• 17 marca 2023
    • Soft Power

    Fałszywa wizja historii Polski?

    • By krakauer
    • |
    • 24 lutego 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    Niestety czy to się nam podoba, czy to się nam raczej zdecydowanie nie podoba – musimy brać pod uwagę realia w których funkcjonujemy. Dzisiaj kluczowym elementem tego zestawu realiów jest próba dokonywana przez obecnie rządzących – pełnej relatywizacji i interpretacji historii współczesnej naszego państwa, której głównym elementem jest zastąpienie rzeczywistości, przez rzeczywistość alternatywną.

    Uwaga, nie zrobimy tego, co większość obrońców pana Lecha Wałęsy, czy też może osób, które się za takich przedstawiają. W istocie bowiem przecież w ogóle się nie zgadzamy z dokonanymi w Polsce zmianami, poprzez które zabrano nam i zbezczeszczono naszą Ojczyznę. Dlatego też, sam spór jest daleki od emocjonalnego rozstrzygania. Czym innym jest ocena pragmatyczna, a ta nakazuje opowiedzenie się za dotychczasową narracją historyczną, albowiem tylko kraje mające w elitach morderców, ludobójców i kryminalistów dokonywały zmiany narracji historycznej po latach. Nie ma żadnego powodu, dla którego miałaby się w Polsce takowa zmiana dokonać, chyba że chcemy zakwestionować w ogóle istniejący porządek rzeczy wracając do roku 1988?

    Tylko trzeba się zapytać, tych niesłychanie ambitnych w kwiecie wieku już przecież opozycjonistów, gdzie są ich teczki? Jeżeli bowiem teczka na pana Wałęsę jest oczywistością, to trzeba uczciwie się zapytać, gdzie jest teczka pana prezesa, jego świętej pamięci brata i innych – znanych – jak dzisiaj twierdzą –  wówczas z działalności w opozycji? Przecież o ile dobrze pamiętamy, niektórych Służba Bezpieczeństwa nie chciała nawet internować w Stanie Wojennym, z dla siebie znanych powodów. Nie nam je oceniać, jednakże liczą się fakty. W tym przypadku one przemawiają same za siebie! Dlatego nie potrzeba więcej pytań, każdy z Państwa może sobie sam ocenić i zdecydować jaką wyrobić o sprawie opinię. W tamtych trudnych latach, wszyscy kojarzyli tylko pana Wałęsę! Proszę pamiętać o tym, że mierzenie współczesną miarą ówczesnych realiów, kiedy banany w sklepie były na święta (albo i nie), a papier toaletowy był powodem do dumnego obnoszenia się po mieście z narzuconym sznurkiem na ramię – nie ma żadnego sensu. Wręcz jest nieprzyzwoite! Bo co to za porównanie? Kto był taki odważny, żeby w 1970 – tym przeciwstawić się aktywnie władzy? Nie było niczego, nie było struktur – jedynie Kościół zapewniał jakieś schronienie i oferował pomoc. Poza tym – bohaterowie ruchu robotniczego, działacze studenccy – byli sami. Tym ludziom – wszystkim – należy się wielki szacunek, a ich „opiekunom” także – bo udało się wszystko wyprowadzić i bez nielicznych dramatycznych przypadków udało się uniknąć rozlewu krwi – dzisiaj jesteśmy jednym Narodem, podziały są fikcyjne, to wówczas zdecydowało się to, że będziemy jednością. Nie zmarnujmy tego!

    Dotychczasowa narracja historyczna dlatego jest relatywnie lepsza (bardzo ważne słowa, przez które trzeba oceniać ten felieton), jeżeli chodzi o ocenę historii Polski, ponieważ przede wszystkim jest spójna. Narracja ta jest narracją opartą o życiorysy i działania konkretnych ludzi, którzy w określony sposób doprowadzili do resetu systemu. Nie ulega wątpliwości, że był to reset kontrolowany, a jeżeli ci z drugiej strony byli agenturą, w znaczeniu trzymania skrajnych zachowań na wodzy przez odpowiednie służby to wielka chwała tym służbom i pomniki, albowiem dzięki tym ludziom uniknęliśmy losu Jugosławii. Proszę sobie przypomnieć co się wówczas działo i jakie to były lata! Fakt bezkrwawej zmiany systemu – nawet na licencjonowany politycznie w Magdalence i przy Okrągłym Stole, nawet kontrolowany – przyjmując tą nową retorykę do jakiegoś stopnia przez SB – to mimo wszystko był reset. Możecie się państwo łatwo o tym przekonać – banany leżą w każdym sklepie, papier toaletowy jest w sklepie autora w 14 rodzajach i kilku kolorach. Naprawdę nie można mieć wątpliwości, że był reset, a że był przeprowadzony w sposób kontrolowany – to bardzo dobrze.

    Niepokojące jest zaś to, że dzisiaj pojawiają się ludzie podnoszący, że to co znamy to fałszywa wizja historii Polski. Kwantyfikator negatywny nie ma tutaj sensu, poza tym jest bardzo niebezpieczny, ponieważ albo było continuum państwa, albo autor chce mieć pierwszy na swoim osiedlu karabinek pana Kałasznikowa i dwa wiaderka amunicji, tak z dwie doby przed innymi. Relatywizacja historii dzisiaj, po 25 latach od ówczesnych wydarzeń, jest nie tylko niepotrzebna – bo tracimy czas na tym temacie zastępczym, ale przede wszystkim jałowa. Teoretycznie możemy nawet uznać, jeżeli Sejm to uchwali w nocy, że np. to pan Jarosław Kaczyński był naczelnikiem insurekcji, jak również to on był dyktatorem wszystkich powstań narodowych, jak również wraz Napoleonem szturmował Moskwę, tylko co z tą śmiercią w Elsterze?

    W istocie bowiem ten spór wcale nie jest historyczny, to sprytne zagranie soft power, mające na celu wsteczne zresetowanie, zdewaluowanie i zniszczenie mitu założycielskiego znienawidzonej III RP, w celu dokonania dobrej zmiany w praktyce.

    W ten oto sposób będziemy mieli nową narrację zamiast podwyższenia kwoty wolnej od podatku, ale przecież trzeba być Polakiem gorszego sortu, żeby w świetle tak ważnych kwestii jak ujawnienie historycznego kłamstwa – tej fałszywej wizji historii Polski, pytać się o sprawy tak przyziemne jak jakieś pieniądze. Wiadomo, że trzeba znać miarę i w sposób odpowiedni postrzegać rzeczywistość, a jak – to właśnie się zmienia na naszych oczach. Potem już może być tylko o martwych żyrafach, albo delfinach z którymi tłum chciał zrobić sobie selfie i im się zdechło.

    W zasadzie to trzeba się zastanowić, czy nie powinniśmy ograniczyć nauczania najnowszej historii? Spór dzisiaj o wydarzenia sprzed 30-40 lat – nie ma żadnego wymiernego sensu. Chyba, że nowa władza internuje tych, których uzna za winnych? Wówczas koło historii ponownie się zatoczy, czy o to chodzi? Śmiało – władzo – na innowacje i tak nie mamy szans, zróbmy sobie piekło… jest tuż, tuż…