- Polityka
Brak personalnego przeciwnika musi boleć „ego”
- By krakauer
- |
- 09 marca 2016
- |
- 2 minuty czytania
Pan Jarosław Kaczyński, jak wszyscy wiemy sympatyczny pan prezes, polityk, wizjoner, wielbiciel kotów, miał w Łomży przemówienie, które przejdzie do historii wojny Polsko – Polskiej, albowiem w istocie było ono pierwszą poważną salwą ze strony prawicowej-prawicy w tych wszystkich, którzy ośmielają się nie popierać i nie milczeć w sprawie tego, co prawicowa-prawica w Polsce robi po wyborach.
Pan prezes powiedział w kontekście KOD – że za tym ruchem stoją siły, które chcą utrzymać Polskę jak najniżej, żeby Polska służyła innym i była pewnego rodzaju kolonią. Uwaga, to tylko relacja ze słuchu – może być błędna proszę tego nie traktować jako cytat. Liczy się jednak cała wypowiedź pana prezesa, gdzie mówił on nawet o ludziach, którzy chodzili do rosyjskiej Ambasady! Co samo w sobie jest ultra ciekawe! Co więcej, chciał żeby jego słowa były słyszane także w zagranicznych instytucjach w Warszawie, że nie będziemy kolonią i że się na to nie zgodzi. Najciekawsze jednak było to co pan prezes mówił na temat zasłaniania się flagami biało-czerwonymi przez tych ludzi, chociaż oni Polakami gardzą itd. Całość jest tak retorycznie niespójna, że jest bardzo trudna do powtórzenia. W istocie to przemówienie nie ma żadnego znaczenia, chociaż będzie zapamiętane. Liczy się coś innego, mianowicie to, że pan prezes prawdopodobnie panicznie boi się Komitetu Obrony Demokracji, ponieważ uwierzył w to, że z tej działalności wyjdzie wspólna lista, która będzie miała pokonać PiS w wyborach 2019 roku. Pewne kwestie nawet w tym zakresie dość sarkastycznie sugerował, ale to również nie ma znaczenia, każdy ma prawo do nieudanych żartów.
Pan prezes prawie na pewno doskonale rozumie, że KOD co do zasady powiela jego własną – niesłychanie skuteczną strategię, pełnego negowania rządzących, bez względu na to czego by nie zrobili lub nawet jakby nic nie robili w ogóle. Naprawdę nie potrzeba niczego więcej, po prostu trzeba źle mówić, negować, być przeciwko, – sukces murowany. Co więcej, nie ma się jak przed taką retoryką bronić, zwłaszcza jak się ma na głowie odpowiedzialność za państwo w sferze realnej i już nie można swobodnie uciekać w fikcję.
Kim są ludzie, którzy za tym wszystkim stoją? Jeżeli pan prezes mówi, że tacy ludzie istnieją, to znaczy że przynajmniej potrafi ich opisać, w jakiś sposób skwantyfikować? Być może nawet mogłyby paść jakieś nazwiska? Głupia sprawa bo pan Tusk jest w Brukseli i nie da się zastosować prostego przełożenia na 1:1 – utożsamiania całego zła z jego osobą. Kim jednak są ci tajemni demiurgowie, którzy nawet chodzili do Ambasady Federacji Rosyjskiej donosić – jak rozumiemy na Polaków? To naprawdę jest szczególnie ciekawe, albowiem czy Federacja Rosyjska ma jakąś szczególną władzę nad Polską dzisiaj? Może o czymś nie wiemy? Naprawdę, trzeba powiedzieć, że robi się ciekawie a straszenie „ruskimi”, jako stały element papki mowy przekłamań i przeinaczeń – to klasyka, podobnie jak odwołania do ludobójstwa w Katyniu, chociaż się wstrzymywało w trakcie głosowania nad uznaniem Wołynia za znamiona ludobójstwa! Jednak mały wtręt historyczny w niczym nie zaszkodzi. Po prostu coś niesłychanego.
Jeszcze bardziej szokujące od tego przemówienia jest to, że mija dzień – a celowo spowalniamy nasze komentarze od wydarzeń o jeden dzień, żeby móc się zaznajomić z opiniami wybranej części mainstreamu – i nic. Mamy komentarze ziejące jadem, ekscytujące się biało-czerwoną i innymi retorycznymi lapsusami. Mamy komentarze pełne gloryfikującego uniesienia, wręcz traktowania słów pana prezesa jako prawdy objawionej. Mamy także względnie pełne zadumy nad naszym losem, takie odwołania do rzeczywistości. Nawet jedna czy dwie osoby zorientowały się, że to mógł być balon mający na celu zasłonięcie manewru z wycofaniem wniosku przez nowego naczelnego prokuratury itd. Jednak nie mamy komentarza trafiającego w sedno wypowiedzi pana Kaczyńskiego, która jak mało która oddaje stan jego rzeczywistego myślenia o sprawach jakie obecnie zachodzą. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że pan Kaczyński nikogo nie nazywa, mówi o ludziach. Mówi o inicjatywie KOD, ale pomija jej liderów. Z tej prostej przyczyny, ponieważ obecny lider – niczego mu nie ujmując, nie jest politykiem rangi pana Kaczyńskiego i ten nie może po prostu rozwinąć skrzydeł. Gdyby liderem był wspomniany pan Tusk, byłoby z perspektywy pana Kaczyńskiego pięknie, mógłby się retorycznie pastwić w wielogodzinnych przemówieniach, mógłby w zasadzie wszystko – a przede wszystkim hodować sobie „pana Tuska” do wyborów jako wroga idealnego – jego formatu, poprzez którego pognębienie znowu osiągnie pełnię władzy.
Tymczasem tego niema, zamiast przysłowiowego „pana Tuska”, naprzeciwko pana Kaczyńskiego stoi osoba pana Mateusza Kijowskiego, któremu wyciągnięto nawet problemy z alimentami (ale sprawa miała swój kontekst nie można ulegać stereotypom). Z kimś takim miałby się mierzyć pan prezes? Przecież to byłoby dla niego samego zdeklasowanie się do rangi polityków wykreowanych przez kamery najbardziej znienawidzonej stacji, ad hoc w ciągu kilku ostatnich tygodni! To jest po prostu nie możliwe! Nie może być starcia na takiej linii – panowie grają na różnych poziomach. Stąd właśnie taka a nie inna , retoryka której istotą jest próba stygmatyzacji całego ugrupowania ludzi, będących jedną z ciekawszych form aktywności społeczeństwa obywatelskiego.
My od pana prezesa żądajmy dowodów! Bo co innego może sobie wymyślać byle pismak, a nawet dowolnie insynuować, to jednak od szefa największej partii parlamentarnej, kontrolującej większość rządową można wymagać dowodów i wskazań. Czy brak personalnego przeciwnika musi boleć „ego” pana prezesa?