• 17 marca 2023
    • Soft Power

    Proszę się naiwnie nie dziwić zamachom – to są konsekwencje europejskiej polityki

    • By krakauer
    • |
    • 15 listopada 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Jeżeli ktoś myślał, że idiotyczna postawa europejskich polityków, przeświadczonych w tym, że można i należy – bez konsekwencji przyjąć do Europy miliony ludzi innych kulturowo – nie będzie miała konsekwencji, ten już dzisiaj wiadomo, że był w błędzie. Wszyscy, którzy kilka lat temu myśleli, że można „nieść” demokrację wraz z kolejnymi arabskimi wiosnami sterowanymi przez pochodzące z USA media społecznościowe – dzisiaj widzą, jakie są konsekwencje promocji głupoty. Wszyscy, którzy mówili, że wraz z nielegalnymi imigrantami do Europy nie przenikną terroryści – również się mylili. Co najmniej jeden z zamachowców w październiku przypłynął przez Grecję, kilka dni temu w Niemczech zatrzymano samochód z kurierem przewożącym broń z Bałkanów na Zachód.

    Jeżeli Europa nie była w stanie zabezpieczyć swoich granic, w taki sposób żeby nie weszło do niej milion ludzi bez żadnej kontroli, to taka Europa nie jest w stanie zapewnić nam bezpieczeństwa. Nie można godzić się na to, żeby europejscy politycy ze słabości konstruowali politykę, dostosowaną do sytuacji. Idioci i słabeusze wyrzekli się inicjatywy w działaniach politycznych, nie byli w stanie nic zrobić, żeby zabezpieczyć Europę, więc teraz są już podmiotem cudzej polityki, są pożytecznymi idiotami w rękach tych, którzy skierowali do Europy terrorystów. Aparat unijny nie potrafi prześwietlić „kandydatów na uchodźców”, z tego powodu w ogóle nie ma mowy na żadną relokację, jakichkolwiek imigrantów lub uchodźców. Jeżeli ktoś chce rozsiewać potencjalne zagrożenie terrorystyczne po Europie, to niech ograniczy się do swoich krajów. Bezpieczeństwo jest najważniejsze i musi być priorytetem. Utopia o pomocy ludziom w potrzebie, nie może oznaczać wyrażania zgody na mordowanie własnych obywateli.

    Jeżeli Europa ma być na serio – musi zabezpieczyć swoje granice w sposób, gwarantujący nie tylko wewnętrzne bezpieczeństwo, ale przede wszystkim zachowanie dotychczasowego stylu życia przez mieszkańców kontynentu. Oznacza to, także a może i przede wszystkim – potrzebę wspieranie krajów unijnych w zwiększaniu wewnętrznego bezpieczeństwa. Nie może być zgody na narzucanie konieczności integracji kulturowej, to prosta droga do linczów i wojen domowych. Po tych zamachach we Francji, w których brali udział „uchodźcy”, a ściślej ludzie podający się za uchodźców – bezpieczeństwo jest najważniejsze. Niestety obecna polityka Komisji Europejskiej realizującej poronioną politykę Niemiec jest wręcz odwrotna i dyskwalifikująca.

    W ostatnich latach zaczęły się pojawiać na Zachodzie, w tym także we Francji postawy oskarżające Izrael o stosowanie nadmiernej przemocy, łamanie praw człowieka w kontekście ludności arabskiej zamieszkałej na terenie państwa Izrael oraz terytoriów przez Izrael stabilizowanych i inne zachowania związane z różnicami w rozumieniu pojęć, które dla Izraelczyków oznaczają „stabilizację” a w nowym języku zachodu „okupację”. W wyniku tych niezrozumiałych i niesprawiedliwych tendencji w odnoszeniu się do wyzwania, jakim jest bezpieczeństwo Izraela, doszło do szeregu dziwnych i niepotrzebnych manifestacji antyizraelskich. Przykładowo przeprowadzano rzekomo „społeczne” akcje bojkotu izraelskich produktów w europejskich sklepach, tolerowano liczne demonstracje przeciwko rzekomej izraelskiej brutalnej okupacji itp. Co najgorsze Unia Europejska posunęła się do stygmatyzacji niektórych terytoriów Izraela położonych w Judei i Samarii, a ściślej ludzi i przedsiębiorstw z danego rejonu, jak również do samego nie uznawania izraelskiej organizacji poczty na tych terenach. Szczytem europejskiej naiwności, czy wręcz głupoty są stałe darowizny dla Autonomii Palestyńskiej, które bez żadnej kontroli po prostu służą albo fundowaniu luksusowego życia przywódcom arabskiej ludności, albo w sposób pośredni posiłkują finansowanie ludzi, których aktywność jest nazwijmy to dalece nieobiektywna wobec państwa Izrael.

    Dzisiaj widać już, że wróg jest ten sam, co więcej, że posługuje się dokładnie tymi samymi metodami, żeby zabijać ludzi – czy to przedwczoraj w Jerozolimie, czy wczoraj w Paryżu, czy dzisiaj gdziekolwiek indziej! Jak można było w tak perfidny sposób potraktować tak bliskiego sojusznika?

    Podobnie dopuszczono się haniebnej krytyki wobec Federacji Rosyjskiej, która bez względu na ryzyko podjęła się trudnej misji stabilizacji pokoju w Syrii – samotnie walcząc z terroryzmem u boku wojsk legalnego syryjskiego rządu, chyba największej ofiary „arabskich wiosen”. Jednak to Rosjanie skutecznością swoich działań ujawnili hipokryzję Zachodu, w tym zwłaszcza Amerykanów, którzy po prostu wspierają niektóre z grup walczących w Syrii, nie mając nad nimi żadnej efektywnej kontroli, – czym bezwzględnie przyczyniają się od lat do destabilizacji regionu i tej całej dramatycznej sytuacji związanej z masową migracją ludzi. Tymczasem to właśnie polityka wspierania terrorystów/bojowników w Syrii zrodziła tą całą sytuację, w której kraje południa Zatoki zrobiły sobie proxy war z Iranem, a Europa ponosi obecnie konsekwencje. Jednak zbliża się dzień, w którym to pan Władimir Putin Prezydent Federacji Rosyjskiej będzie proszony o pomoc, albowiem to Rosja jest dzisiaj – realną siłą stabilizacyjną na Bliskim Wschodzie.

    Jeżeli Unia Europejska chce przetrwać, jako coś więcej niż wspomnienie, musi zmienić politykę migracyjną i prowadzić ją w taki sposób, żeby szanować prawo do bezpieczeństwa poszczególnych krajów członkowskich, a nie wystawiać je przymusowo na zagrożenie terroryzmem – jak prawdopodobnie Niemcy swoimi głupimi działaniami w jakiejś mierze narazili obecnie Francję. Nie ma czasu – trzeba działać już teraz, jeżeli nie chcemy mieć samochodów z karabinami maszynowymi na ulicach unijnych miast, trzeba mieć uzbrojone łodzie na greckim i włoskim wybrzeżu – wyraźnie mówiąc stop nielegalnym procederom organizowanym przez zorganizowane grupy przestępcze.

    Miejmy nadzieję, że rząd w Warszawie wykaże oczekiwaną determinację, jeżeli chodzi o ochronę polskich interesów narodowych. Zmieniły się okoliczności w sposób dramatyczny, mamy prawo do obrony własnego państwa – nikt nie może nam nakazać destabilizacji. Umiejętne zachowanie się nowych władz, zgodne z deklaracjami ministrów-nominatów, daje szansę na uniknięcie, a przynajmniej na ograniczenie zagrożeń. Nie mamy obowiązku uczestniczyć w niemieckim samobójstwie kulturowym. Nie można pozwolić na to, żeby terroryści, których wpuszczono do Europy mordowali w naszych miastach. To jest wojna i bierzemy w niej udział, niestety niektórzy sojusznicy są destrukcyjni dla siebie i dla ogółu – mimo wszystko trzeba tą sytuację jakoś opanować.