- Społeczeństwo
Feministki żądają parytetów w reprezentacji narodowej
- By krakauer
- |
- 20 maja 2012
- |
- 2 minuty czytania
Stało się, koniec i kropka nasze panie zainteresowały się piłką nożną – szczególnie zachwycił je charakter narodowy, kolorowe flagi, ładne stroje, przystojni mężczyźni no i to, co kobiety kochają najbardziej, – czyli wielkie pieniądze! W momencie, gdy nasze panie uświadomiły sobie, że w piłce jest kasa żarty się skończyły – nie ma już narzekania na stadiony mówienia, że piłka je nudzi, albo nie rozumieją zasad. Liczy się kasa, przede wszystkim kasa, zawsze kasa i tylko kasa!
Oczywiście praktyczne kobiety podchodzą do zagadnienia jak do kolejnego projektu, który trzeba po prostu zaliczyć. Środowiska feministyczne postawiły postulat parytetu w reprezentacji narodowej, albowiem właściwie, dlaczego igrzyska mają być homoseksualne? Nie ma, koniec, bunt, żądanie ochrony praw, pisk o dyskryminowaniu mniejszości, krzyk na temat męskiej sekty, demonstracje przeciwko dyskryminowaniu ze względu na płeć! Po prostu kobiety domagają się swojego prawa – połowy udziału w składzie narodowej reprezentacji w piłkę nożną.
Co z tym z robić? Z jednej strony to oczywista bzdura – no, bo przecież to bez sensu, żeby z „babami” kopać piłkę – to po prostu niemożliwe. Połowa drużyny niedomaga, stroi się, perfumuje i stale pada po każdej kontuzji demonstrując swoje krągłości! Co więcej jedna z zawodniczej jest matką karmiącą i domaga się w trakcie meczu przerwy – 20 minut na karmienie! Cóż zrobić, nie ma wyjścia – nie dość, że trzeba się na nie zgodzić, je tolerować, dawać im fory a co więcej przyznać uprawnienia.
Zorganizowane na nowo zasady gry w piłkę nożną zakładają połowę składu z kobiet. Zmieniono prysznice, szatnie, opracowano dla kobiet nawet korki na szpilkach. Ustalono dla nich specjalne zasady – nie można ich brutalnie atakować, główkować, podcinać, absolutnie nie kopać. Co więcej, trzeba ustępować miejsca w strzelaniu bramek – żeby współczynnik podać do strzałów był zbliżony do połowy – no przecież nie może być tak, żeby kobiety mniej strzelały a jedynie podawały piłkę! Zaraz podniosą się głosy o męskim spisku i prześladowaniu kobiet – na boiskach. Mężczyźni mają nasze panie forować, podawać im piłkę i czekać aż nasze białogłowy strzelają z mniejszym lub większym powodzeniem bramki.
Dzięki reformie mecze są ciekawsze – pojawił się cały katalog gwiazd i gwiazdeczek piłki kopanej. Pojawiły się nawet drużyny z przewaga kobiet – jeden mężczyzna jest na bramce, reszta dzielnie walczy pomiędzy polami karnymi przebrana w upiększające fatałaszki. Sukcesów nie brakuje, przede wszystkim oglądalność wzrosła – kobiety dotychczas unikające piłki – poczuły się wolne od obowiązków domowych i zamiast prasować podczas meczów lub kąpać się po prostu jak to robi większość kobiet – przyzwyczajona, żeby nie wkraczać do jaskini króla lwa jak jest mecz – to one po prostu siadają i oglądają mecze. Kupują piwo, żądają obsługi ze strony mężczyzn, spotykają się w kilka koleżanek i komentują zawistnie, te inne wysportowane, którym się udało załapać do reprezentacji. Wynik meczu, styl gry to wszystko powoli nie ma znaczenia – liczy się parytet, uprawnienia, specjalne traktowanie, ulgi, urlopy, wcześniejsze kończenie meczów – no, bo przecież muszą się umyć i przebrać przed konferencją prasową, gdzie muszą być już umalowane! Tak się zmieniła nasza piłka… jedynie, co odważniejsi mężczyźni zaczynają umawiać się pod miastami na tajemniczych spotkaniach – gdzie w ścisłym sekrecie kopią piłkę sami…
Dramat współczesnego feminizmu polega na tym, że kobiety bez rozumienia zasad określonych relacji i wymogów, jakie są związane z funkcjonowaniem poszczególnych dziedzin życia społeczno-gospodarczego – wkraczają wszędzie w imię prawa do równouprawnienia, poszanowania praw mniejszości i co najważniejsze w imię samorealizacji.
Efekty są takie, że w bankach, szkołach szpitalach i innych instytucjach mamy masy kobiet być może formalnie wykształconych w poszczególnych dziedzinach – osiągających nawet mniejsze lub większe sukcesy, – ale to wszystko kosztem zamknięcia ust konkurencji, odepchnięcia lepszych przez parytety i totalne pogwałcenie praw logiki.
Niestety na jaw nie widać jak to wszystko działa. Skutki dramatów i dezorganizacji ujawniają się po jakimś czasie. Na przykład – oświata, a raczej jej totalne rozłożenie przez środowiska pań nauczycielek dominujących w tym środowisku! Roczniki troglodytów, nieposiadających podstawowej wiedzy – wołają o pomstę do nieba! Służba zdrowia? Podobnie. Administracja państwowa? Sądownictwo? Samorządy? Szkoda słów – wnioski wyciągnijcie państwo sami. Niegdyś wystarczało, że pracował mężczyzna – kobieta zajmowała się domem i dziećmi, które się rodziły w przeciwieństwie do dzisiaj…
A co na koncepcję, żeby premierem lub prezydentem tego kraju została kobieta?