• 17 marca 2023
    • Polityka

    500 PLN na każde drugie dziecko, 8000 PLN kwoty wolnej od podatku i 3 mln mieszkań!

    • By krakauer
    • |
    • 31 października 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Dzieje się! My śpimy a tutaj się dzieje! Nie dość, że mamy obiecane przez partię która wygrała wybory 500 PLN na każde drugie dziecko, to jeszcze sam pan Prezydent w jednej z wypowiedzi mówił o kwocie wolnej od podatku na poziomie 8000 PLN (w znaczeniu wielkości pożądanej)! Dodatkowo jeszcze pan Prezes – wiadomo który, mówił o 3 mln mieszkań, które da się w Polsce wybudować, jak tylko – oczywiście sięgnie się do kieszeni tłustych kotów!

    Czy to nie jest wspaniałe? Nawet jeżeli nie załapiecie się państwo na jedno z tych mieszkań, nawet jeżeli nie macie drugiego dziecka, to jeżeli macie prace na etat i płacicie podatek dochodowy, macie szansę załapać się na kwotę wolną od podatku. Realnie w skali roku będzie to około 813 PLN więcej dla każdej osoby. Jakie to wspaniałe! Wypada po około 70 PLN do każdej pensji!

    Nie pytamy skąd nowy rząd miałby wziąć te pieniądze, bo co to nas obchodzi? To nie my rządzimy, tylko rząd i jak chcieli władze, a naobiecywali ludziom – to niestety muszą się liczyć z tym, że będą roszczenia! A ROSZCZENIA BĘDĄ!

    Niestety rzeczywistość jest zawsze ciekawsza od fikcji i nie da się tych brakujących miliardów po prostu wykręcić z budżetu. Przykładowo – 22 mld PLN program 500 PLN na każde drugie dziecko, około 16 mld zł koszt podwyższenia kwoty wolnej od podatku, a 3 mln mieszkań to mniej więcej (liczmy po 350 tys. PLN) to 1.050.000.000.000 PLN (tysiąc pięćdziesiąt miliardów PLN). Więc jeżeli już odpuścimy mieszkania, bo po prostu takich pieniędzy nie ma (a to pokazuje skale inwestycji w PRL-u), to i tak pozostaje nam na dwie pierwsze rzeczy około 38 mld PLN. W skali naszego budżetu jest to kwota najdelikatniej mówiąc – wyciskająca łzy z oczu każdego ministra finansów, do spółki z całą Radą Ministrów włącznie. Po prostu nie mamy takich pieniędzy i nie mamy na nie szans, bez zwiększenia opodatkowania – tam, gdzie można to jeszcze próbować zrobić. Co do mieszkalnictwa – nie ma cudów, może jakby mądrze pokombinować i subsydiować samorządy, to udałoby się budować kilkanaście tysięcy mieszkań więcej w skali całej Polski. Tylko wiadomo, że problemem są mieszkania w największych miastach – bo tam jest praca, po co komu mieszkanie w miejscu, gdzie stoją wolne domy, bo mieszkańcy wyjechali za chlebem do Belgii lub gdzieś indziej na Zachód?

    Opodatkowanie banków, hipermarketów, likwidacja niektórych ulg i poszukanie nisz, które można jeszcze opodatkować – nie da nam takiego efektu fiskalnego, ponieważ co już widać, będą olbrzymie problemy z podatkiem VAT, na którym opiera się budżet. Jeżeli więc w nim będą braki, to powstaje pytanie – skąd weźmiemy na dopłaty do rent i emerytur i inne stałe sztywne wydatki rządu?

    Czy rząd prawicy zdecyduje się po prostu nie dotrzymać obietnic, motywując to złym stanem państwa? Może zrezygnuje z wydatków na uzbrojenie, na które zaplanowało łącznie około 130 mld PLN (ale w dłuższym okresie czasu)? Jeżeli tak, to rzeczywiście tutaj są rezerwy, które można oszczędzić. Co zatem pozostaje? Druk pieniądza przez NBP, czyli zmiana Konstytucji? Ewentualnie innego rodzaju naruszenie niezależności NBP – przez spowodowanie, żeby bank dostarczał zasilania kapitałowego w postaci np. bardzo tanich kredytów – dla innych podmiotów w których z kolei mógłby pożyczyć rząd?

    Złośliwi mówią, że problem kwoty wolnej od podatku został „uwolniony” przez Trybunał Konstytucyjny już teraz w tzw. między okresie, żeby nie było pretensji potem, że się nie da. Była niedawno próba przegłosowania zwiększenia tego progu, ale wówczas rządząca koalicja uznała, że to nie możliwe, bo kosztowałoby za dużo pieniędzy i tak skrajnie obciążony budżet. Jednak okazuje się, że się da i że Trybunał Konstytucyjny ma więcej władzy od polityków w Sejmie. Co samo w sobie jest wyjątkowo ciekawe!

    Biorąc pod uwagę silne ciśnienie na sprawy socjalne, jakiemu już na wstępnie, zanim zaczął jest poddany nowy rząd, nie można się dziwić, że była potrzeba ostatecznego rozwiązania kwestii lewicy parlamentarnej w Polsce. Przecież to wszystko to jedna wielka wspaniała socjalna bajka, w którą mają uwierzyć Polacy. Realnie nie ma cudów, nie ma nic za darmo, jak również nic nie dzieje się samo. Przy czym uwaga – bezwzględnie i podwyższenie kwoty wolnej od podatku i rozdawnictwo socjalne na dzieci – to będą bardzo istotne instrumenty mnożnikowe w naszej gospodarce. Na pewno wprowadzenie takich rozwiązań przyczyniłoby się do wzrostu gospodarczego, jak również do generalnego podwyższenia zamożności. Co prawda wielu twierdzi, że lepiej jest rodzinom dawać „wędkę” niż „rybkę”, ale mamy w Polsce wiele biednych rodzin, dla których taka pomoc po prostu jest potrzebna i to dobrze, żeby ona była.

    Złośliwi znowu zwracają uwagę, że stosunkowo najmniej na tych wszystkich obiecankach zyskuje podstawa żelaznego elektoratu prawicy, czyli emeryci i renciści – prawdziwa siła polityczna w Polsce, której nikt nie jest w stanie „podskoczyć”.