• 17 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    Kwestia rezerw i zapasów na wypadek wojny powinna być stałym przedmiotem troski władz

    • By krakauer
    • |
    • 29 marca 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    O rezerwach i zapasach na wypadek wojny lub innego stanu nadzwyczajnego, w naszym kraju nie mówi się niczego. W zasadzie poza zagwarantowaniem pewnych rezerw paliw, do utrzymywania, których zobowiązany jest praktycznie cały łańcuch dystrybucji – nie ma nic innego, co mielibyśmy w rezerwie i w zapasach na wypadek, gdyby rzeczywistość nagle bardzo się zmieniła.

    Należy być przygotowanym przede wszystkim na zagrożenia wojenne u sąsiadów, które mogłyby w sposób istotny zachwiać łańcuchami międzynarodowej logistyki. Drugim niebezpieczeństwem jest wojna z naszym krajem, kiedy załamaniu ulegną normalne łańcuchy zaopatrzenia wewnątrz kraju. Trzecim rodzajem zagrożeń są katastrofy naturalne wynikające z pogody lub poważne katastrofy przemysłowe u sąsiadów np. awaria elektrowni atomowej na wzór dramatu z Czarnobyla. W takim przypadku również nastąpią problemy z aprowizacją, wybuchnie panika i będzie generalnie jeden wielki stan nieustalony.

    Takie państwo jak nasze, biorąc pod uwagę sumę zagrożeń – powinno utrzymywać rezerwy pozwalające na normalne funkcjonowanie gospodarki i społeczeństwa, przez co najmniej 30 dni. Dodatkowo powinny być jeszcze rezerwy pozwalające na swobodne funkcjonowanie sił zbrojnych i struktur siłowych – w jak najdłuższym okresie czasu, przykładowo dodatkowych 90 dni. Niesłychanie ważne w tym kontekście są zadania Obrony Cywilnej oraz racjonowanie żywności podstawowych materiałów przemysłowych, niezbędnych w prawidłowym funkcjonowaniu systemu państwowego.

    Podstawą systemu rezerw mogą być naturalne systemy logistyczne działające w gospodarce na zasadach komercyjnych. Wszystko, co jest potrzebne, to stworzenie systemu zachęt i obowiązków, zmuszających wszystkich uczestników procesu logistycznego – czy to importu dóbr, czy też ich wytwarzania w kraju, do posiadania określonych zapasów i ich rotowania w taki sposób, żeby przy stałym utrzymywaniu uznanego za pożądany poziomu zapasów – gospodarka mogła funkcjonować normalnie. Wymaga to przede wszystkim właściwego ustawodawstwa, które będzie zobowiązywać wszystkich uczestników procesów logistycznych do adekwatnej do potrzeb rynku i potrzeb na czas „W”. Oczywiście rzeczywistość jest o wiele ciekawsza od fikcji i są takie branże, które na wypadek zagrożenia przeżyją szczyty zysków, a są takie, które po prostu nie będą miały sprzedaży. Wystarczy porównać produkcję trumien i tortów ślubnych. Bezwzględnie, więc w te mechanizmy – w kwestiach najbardziej wrażliwych jak np. alternatywne metody produkcji energii elektrycznej, materiały opatrunkowe, lekarstwa, woda i jej uzdatnianie, produkcja chleba, żywność o długich okresach przydatności – te i inne dziedziny, to na pewno miejsca gdzie musi angażować się państwo.

    W praktyce, żeby to było dzisiaj efektywne, należy obok komercyjnych centrów logistycznych, wybudować kolejne dwa lub trzy razy większe – centra logistyczne działające na tej samej zasadzie i obsługujące te same podmioty, ale właśnie dla celów zapasów na czas „W”. Nie ma sensu się spierać, czy opłaca się bardziej budować nowe obiekty, czy też przy pomocy ulg finansowych i dotacji skłonić przedsiębiorców do budowania powierzchni na wyrost, tak żeby w części były przechowywane zapasy państwowe – to kwestia ustaleń dla fachowców z branży. Liczy się przede wszystkim to, żeby to się działo, ponieważ zapasy buduje się w stosunkowo długim czasie, działania z dnia na dzień mogą, bowiem zachwiać rynkiem.

    W praktyce zapewnienie zapasów polegałoby na urzędowym podniesieniu cen na poziomie hurtowym i detalicznym, a następnie zmuszeniu hurtowników i detalistów do generowania odpowiedniego poziomu rotowalnych zapasów – dosłownie wszystkiego, czym handlują, ze szczególnym uwzględnieniem elementów najważniejszych z pkt. widzenia potrzeb społeczeństwa w stanach zagrożenia. Przykładowo podwyższenie cen wszystkiego o 10% spowodowałoby, że można odłożyć po roku 120% miesięcznej wartości sprzedaży danego dobra. Przyjmijmy, ze koszty składowania byłyby wliczone w te opłaty, więc do takiego poziomu dochodzilibyśmy w dwa lata. Dodatkowy zysk przedsiębiorcy odpowiadający zyskowi z obrotu za mniej więcej pół miesiąca lub cztery tygodnie – byłby opłatą dla niego z tytułu wprowadzenia systemu przechowywania i rotowania zapasów. Przy możliwościach współczesnego oprogramowania to jest drobiazg, wszystkim na poziomie poszczególnych sklepów, sieci jak również i obszarów mogą zarządzać systemu, odpowiednio raportujące – one już są nie trzeba niczego wymyślać. Oprogramowanie posiadają największe sieci handlowe, wystarczy je tylko dodatkowo zaprogramować.

    W ten sposób mielibyśmy zdywersyfikowane zasoby, rozłożone na całym terytorium zgodnie z logiką ukształtowania się naturalnej sieci placówek handlowych. Dodatkowe najważniejsze elementy systemu jak np. agregaty prądotwórcze, urządzenia do uzdatniania wody, żelazne racje żywnościowe, opatrunkowe itd., to dodatkowo trzeba byłoby przechowywać w systemie rezerw państwowych. Można go rozbudować razem z koncepcją rozbudowania jednostek Obrony Terytorialnej / Obrony Cywilnej. Generalnie również powinien być rozlokowany na poziomie gmin (sołectw, dzielnic), powiatów i województw oraz metropolii i związków samorządowych. Chodzi o to, żeby wysoce nasycić struktury państwa – możliwościami dystrybucji zapasów. Oczywiście szczególną rolę odegrałaby w tym Państwowa i Ochotnicze Straże Pożarne, jak i inne służby, inspekcje i straże.

    Jest czas, mamy możliwości finansowe, mamy wiedzę umożliwiającą rozsądne przechowywanie zasobów. Wszystko można zorganizować w taki sposób, że przez długi okres czasu możemy być żywnościowo i pod względem głównych zasobów niezbędnych do przetrwania społeczeństwa – samowystarczalni. Nie da się zrozumieć powodów, dla których kwestie Obrony Cywilnej, w tym w szczególności rezerw i zapasów państwowych są tak zaniedbywane, jak również w ogóle nie są priorytetem dla władz państwowych. Kwestia rezerw i zapasów na wypadek wojny lub stanu klęski żywiołowej, powinna być stałym przedmiotem troski władz. W tych procesach warto wykorzystać mechanizmy Unii Europejskiej, one istnieją i działają bardzo sprawnie.