- Polityka
Strategia długiego marszu oparta na szokowaniu i przerażaniu przeciwników?
- By krakauer
- |
- 15 grudnia 2015
- |
- 2 minuty czytania
To w jaki sposób prawica odnosi się do reszty sceny politycznej, to prawdopodobnie coś na kształt strategii długiego marszu, o którym zresztą kilka razy można było usłyszeć w takiej lub innej formie od prominentnych przedstawicieli wiodącej partii prawicowej. Jednak tutaj jest coś o wiele groźniejszego, bo długi marsz jest przewidziany razem w pakiecie z szokowaniem i przerażaniem przeciwników – otoczenie polityczne ma bać się prawicy, jako wiodącej, jedynie słusznej i jedynie uprawnionej do wyrażania woli politycznej Narodu, opcji politycznej.
Prawica przedstawia się jako wyrazicielka woli większości Narodu, w znaczeniu ludzi, którzy oddali na nią głos. To, coś o wiele więcej niż, wyrażanie woli w ramach demokratycznego upoważnienia ze strony społeczeństwa, albowiem Naród się nie myli, nie może się mylić z istoty swojej natury. Natomiast społeczeństwo jak wiadomo, może się naoglądać w telewizji bzdur i zacząć myśleć, że w środku lata jest zima! Właśnie dlatego prawica uzurpuje sobie prawo do odczytywania i reprezentowania woli Narodu, bo to Naród jest najwyższym suwerenem, a prawica dokładnie jego reprezentuje nawet przed nim samym, ale to niesłychanie trudno zauważyć. Przynajmniej do pewnego etapu, po którym już partia jest jawnie z narodem, a naród jawnie z partią – tylko czy mu się to podoba, czy mu się to nie podoba, nie ma już wówczas żadnej, nawet najmniejszej różnicy.
Tylko w ten sposób prawica może sobie zagwarantować sukces, bez względu na uzyskane efekty w trakcie procesu. Władzę raz zdobytą – naiwnie oddała, a skończyło się z jej perspektywy, możecie sobie państwo poczytać „jak” w jej prawie oficjalnych publikatorach, a sądząc po bliskości niektórych redaktorów naczelnych do pana prezesa – wręcz organach prasowych.
W tej chwili po prawie już wygranej bitwie o Trybunał, prawica jeżeli chce podtrzymywać mit, że nie jest w stanie zrealizować swoich zobowiązań wyborczych mając 235 głosów w Sejmie, większość w Senacie i prezydenta państwa – musi dostarczać opinii publicznej wiarygodne dowody na przekręty, afery naruszenia prawa i innego rodzaju szokujące zarzuty dotyczące swoich poprzedników, obecnie w opozycji. Przy czym postępowanie może szokować a nawet powinno przerażać, wszystkich tych, którzy chcieliby się w czymś przeciwstawić. Jeżeli stale będzie dostarczanych po kilka koźląt ofiarnych, które będzie można publicznie zarzynać, a wcześniej przypalać rozgrzanym żelazem na znak pieczęci, potem całe palić w ofierze, jedynie skóry, żyły i kości zakopując, żeby nie śmierdziało – to wszystko będzie w najlepszym porządku. Prawica będzie w stanie utrzymać potrzebne jej zaplecze w posłuszeństwie – właśnie dzięki przerażeniu, bo tylko ono się liczy jeżeli nie ma się chleba dla wszystkich. Większość ludzi się będzie tak bała, że się w ogóle nie upomni o swoje, niektórych trzeba będzie nazwać zdrajcami, a innym wydzieli się tyle ile będzie się w stanie.
Proszę nie myśleć, że władza będzie się koncentrować na pojedynczych represjach. Tu absolutnie nie o to chodzi, to tylko – przy naszych dzisiejszych kanałach komunikowania się, by ją ośmieszyło i pogrążyło. Wręcz przeciwnie, formalnie to może być najbardziej praworządna w znaczeniu formalnym grupa rządzących państwem od lat. Chodzi o coś innego, jeżeli już w miesiąc po przejęciu władzy – była potrzebna manifestacja popierająca rząd, to znaczy że tenże jest o wiele słabszy niż nam się wydaje. Zabrakło im energii, zabrakło im ludzi, a przede wszystkim pomysłu na przejście z opozycji do steru rządów. W wydaniu tak dużej i podającej się za poważną partii jest to silnie kompromitujące.
Już widać, że w największej partii RZĄDZĄCEJ był, jest i będzie problem następstwa po szanownym prezesie, któremu oczywiście życzymy jak najlepiej i jak najdłużej, ale nie oszukujmy się swoje lata ten pan już ma. Jak w partii opartej na autorytecie wodza, gdzie – jak niektórzy twierdzą – nie ma nawet dyskusji wewnętrznej określającej pozycję innych uczestników życia politycznego w „stadzie” – a przynajmniej nic o takowej nie wiadomo – można będzie wyłonić nowe przywództwo? Na podstawie jakich kryteriów to się stanie? To nie będzie prosty proces, a może nas kosztować bardzo wiele, być może nawet rozpad całego obozu? Trudno jest sobie wyobrazić sytuację, w której zaplecze polityczne pana prezesa rozpoznałoby z dnia na dzień pomazańca w kimkolwiek. Bezwzględnie prezes o tym wie i rozumie, że parametr czasu, wymaga i usprawiedliwia radykalne działania, nie ma bowiem zbyt wiele czasu. Dlatego stosowanie metod szoku i przerażenia jest usprawiedliwione, a nawet konieczne. Wszystko przecież dla dobra państwa i Narodu.