• 17 marca 2023
    • Polityka

    Od dobrej zmiany usłyszymy że wcale nie chcieliśmy szczytu NATO?

    • By krakauer
    • |
    • 15 marca 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Wpływowe zachodnie ośrodki kształtowania opinii publicznej, w tym w szczególności wysokonakładowe media istotnie opiniotwórcze, zwłaszcza w Niemczech zaczęły podnosić kwestię demonstracyjnego przeniesienia zbliżającego się szczytu NATO z Warszawy do Rygi.

    Powodem do takiego działania miałoby być prestiżowe upomnienie rządzących w Warszawie, za rozmontowywanie demokracji w Polsce. Mówimy o demonstracji państw zachodnich, która miałaby bardzo ważne znaczenie dla Sojuszu, albowiem byłoby to wydarzenie bez precedensu w historii współpracy obronnej państw.

    Nie ulega wątpliwości, że Sojusz to również istotna wspólnota polityczna, gdzie warstwa wspólnych celów, jak również sama podbudowa ideologiczna oparta o demokrację to źródło wyróżnika dla państw członkowskich. Bez istnienia pewnych wspólnych wartości, w ogóle nie mogłoby być mowy o tym, żeby była możliwa wspólna kolektywna obrona w ramach Sojuszu.

    Jednakże osobną kwestią jest to, kto i jak oraz wedle jakich zasad miałby w imieniu państw członkowskich dokonywać oceny stanu spraw w poszczególnych krajach członkowskich? Kto miałby w ogóle wnioskować o takie porównanie i ocenę? Wedle jakich kryteriów? Przykładowo czy napięcia na granicy grecko-tureckiej, gdzie potężne armie obu krajów są w stałym zwarciu i prawie ciągle słychać o jakichś wzajemnych prowokacjach – to stan pożądany przez Sojusz? Czy pałowanie i polewanie wodą z kwasem i farbą demonstrantów, aresztowanie masowo po demonstracji ludzi i przejmowanie tytułów prasowych przez władzę – tak jak to dzisiaj dzieje się w Turcji, możemy nazwać zachowaniem rządu zgodnym ze standardami demokratycznymi? Idąc dalej, czy bombardowanie i zabijanie ludzi przez państwo NATO, którym inne państwa NATO dostarczają broni i wsparcia – to w ogóle współpraca w ramach Sojuszu? Oczywiście mówimy o Kurdach? Pójdźmy dalej, skoro szczyt miałby być przeniesiony do Rygi, to zastanówmy się czy coroczne świętowanie rocznicy przegranej z Armią Czerwoną bitwy przez tamtejszych SS-manów, o których przypominają stojące w tym mieście pomniki – to dobre, czy złe rozumienie demokracji? Może sposób traktowania rosyjskiej mniejszości narodowej przez władze Łotwy w ostatnim ćwierćwieczu uznamy a modelowy?

    Tego typu przykłady można mnożyć i mnożyć. Jednak to Polska zdaniem niemieckich mediów ma być ukarana, za to że chce inaczej uporządkować swój własny ustrój. Uwaga – nie ma znaczenia, czy dobrze, czy źle, to sprawa Polski, jaką rolę na jej terenie sprawuje Trybunał Konstytucyjny i jakie uprawnienia mają poszczególni ministrowie odpowiedzialni za kolejne działy administracji państwowej. Czy z tego powodu można w ogóle stosować retorykę karania kogokolwiek za cokolwiek?

    Prawo i Sprawiedliwość znalazło się w stosunkowo trudnej sytuacji, bo co prawda pan minister Waszczykowski zapewnia że zmiana decyzji o miejscu przeprowadzenia szczytu jest niemożliwa, albowiem jego logistyka musi trwać kilka miesięcy, tak że trudno sobie wyobrazić koncepcję alternatywną. Oczywiście pan minister ma rację, ale istnieje opcja, że szczyt w Warszawie zostanie potraktowany jako szczyt wizerunkowy, gdzie państwa przyślą drugi garnitur polityków i rzeczników prasowych w mundurach. Towarzystwo zje lunch, poklepie się po ramionach, może nawet wyda jakiś komunikat, którego osią będzie stwierdzenie, że „w oczekiwaniu na…”, a potem się rozjedzie. Taki szczyt można zawsze przeprowadzić nawet w zamkniętym hotelu z dostawionymi namiotami, zresztą w Rydze można to zrobić na pokładach okrętów, więc w ogóle odpada cała masa problemów, przede wszystkim związanych z bezpieczeństwem. Tego się chyba pan minister nie spodziewa? Gdyż zaprogramował się na mówienie o rozstrzygnięciach w kontekście wzmacniania wschodniej flanki Sojuszu. Tymczasem, to wymagałoby obecności, co prawda odchodzącego ale mimo wszystko jednak Prezydenta Baracka Obamy. O takiej demonstracji, to już raczej możemy sobie tylko pomarzyć.

    Będzie śmiesznie i zarazem strasznie – oglądać sytuację, w której rząd dobrej zmiany, będzie udawał, że panuje nad sytuacją i nic się nie stało, podczas gdy Sojusznicy po prostu Warszawę zlekceważą. Czy wówczas od dobrej zmiany usłyszymy że wcale nie chcieliśmy szczytu NATO? Że sobie sami poradzimy? Wypuszczą spot mówiący o tym, że to znowu wina PO i pana Tuska, jak również rytmicznie podskakującego pana Giertycha? W poważnej polityce wszystko się liczy, nie można sobie pozwolić na sytuację w której, jako państwo stajemy się „czarnym Piotrusiem”, czy też mówiąc wprost „chłopcem do bicia”. Dodajmy z własnej inicjatywy i na własne życzenie.