- Soft Power
Repolonizacja mediów prywatnych?
- By krakauer
- |
- 09 grudnia 2015
- |
- 2 minuty czytania
Po ogłoszeniu doktryny mediów narodowych, niewiele już powinno nas zdziwić, aczkolwiek hasło repolonizacja mediów prywatnych w ustach jednej z prominentnych działaczek prawicy, specjalizującej się w „żonglowaniu” przy mediach to bardzo ciekawa koncepcja. Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę z tego, że mówimy o zmianie warunków koncesjonowania, ponieważ nie ma innego sposobu na to, żeby zmusić prywatnych właścicieli do sprzedaży części udziałów lub tytułów. Chociaż podobno coś takiego, jak konieczność wycofania się z rynku przez podmiot dominujący – w jednym z szerokiego spektrum zakresów ma nie być problemem?
Generalnie niektórym wpływowym specjalistom od mediów z kręgów nowej władzy, wydaje się, że mamy zbyt duży współczynnik mediów zagranicznych tj., niepolskich a zwłaszcza z kapitałem pochodzącym zachodniej granicy. Niestety to jest charakterystyka naszego rynku, są u nas obecne tytuły zza granicy w zasadzie od samego początku istnienia wolnych mediów. Zarówno w mediach drukowanych, internetowych jak i w wyświetlanych dominują grupy wydawców mających kapitał zagraniczny. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby prowadzone przez nich media były w przeważającej części co najmniej obiektywne, ale niestety część z nich nazwijmy to bardzo oszczędnie gospodaruje prawdą, ewentualnie prowadzi jawną działalność propagandową, jak również działa w interesie, który ciężko jest pojąć z punktu widzenia jakiegokolwiek polskiego interesu.
Co więcej, jest wręcz niebezpiecznie – co pokazała fala hejtu i nienawiści do Rosji, w której polskie, polskojęzyczne i działające w Polsce media zagraniczne przeprowadziły nagonkę i kampanię spersonifikowanej nienawiści na polityków rosyjskich i Rosję, NIE MÓWIĄĆ JUŻ O dwuznacznościach w języku jakim pisano o Powstańcach na Wschodzie Ukrainy. te akcje nie pozostały niezauważone i będą niestety nam długo pamiętane. Ponieważ to media i relacje z mediów kształtują świadomość milionów, czy to się nam podoba czy nie.
Media w ogóle są filarem demokracji, a media prywatne jej papierkiem lakmusowym, TO OD ICH KONDYCJI ZALEŻY PLURALIZM i w ogóle stan i możliwość prowadzenia dialogu w kraju jak i prezentowania stanowisk krajowej opinii publicznej w wielu kwestiach za granicą, poprzez najzwyklejszy przedruk i bycie przedrukowywanym.
W wyniku transformacji społeczno-gospodarczej stało się tak, że prawie w ogóle nie ma w Polsce mediów rzeczywiście polskich. W znacznej mierze przyczyniło się do tego prawo traktujące gazetę, bo znacznej mierze o rynek prasy tutaj chodzi – tak samo, jak rynek innych dóbr. Poza nielicznymi obostrzeniami, praktycznie każdy może sobie założyć redakcję i wydawać np. portal lub gazetę, nie ma w tym zakresie obostrzeń i bardzo dobrze – w ten sposób jest realizowana wolność słowa. Niestety jednak w wyniku braku przepisów np. zakazujących koncentracji mediów danego typu w wymiarze obszarowym, tematycznym itp. Powoduje to, że np. dzisiaj w całej Polsce około 80-90% mediów lokalnych (mierząc zasięgiem audytorium) ma jednego właściciela! Co prawda firma działa świetnie, zapewniając bardzo wysoki poziom edytorski oferowanych usług, a skala działalności gwarantuje ich merytoryczną poprawność i wysoką jakość. W tym znaczeniu więc kij ma dwa końce, bo z jednej strony w ogóle dobrze że media lokalne działają, JEDNAK w jaki sposób zagwarantować obiektywizm i bezstronność w stosunku do polskich interesów narodowych w konfrontacji z interesami własnej centrali?
W niektórych krajach Unii Europejskiej i nie tylko, istnieją specjalne regulacje, w stopniu znaczącym normujące to, kto i w jakich warunkach może prowadzić działalność medialną. Regulacje w tych zakresach są potrzebne, głównie dlatego żeby nie dochodziło do manipulowania opinią publiczną przez tworzenie fikcyjnych faktów lub ich korelowanie. Jest to możliwe, jeżeli dysponuje się odpowiednią skalą oddziaływania. Inne regulacje są potrzebne dla mediów drukowanych, inne dla internetowych a jeszcze inne dla radia i telewizji. Nikt nie mówi tutaj o wprowadzaniu zakazu łączenia działalności, czy też przyznawaniu koncesji przez lokalne komitety badania słuszności mediów. Ochrona wolności słowa i swobody wypowiedzi musi być w samym centrum systemu. Chodzi bardziej o to, żeby wyeliminować patologię i ryzyko możliwych nadużyć. Kto ma media – zwłaszcza telewizję, ten MA NAJWIĘKSZY WPŁYW NA PERCEPCJĘ OBYWATELI. W tym kontekście należy pamiętać o słuszności postulatu repolonizacji, chociaż trzeba pamiętać o regulacjach unijnych. Dotychczasowy stan rzeczy w tej dziedzinie, jest trudny do kontynuowania w dłuższej perspektywie. Przy czym uwaga – nie ma zgody na nakładanie kagańca na media! Przecież uwaga i to jest zasadnicze w kwestii relacji z mediami – nie nakazuje ludziom kupować konkretnych gazet, ani oglądać konkretnych kanałów telewizyjnych, nie mówiąc już o czytaniu portali internetowych – to zawsze jest świadomy wybór czytelnika, odbiorcy, użytkownika Internetu. Lepiej żeby państwo za bardzo nam tego wyboru nie ograniczało.