programom miast partnerskich, współpracując z innymi ośrodkami na całym świecie, jak np. Gdańsk i Gdynia z Seattle.
Dzięki takim działaniom, miasta w Polsce wiele zyskały, przede wszystkim stały się rozpoznawalne na świecie, przez co budują dobry wizerunek Polski, decydujący o jej atrakcyjności. Obok największych miast, liczą się także mniejsze ośrodki, które nie konkurują z Pragą czy Budapesztem, jednak są istotne w swojej lidze. Różne miasta i regiony mają bowiem własne często wysublimowane potrzeby inwestycyjne, a zarazem przedstawiają bardzo zróżnicowane i przez to wartościowe profile inwestycyjne. Kluczem jest właściwa promocja, bycie widzianym – nie tylko w Polsce, ale przede wszystkim globalnie. Miasta amerykańskie mają bardzo duże doświadczenie w tzw. brandingu terytorialnym, warto korzystać z dobrych i sprawdzonych wzorców. Dobra promocja z pewnością pomoże wyeliminować mnóstwo barier przed inwestowaniem za granicą, w tym także i w Polsce.
[MS]: Na czym taka promocja powinna się skupić, aby przynieść oczekiwane efekty?
[TH]: Istotną sprawą jest psychiczna bariera przed inwestowaniem w Polsce. Biznesmeni z innych stron świata nie znają realiów panujących na miejscu, więc powinni być odpowiednio uświadamiani w tym kierunku. Warto się zastanowić nad strategią pozyskiwania inwestorów, która jako jeden z elementów zakładałaby wizyty potencjalnych inwestorów, żeby pokazać im, jak tutaj wszystko wygląda. Nic bowiem nie zastąpi żywego kontaktu i doświadczenia ludzi oraz miejsca. Goście przyjeżdżając do Polski, widzą infrastrukturę, rozwinięte miasta, a zwykle się tego nie spodziewali. Obraz Polski dla odwiedzających ją gości, zwłaszcza dzięki profilowanym wizytom gospodarczym, może być bardzo pozytywny, a przez to wyjątkowo przekonujący.
[MS]: Jak zatem możemy zachęcić firmy do inwestowania? Jakie mamy atuty? Co w głównej mierze zwraca uwagę osób odwiedzających nasz kraj?
[TH]: Szczególnie zauważalne oczywiście są inwestycje w infrastrukturę. Obecny stan rozwoju sieci drogowej, chociaż nadal nie satysfakcjonuje większości polskich kierowców, to dla ludzi, którzy byli tu powiedzmy 10 lat temu, jest imponujący. Być może tego nie pamiętamy, ale w tamtym okresie Warszawa była jedyną stolicą europejską niepowiązaną autostradami z innymi stolicami Europy. Choć z perspektywy amerykańskiej nie są to duże odległości, to wiem z doświadczenia, że inne kraje regionu, jakkolwiek przyjazne dla Polski, „lubiły” ten fakt przywoływać przy każdej nadążającej się okazji, szczególnie, jeżeli chodziło o inwestycje. Teraz wiele tego typu barier zniknęło. Polska przesunęła się na wyższą pozycję w skali ocen inwestycyjnych, gdzie standardowe czynniki, jak właśnie dostęp do infrastruktury transportowej, uznawane są za oczywistość. Ciężar uwagi się zmienia i przykładowo przy każdej zmianie władz państwowych, będzie podnoszona kwestia stabilności politycznej, w szczególności w znaczeniu przychylności dla klimatu inwestycyjnego. Oczywiście to nie działa tak, że wraz ze zmianami politycznymi, powstają nowe bariery dla biznesu. Rozpoczęte projekty biznesowe nie są przecież wstrzymywane. Niektóre procesy mogą jednak zostać spowolnione w oczekiwaniu na decyzje nowych władz. W tym wszystkim warto zatem pamiętać, że klimat dla biznesu jest decydującym czynnikiem wstępnym.
[MS]: Odnosi się Pan zapewne do bieżącej sytuacji na polskiej scenie politycznej. Czy zmiana w kręgach rządzących może budzić obawy co do kształtu polityki inwestycyjnej?
[TH]: Myślę, że to zupełnie naturalne w takich okolicznościach. Każda zmiana niesie za sobą pewne pytania. Patrząc jednak na działania obecnego rządu nie sądzę, że będzie to miało drastyczny wpływ na wszystkie sektory biznesowe, choć dla niektórych proponowane są nowe rozwiązania legislacyjne i podatkowe. Biznes generalnie przyjął postawę wyczekującą, a ewentualni inwestorzy obserwują i szacując ryzyko kolejnych inwestycji, ocenią czy dalsza ekspansja ma sens i w jakim zakresie. Myślę jednak, że bariery dalej będą zanikać, a rząd sprosta wymaganiom potencjalnych zagranicznych inwestorów, choć dynamika działań może początkowo nieco spowolnić.
[MS]: Wyhamowanie dynamiki działania nie jest chyba jednak tym, na co liczą inwestorzy?
[TH]: Owszem, jak mówi popularne powiedzenie: „czas to pieniądz”. Biznesmeni myślą praktycznie i potrafią liczyć pieniądze. Jeżeli mijają miesiące, a dany ośrodek decyzyjny nie jest w stanie podjąć wiążących ustaleń, to rzeczywiście może to zaważyć na decyzjach podmiotów gospodarczych. W konsekwencji planowana inwestycja może zostać przeniesiona do sąsiedniej gminy, regionu, państwa, czy nawet na inny kontynent. W procesie inwestowania chodzi o pieniądze, a pieniądze nie lubią niepewności i związanego z nią ryzyka. Przewidywalność i stabilne zasady prowadzenia biznesu, to najlepsza wizytówka dla każdego państwa, które myśli o ściąganiu zagranicznego kapitału. Jeżeli do tego dochodzi jeszcze pozytywne nastawienie władz, które dbają o klimat dla inwestycji, to mamy wszystkie główne składowe sukcesu.
[MS]: AmCham jako podmiot wsparcia dla amerykańskich inwestycji w Polsce – czy to współczesny lobbing, czy już wspólnota interesów?
[TH]: Priorytetową działalnością AmCham jest reprezentacja firm członkowskich, które już dokonały w Polsce inwestycji. Reprezentujemy inwestorów na poziomie rządu, przed władzami regionalnymi i lokalnymi oraz polskimi organizacjami biznesowymi. Służymy kontaktami z mediami i pomocą przy dokonywaniu dalszych inwestycji przez firmy członkowskie. W dużym uproszczeniu, naszą główną rolą jest działanie na rzecz rozwoju naszych członków. Choć reprezentujemy punkt widzenia amerykańskich inwestorów, to pragnę podkreślić, że dzięki inwestycjom członków Izby, zatrudnienie w Polsce znalazło około 220 tys. osób. To w przeważającej większości obywatele Polski, płacący tutaj podatki, aktywni konsumenci na polskim rynku. W ujęciu całościowym reprezentujemy zatem istotny element polskiej gospodarki. W tym kontekście, biorąc pod uwagę skalę zaangażowania, bezwzględnie możemy mówić o wspólnocie interesów.
[MS]: A jeżeli chodzi o kontakty międzynarodowe?
[TH]: Jesteśmy płaszczyzną międzynarodowej wymiany kontaktów i kanałem informacyjnym pomiędzy organizacjami biznesowymi, a także ich pośrednikiem w relacjach z rządem i władzami. Osobiście zasiadam w Polsko-Amerykańskiej Radzie Innowacji, której AmCham jest również oficjalnym członkiem. Jako Izba regularnie organizujemy polsko-amerykańskie szczyty i fora biznesowe, reprezentujemy partnerów biznesowych w relacjach pomiędzy sobą. Wszystkie nasze działania mają na celu wspieranie wzrostu ekonomicznego naszych partnerów, ale także zwiększanie szans na wzrost zatrudnienia i ogólny rozwój gospodarczy kraju.
[MS]: Czy istnieje przestrzeń dla polskich firm, w której możliwa jest kooperacja z amerykańskimi potentatami na rynku zbrojeniowym?
[TH]: Uważam, że jest duże pole do takiej współpracy. Trzeba natomiast pamiętać, że to polityka obronności państwa dyktuje przyszłe działania w kierunku zakupu technologii zbrojeniowych. Aktualnie współpracujemy z takimi firmami jak PZL Mielec, czy zakłady w Świdniku, robiące m. in. gotowe śmigłowce. Poza tym, w łańcuchu podwykonawców znajdują się też inne polskie firmy i polscy pracownicy, którzy wykonują pomniejsze zlecenia. Wiele z nich opiera się na międzynarodowym kapitale i będą one wykonywać zlecenia związane z dostarczaniem najwyższej klasy uzbrojenia, uczestnicząc właśnie w zaawansowanym łańcuchu podwykonawstwa.
[MS]: Jak taka amerykańsko-polska współpraca mogłaby zatem wyglądać?
[TH]: Sądzę też, że obecne dążenie do konsolidacji polskiej zbrojeniówki pozwoli firmom, które są najlepiej przygotowane, najbardziej zaawansowane technologicznie, na współpracę i wniesienie korzyści do polskiego przemysłu, poprzez pozyskanie know how, na rozwój kolejnych produktów wykonywanych w partnerstwie z podmiotami międzynarodowymi. Mam na myśli polskie pojazdy bojowe, artylerię mobilną, ręczne wyrzutnie rakietowe i inny podobny sprzęt, który nie musi być oferowany tylko polskiej armii, czy też partnerom z NATO, lecz z powodzeniem może być promowany na rynkach międzynarodowych, takich jak np. Azja Południowo-Wschodnia, czy też Indie. W tym zakresie kooperacja z amerykańskimi firmami może być gwarancją podtrzymania i rozwoju produkcji, ponieważ duża firma bierze na siebie sprzedaż końcową, a poddostawcy uczestniczą w procesach wymiany technologii i wytwarzają gotowe produkty, potem składane w jedną całość.
Przy tym temacie warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną istotną sprawę, która pokazuje, że rynek amerykański jest otwarty na współpracę w wielkiej skali, jeżeli chodzi o polską technologię obronną. Mianowicie, firma WB Electronics sprzedała licencję korporacji Harris, która wyposaża w technologie radiową FONET, następcę popularnych Hummerów. Mówimy zatem o tysiącach pojazdów używanych przez wojska amerykańskie. Z raportów prasowych wynika, że ten kontrakt może być wart około 100 mln dolarów na przestrzeni najbliższych 10 lat.
[MS]: Tak, to wielki sukces polskiej spółki technologicznej oferującej innowacyjny i sprawdzony sprzęt. Czy to nie jest zaskakujące, że Amerykanie kupują najnowsze technologie masowej łączności w Polsce?
[TH]: Myślę, że jeżeli byśmy przeprowadzili sondę uliczną i zapytali o polską najnowszą technologię, to raczej odpowiedzi zmierzałyby w kierunku związanym z pojazdami opancerzonymi, niż z technologią łączności radiowej. Jest to więc bez wątpienia sukces, poważna karta przetargowa i prawdziwa wizytówka polskiego przemysłu. Możecie śmiało powiedzieć: „Patrzcie, co mamy do zaoferowania! Amerykanie produkują na naszej licencji dla swojego wojska!” Czy jest potrzebna lepsza rekomendacja?
Na tym przykładzie dobrze widać, że współpraca jest realna. Jeżeli Polska chce mieć najbardziej zaawansowane technologie obronne na świecie, co więcej, jeżeli chce je współtworzyć – to jest teraz dobry moment i miejsce na to, żeby to zrobić!
[MS]: Powiało prawdziwie amerykańskim optymizmem…
[TH:] Skala, w jakiej działają amerykańskie firmy pozwala na optymizm. Wszystkie firmy zaangażowane w kontrakty zbrojeniowe dostrzegają jak bardzo istotne jest, aby mieć solidnego partnera do współpracy, stwarzającego możliwości transferu technologii zbrojeniowych, ponieważ wzajemne uzupełnianie się jest korzystne dla obydwu stron.
Taka współpraca pomiędzy naszymi krajami już istnieje. Trzeba pamiętać o F-16 i o planowanej amerykańskiej bazie rakietowej w północnej Polsce. Mówimy zatem o trwałej obecności amerykańskiej i NATO na terenie Polski. To przykład mocnego zaangażowania się Stanów Zjednoczonych we współpracę z Polską, jako partnerem wojskowym.
Jesteśmy bardzo zaangażowani w te rozmowy, nie tylko z politycznego punktu widzenia, ale też i z technicznego, ponieważ stawką jest zapewnienie możliwości wykonania naszych wspólnych planów na przyszłość. Na współpracę w dziedzinie obronności trzeba patrzeć z punktu widzenia dużo większej skali i w perspektywie długich okresów. Tylko zaangażowane podejście umożliwi osiągnięcie sukcesu obu stronom.
[MS]: Czy zna Pan jakiś polski produkt, który odniósł sukces na amerykańskim rynku? Czy może polskie firmy nie potrafią się tam odnaleźć? Jakie są powody słabej kooperacji? Czy nie mamy nic do zaoferowania w świecie wielkich marek?
[TH]: To bardzo dobre, a zarazem bardzo ważne pytanie. Myśląc o rozwoju marki i sprzedaży warto pomyśleć o tym, czy ktoś chce kupić dany produkt? Czy jest gotowość zainwestowania czasu i pieniędzy w przygotowanie odpowiedniego planu i jego egzekucji?
Przez 20 lat mojej obecności w Polsce, nieustannie słyszę narzekania, np. że amerykański rynek jest za duży, że nie ma szansy na zaistnienie tam. Nie mogę się z tym zgodzić. Na Times Square w Nowym Jorku jest na przykład polska firma z kosmetykami, a w Los Angeles, w sklepie komputerowym, widziałem gigantyczny plakat reklamujący grę „Wiedźmin”. Jedną z wiodących firm w branży budowlanej na rynku amerykańskim jest polska firma FAKRO, produkująca okna dachowe. Teraz ta firma otwiera kolejne biura sprzedaży na północy USA. Wszystko jest zatem możliwe.
[MS:] Tak, rzeczywiście FAKRO to znany producent doskonałych okien, schodów strychowych i całego szeregu użytecznych elementów w budowlance…
[TH:] Jeśli się nie mylę te okna są montowane w Koszalinie. Ludzie cały czas mówią o barierach, lecz ja byłem w tej firmie i widziałem produkcję towarów najwyższej jakości, które sprzedawane są na cały świat. Ta firma podjęła wyzwanie i teraz dynamicznie działa w Stanach Zjednoczonych – na rynku o najwyższym potencjale wzrostu i odnosi sukcesy. Firmy z Polski naprawdę są w stanie to zrobić, to nie są mrzonki.
Sądzę, że jest mnóstwo innych możliwości współpracy, a TTIP te możliwości wzmocni i poszerzy, likwidując niepotrzebne bariery w dostępie do rynków. Obserwujemy jak Polska buduje swoje bogate portfolio, dobrze zdywersyfikowaną gospodarkę: technologie wojskowe, meble, gry wideo, aplikacje telefoniczne, systemy łączności i inne. Takie pozytywne historie pomagają motywować firmy w Polsce, żeby myślały w sposób twórczy, kreatywny i aspiracyjny: skoro oni byli w stanie to zrobić, to dlaczego my nie możemy tego powtórzyć? Sądzę, że jest bardzo wiele niedostrzeżonych szans rozwoju naszych kontaktów w biznesie.
Jako Izba Handlowa staramy się tutaj pełnić istotną rolę, prowadząc fora biznesowe, wspierając ciała doradcze przy placówkach dyplomatycznych, poszukując partnerów i łącząc ludzi. AmCham umożliwia spotkanie bardzo interesujących partnerów biznesowych.
[MS:] Wspaniale. Pana sposób postrzegania naszych relacji, skupienie się na dostrzeganiu szans i poszukiwanie wszystkiego, co może łączyć – jest nadzwyczajnie inspirujący!
[TH:] Niestety, wiele osób wykazuje postawy bierne. Oczekują bardzo łatwych rozwiązań, a relacje gospodarcze i to wszystko, co się z nimi wiąże, to bardzo skomplikowana sieć powiązań i działań, które trzeba podjąć, aby odnieść sukces. W biznesie konieczna jest wielokierunkowa koncentracja i działanie.
[MS:] Pana optymizm i nastawienie na sukces działa bardzo motywująco, wręcz zaraźliwie…
[TH:] Zdarza się, że niektórzy ludzie, nawet w biznesie, po prostu nie nadążają za sposobem działania wymuszanym przez świat Czasami obserwuję jak polscy biznesmeni, czy przedstawiciele sektora publicznego, za długo się wahają przy podejmowaniu decyzji, wykazują za mało entuzjazmu. I nie chodzi mi o jakiś bombastyczny sposób wyrażania się, tylko chęć do działania, do bycia częścią większych procesów, otwarcia się na zmiany.
Choć i na tym polu widzę zmiany w Polsce na plus. W Warszawie żyje ponad 20 lat i czasem czuję, jakbym żył w kilku zmieniających się Warszawach. Widać postęp, zmienia się poziom usług, nastawienie ludzi, wymagania, sposób wchodzenia w relacje, wzrasta aktywność i dynamika.
[MS]: O tak! Ludzie z pewnością się zmieniają, duże miasto zmienia wszystkich, wymusza dostosowanie się do tempa życia, pracy, relacji…
[TH]: Dzisiaj siedzimy w przyjemnym biurze, w budynku zbudowanym przez firmę z Chicago, a jeszcze kilka lat temu miałem biuro w zaadoptowanym mieszkaniu po drugiej stronie ulicy. Ludzie, którzy teraz po raz pierwszy przyjeżdżają do Polski, do Poznania, Wrocławia czy Krakowa, są bardzo pozytywnie zaskoczeni. Znajomi ze Stanów, widząc moje zdjęcia, są często zaskoczeni i pytają czy to naprawdę Warszawa, w której pracuję? Kraków, który widzą na zdjęciach, to dla nich typowe europejskie miasto, które zupełnie nie przypomina już obrazków znanych im z czasów wojny lub okresu komunistycznego.
Na koniec chciałbym wspomnieć o jednym istotnym problemie. W Stanach, w Los Angeles, Chicago, czy Bostonie, jest bardzo mało przedstawicieli biznesowych i administracyjnych, promujących Polskę. To duży błąd, ponieważ każdego dnia tracicie szansę na promocję. Stany Zjednoczone to świat marek i marketingu, Amerykanie potrafią chyba wszystko wycenić i sprzedać. Jeżeli chcecie bardziej korzystać na współpracy z amerykańskimi podmiotami, musicie być obecni w Ameryce, stale się promować i przypominać o Polsce – w tak wielu dziedzinach życia, w ilu tylko się da.
[MS] Bardzo dziękuję za niezwykle inspirującą rozmowę. Życzmy sobie możliwości zakupu Forda Mustanga z amerykańskim wyposażeniem, w amerykańskiej cenie – tutaj w Europie, w Warszawie.
[TH] Ja również dziękuję i pozdrawiam wszystkich czytelników portalu „Obserwatorpolityczny.pl”.
***
Tony Housh, Prezes Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce, doradca Polsko-Amerykańskiej Komisji Fulbrighta, członek Amerykańsko-Polskiej Rady Innowacji. W listopadzie 2014 odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej za zasługi we wspieraniu transformacji ustrojowej Polski oraz osiągnięcia w działalności na rzecz rozwoju polskiej gospodarki i przedsiębiorczości. W latach 2000-2009 współpracował z NASDAQ i CEDC. Uprzednio dyrektor w Departamencie Skarbu USA oraz analityk w Londynie i Brukseli. Absolwent Katholieke Universiteit Leuven (Belgia) i the University of Kansas (USA).