• 17 marca 2023
    • Soft Power

    Jak przekonać tych którzy nie słuchają?

    • By krakauer
    • |
    • 26 marca 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    rgbstock.com Autor Sanja Gjenero (lusi)

    To znany od starożytności problem, zdaje się rozpatrywał go Platon w „Politei” /Πολιτεία/, problem jest obecny także i we współczesnej filozofii, a w naszych realiach nabiera na nowo istotności i szczególnego znaczenia. Przecież właśnie od odpowiedzi na postawione w tytule pytanie zależy prawie wszystko, co dotyczy zbiorowości w rozumieniu wynikowych relacji. Czy to w polityce, czy gospodarce, religii – w dowolnej ze sfer funkcjonalnych zorganizowanej społeczności ludzkiej.

    Podstawowym problemem w komunikowaniu się jest konflikt pomiędzy nadawcą a odbiorcą komunikatów. W istocie, bowiem praktyki politycznej – nadawca jest przeważnie jeden, a odbiorców jest n+1. Asymetria pomiędzy stroną nadawczą a stroną odbiorcza jest elementem najbardziej sztucznym procesów komunikacji. Skłonienie, bowiem n+1 ludzi do słuchania określonego n człowieka – to zadanie nadzwyczajnie trudne. Dzisiaj marketing daje stosunkowo dużo odpowiedzi na to pytanie – jak to zrobić, w jakich warunkach to jest możliwe. Trzeba dodać, że z istoty swojej natury jest to kosztowne.

    Mamy, zatem skale problemu – jeden ma przemówić do wielu, a żeby ci w ogóle zwrócili uwagę na sam fakt, że tenże przemawia – nie mówimy o treści przekazu – tylko o fakcie, że w ogóle przekaz się odbywa – trzeba zapłacić. Oczywiście odbiorcy przekazów nie są idiotami i doskonale rozumieją, że ktoś może chcieć im wcisnąć kit, co więcej może chcieć nimi manipulować, żeby np. coś kupili i bardzo sprytnie – wieloma metodami stosowanymi równolegle bronią się przed przekazem, którego anonsowanie jest opłacane.

    Mamy wykształcone w procesie ewolucji społeczeństwa i sposobów sprawowania władzy nad nim, co najmniej trzy główne sposoby opanowania tej trudnej sztuki przekazywania informacji i to w sposób skuteczny, tak żeby odnieść pożądany skutek w wyniku percepcji treści przekazu przez jednostki. Pierwsza „szkoła”, to szkoła siły. Metodami siłowymi można ludzi zmusić do przyjmowania przekazu, a nawet do jego internalizacji (przyswojenia). Druga metoda to metoda kija i marchewki, czyli – trochę zastraszyć, trochę przekupić. Również stosuje ją władza, która ma nieco więcej pieniędzy, czy też lepiej nimi zarządza. Jest wreszcie metoda trzecia, którą możemy nazwać metodą płatnej fikcji. Polega ona na stworzeniu u odbiorców komunikatów przeświadczenia, że pożądają np. tego, co wynika z procesów wszczynanych tymi komunikatami, tak że odbiorcy sami płacą finalnie za przekazywaną im informację, nawet jeżeli coś wcześniej otrzymują za darmo. Pierwszy przypadek to przeważnie wszelkie totalitaryzmy, drugi to w dominującej większości demokracja, nawet liberalna, w której prawo to głównie system ograniczeń i zakazów ograniczających jednostkę i duszących społeczeństwo. Trzeci przypadek to wszelkie kwestie napędzane metafizycznymi ideami, czyli np. teokracja, Kościół itp. Dla wdrożenia do życia idei np. obietnicy raju i 100 dziewic po śmierci męczeńskiej, trzeba najpierw przekonać człowieka, że jak ma dzisiaj 1 „nie dziewice”, to jest o wiele gorzej od prawdopodobieństwa posiadania stu dziewic po śmierci, chociaż nikt tego nigdy nie potwierdził z żyjących. Kreowanie fikcji służy do pobierania opłat, dzięki którym fabuła ulega rozbudowie, dodaje się gadżety, teatr, rekwizyty, z czasem także i dziedzictwo przeszłych okresów nazywane tradycją – genialny mechanizm wyciągania pieniędzy od społeczeństwa – w zamian za równoległe opanowanie jego uwagi i koncentracji nad kwestiami, które same rodzą pieniądze, ponieważ stawiają nadawców przekazu na samym szczycie piramidy w kolejności dziobania.

    Sprytne prawda? W modelu kija i marchewki zawsze jest poważne ryzyko, że ktoś chwyci za ten kij z drugiej strony i nam przyłoży, poza tym mogą pożreć marchewkę i powiedzieć, że to za mało żeby mogli czymkolwiek się zainteresować, wiadomo że z pustym brzuchem to nic nie działa. W modelu siłowym to już w ogóle dramat, bo trzeba przelewać krew, a nawet jak się tego nie robi, to robi się wiele świństw, przez co ludzie cierpią, a jak cierpią to są upośledzeni na przekaz i cierpi na całym procesie to, co chcieliśmy osiągnąć. Maksima nie są możliwe do osiągnięcia, ponieważ siłą zmuszamy ludzi do posłuszeństwa i wykonawstwa, wliczając w proces konieczne straty.

    Niestety jednak żeby zbudować system napędzany metafizyką to trzeba być Starożytnym Egiptem albo Rzymem, tam władcy byli „bogami” nawet za życia. W ZSRR i Korei też prawie się udało, skala uwielbienia niektórych przywódców – dzięki terrorowi pomieszanemu z fikcją była olbrzymia. Jednak wszystko przeminęło, albowiem czas ma to do siebie, że powoduje następstwo zdarzeń. Tych przyszłych nie jesteśmy w stanie w całości przewidzieć.

    Różnie się dzieje, np. elektryk może przeskoczyć przez płot, albo kanonik za bardzo gapić się w niebo – i mamy problem, system zostaje podważony.

    Wniosek jest jeden – żeby przekonać tych, którzy nie słuchają trzeba mieć pieniądze, to one dają władzę, a władza ma to do siebie, że pozwala się zachować.