- Społeczeństwo
Odsunięcie obecnej elity to humanitarny przymus dla naszego kraju
- By krakauer
- |
- 28 marca 2016
- |
- 2 minuty czytania
Krótkie rządy dobrej zmiany pokazały nam wszystkim, że nowi władcy nie tylko nie mają jakiejś szerszej wizji rzeczywistości, ale przede wszystkim nie myślą o państwie, w kategoriach interesu państwowego i nie działają z perspektywy państwowej. Forma większości czynności i zdarzeń zainicjowanych lub zaniechanych przez obecnie rządzących to sposób funkcjonowania w ramach opozycji.
W konsekwencji wyszło najgorzej jak mogło wyjść, chociaż miało być tak pięknie, dwie strony chwyciły się za głowy i trwają w klinczu, zupełnie bez sensu i w sposób przynoszący wszystkim tylko i wyłącznie straty. Przy czym uwaga, o czym nikt nie chce pamiętać, ale najwięcej tracą zwykli ludzie – cała zbiorowość ponosi koszty utraconych korzyści, które byłyby możliwe, gdyby władza działała sprawnie, jak również gdyby miała mniejszą tendencję do promocji nepotyzmu.
Pełnię odpowiedzialności ponosi za stan spraw strona rządowa, – ponieważ to ona odpowiada za państwo i jeżeli nie umie współistnieć z opozycją, to powinna się dobrze zastanowić nad tym, czy w gołe jest gotowa do sprawowania władzy. Brzmi to strasznie naiwnie, ale na tym polega demokracja – jej podstawą jest konsensus – wszyscy muszą z czegoś ustąpić i zrezygnować, wówczas możliwe jest porozumienie. Koszty ustępstw, jakie strony ponoszą są i tak o wiele niższe od tego, jakie byłyby koszty rzeczywistego starcia w pełnej skali. Istotą demokracji, jej główną siłą jest synkretyzm potencjałów. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, a jest bieżącym politykiem, powinien natychmiast rzucić wszystko i udać się w podróż pokutną do dowolnego sanktuarium na przeciwnym końcu Polski, jakieś się zawsze znajdzie.
Opozycja nie jest wrogiem, którego należy unicestwić, to nie jest wataha do dorżnięcia. Z taką retoryką nie da się dojść dalej niż do kolejnego krzywdzenia się. Na szczęście nie mamy w kraju tradycji wojen domowych, chociaż rokoszy było dużo więcej niż zapisano na kartach historii. Jeżeli dzisiaj obrońcy demokracji twierdzą, że wiedzą lepiej od dobrej zmiany, jaki jest najlepszy model funkcjonowania i rozwoju kraju – TO NIECH PO PROSTU WYGRAJĄ WYBORY.
Argument mówiący o tym, że może nie być więcej wolnych wyborów należy uwzględnić, jako jeden z elementów rzeczywistości. Jednakże to nie jest takie łatwe jak by się nam chciało wydawać w rzeczywistości, ponieważ w przypadku rzeczywistych zmian ograniczających demokrację – wyprowadzenie dosłownie milionów ludzi na ulice będzie banalne. Władza o tym doskonale wie i prędzej zastosuje serię zabiegów socjologicznych i ekonomicznych, niż pozwoli sobie na fałszowanie wyborów. Ponieważ koszty takich działań, byłyby zbyt duże, a skutki niepewne.
Już Lenin mówił, że nie da się uniknąć przemocy jak przeprowadza się rewolucję. To prawdziwe słowa, zresztą widzieliśmy to niedawno w czystej formie na Ukrainie. Czy nowa władza zdecyduje się działać zgodnie ze sztywnymi nakazami każdej władzy dokonującej przewrotu rewolucyjnego?
Już dokonane działania policyjne wobec ludzi, którzy byli ekspertami w sprawie katastrofy smoleńskiej zaczynają pachnieć myśleniem czysto inkwizycyjnym. Koncentracja władzy śledczej w rękach jednego człowieka to działanie istotnie zagrażające demokracji. Proszę zwrócić uwagę, że została dokonana na marginesie innych spraw, w sposób w ogóle pozbawiony jakiegokolwiek publicznego uzasadnienia, nie mówiąc nawet o publicznej dyskusji, czy też realnych konsultacjach społecznych. Ktoś słyszał może dyskusję ekspertów? Niestety ludzie, którzy zdobyli władzę, postanowili w ten sposób instytucjonalnie umocnić jej podstawy – prawdopodobnie z myślą na lata. Przecież władzy raz zdobytej, nie odda się nigdy! Na pewno nie ludziom gorszego sortu, na pewno nie ludziom, którzy po prostu władzy nie są godni. To największy grzech dobrej zmiany, którym sama sobie przyznała prawo do oceny, kto jest, czego godny i kto jest lepszym a kto gorszym Polakiem. Czegoś takiego w Polsce nie było od czasu, kiedy ogłoszono 22 lipca pewien Manifest. Proszę pamiętać, tamci ludzie myśleli dokładnie tymi samymi kategoriami, chcieli robić nową Polskę.
Generalną konkluzją może być tylko stwierdzenie, że odsunięcie obecnej elity to humanitarny przymus dla naszego kraju. Z tymi ludźmi daleko nie zajdziemy, prędzej czy później będzie groził nam reset. Cena resetu może być znowu nie humanitarna. Władza sięgnęła bruku i na tym bruku pozostanie, nie ma znaczenia kto będzie rządził. Muszą pamiętać, że tym razem nie ma w kraju szosy na Zaleszczyki…