• 17 marca 2023
    • Polityka

    Zmienią się Obama, Hollande, Merkel i inni a Władimir Putin pozostanie

    • By krakauer
    • |
    • 08 lutego 2016
    • |
    • 2 minuty czytania

    W polityce międzynarodowej trzeba uwzględniać realia. Jedną z cech charakterystycznych światowej polityki jest koncentracja na liderach, jako najważniejszych realizatorach polityki. W zachodnim modelu demokracji opartej na teoretycznie neoliberalnej formie rządu, polityk może być realizatorem polityki, ale tylko wybitny mąż stanu może być jej twórcą. Zbyt wiele w tym systemie władzy, jest wpływów podmiotów trzecich, będących uczestnikami systemu, a realizujących swoje interesy w ramach przyjętych zasad oraz dzięki mocy czynników uniwersalnych – jak przede wszystkim kapitał, który po zagregowaniu może być podstawą władzy.

    W rosyjskim lub chińskim modelu demokracji suwerennej, centralny ośrodek władzy, żeby mieć legitymację do jej sprawowania musi być nie tylko realizatorem polityki, ale przede wszystkim jej twórcą i architektem. Modele rosyjski i chiński w wielu szczegółach się różnią, jednak w zakresie koncentracji władzy zdolnej do agregowania i sterowania wszystkimi zasobami i siłami kraju są wyjątkowo tożsame. Zupełnie inaczej wygląda to w tzw. neoliberalnym modelu systemu społeczno-gospodarczego. W naszym przypadku jest jeszcze inaczej, u nas kierownictwo państwa, nie posiada pełni kompetencji przynależnych podmiotom w pełni suwerennym. Przy czym, to wcale nie musi oznaczać dla nas, że coś jest źle, albowiem uczestniczymy w próbie stworzenia modelu kolektywnego systemu zarządzania, który w sposób formalny, chociaż w części będzie niwelował wady neoliberalnych systemów państwowych nastawionych w istocie prawie w pełni na atawizm gospodarczy w czystej postaci. Jednakże to jest daleko osobna kwestia, aczkolwiek dla nas i w naszej optyce wyjątkowo ważna.

    Od relacji pomiędzy przywódcami zależy bardzo wiele, być może nawet więcej niż moglibyśmy przypuszczać na podstawie tego, co wiemy o światowej polityce dzięki przekazom medialnym. Czasami mikrofony kierunkowe jednak uchwycą kawałek ukrytej rzeczywistości, dzięki czemu mamy wgląd prawie do alkowy, a na pewno do kuchni światowej polityki. Nie jest tajemnicą, że niektórzy politycy lubią się bardziej, a niektórzy mniej. Z pewnością znajomość języka i kultury pomaga, jednak nie jest najważniejsza. Polityka poznaje się zawsze po tym samym – po jego dążeniu do władzy. W zależności od tego jak układają się relacje i międzynarodowe interesy, to dokładnie tak samo układają się relacje międzyludzkie. Nie ma tu znaczenia pytanie o to, kto był pierwszy – czy jajko, czy kura? To w ogóle nie ma znaczenia, ponieważ proces władzy to kontinuum, które się nie kończy, chyba że kończy się cywilizacji w ramach jednej kultury np. w wyniku podboju przez inną. Wówczas rzeczywiście decydują o tym politycy, jeżeli są do tego zdolni, żeby działać państwotwórczo. Niewielu się to udaje!

    Wiemy z doświadczeń II Wojny światowej, że w sytuacjach krytycznych lepiej sprawdza się autorytarny i centralnie sterowany model zarządzania. Wiemy również z doświadczeń Zimnej Wojny, że ten sam model znacząco utrudnia rozwój społeczno-gospodarczy społeczeństwa obywatelskiego. Przynajmniej w tym znaczeniu, że krańcowo jest o wiele mniej efektywny i wydajny od np. modelu istotnie liberalnego chociażby w sferze gospodarczej (np. sukces gospodarczy Chile w okresie rządów prawicowych wojskowych). Wiemy także z nauki wynikającej z obecnego kryzysu, który przeżywamy w różnych odsłonach i z różnym nasileniem od początku okresu globalizacji rynków finansowych, że model neoliberalny kończy się dysproporcjami w wewnętrznym podziale dochodu. Jak również czymś, co możemy określić formą kryzysu kultury poprzez relatywizm wypierający wartości, hipokryzję i cynizm zastępujące siłę, czy też po prostu kreację fikcji, prowadzącej do wiary we własną propagandę.

    Obecnie jesteśmy w sytuacji przed dużym przetasowaniem w systemach władzy państw zachodnich – w dominującej większości posiadających demokratycznie rotowane organy. Będą wybory w USA, we Francji, w Wielkiej Brytanii i oczywiście w Niemczech. Natomiast wszystko wskazuje na to, że w Federacji Rosyjskiej nastąpi dalsza konsolidacja władzy – w wyniku procesów demokratycznych. Społeczeństwo Federacji Rosyjskiej w dominującej części popiera kierownictwo państwowe. Oznacza to, że pan Władimir Putin pozostanie Prezydentem Federacji Rosyjskiej.

    Oznacza to, że nowi przywódcy Zachodu w najbliższych latach, będą ponownie zabiegać o względy przywódcy państwa rosyjskiego. Umożliwia to naturalny reset, tj. odrzucenie nawarstwionych błędów na rzecz opcji odnowienia relacji.

    Proces ten będzie miał olbrzymie znaczenie dla naszego kraju, zwłaszcza dlatego, ponieważ struktury ponad systemowe na zachodzie przechodzą właśnie bardzo głęboki kryzys. Kończy się okres, w którym NATO w rozumieniu sojuszu blokowego miało sens. Przecież nawet Polska rozumie, że status państwa buforowego to za mało. Podobnie jest z Unią Europejską i w ogóle euro-atlantyckim partnerstwem. O ile Unia pogrąża się w kryzysie w wyniku całego szeregu błędów i niedociągnięć, to relacje z USA mogą zostać zdominowane w wyniku umowy TTIP, która da znaczną władzę na rzecz korporacji (wpływy podmiotów trzecich, będących uczestnikami systemu, realizujących swoje interesy w ramach przyjętych zasad).

    Polska musi się w tym jakoś umieć odnaleźć, jak na razie to jesteśmy w sytuacji, w której „partnerzy” z zachodu powoli wola o nas zapomnieć, a dla wschodu na własne życzenie już dawno przestaliśmy być partnerem. Wnioski wyciągnijcie państwo sami…