- Cytaty
Nasza otwartość jest dowodem słabości i głupoty naszych elit
- By krakauer
- |
- 24 października 2015
- |
- 2 minuty czytania
Mało kto potrafi na raz jednym przemówieniem przerazić i rozśmieszyć, a zarazem zdenerwować słuchaczy, z takim talentem mamy bardzo rzadko do czynienia, jednak udało się nam wykształcić takiego geniusza u nas nad Wisłą i wypuścić go w świat. Chodzi oczywiście o pana Donalda Tuska i jego ostatnie publiczne wystąpienie w sprawie kryzysu z nielegalnymi imigrantami w Europie podczas spotkania Europejskiej Partii Ludowej w Madrycie. Szkoda, że pan Tusk nie powiedział tego samego wcześniej – naprawdę widać, że ma zdolności i talent do pragmatyzmu, tylko coś go prawdopodobnie wstrzymuje, ale jak już trzeba, to okazuje się że umie i może. Nie będziemy przez delikatność pytać co robił w ostatnich miesiącach jak fala ludzi przechodziła przez Bałkany? Dobrze, że w końcu się zorientował, że coś jest nie tak i trzeba zareagować. Lepiej późno niż wcale – to ważne, cenne i jak najbardziej pożyteczne wystąpienie – brawo panie Tusk! Oby tak dalej!
Nie można się tym razem nie zgodzić z panem Tuskiem, albowiem rzeczywiście Unia Europejska straciła zdolność do ochrony swoich granic. Nie możemy dłużej udawać, że wielki napływ migrantów to coś, czego chcemy i że prowadzimy przemyślaną politykę otwartych granic. Rzeczywiście straciliśmy zdolność do ochrony granic, a w wyniku tego nasza otwartość nie jest naszym wyborem ale stanowi dowód naszej słabości i – co trzeba dodać – głupoty naszych naiwnych elit, które doprowadziły do takiego stanu rzeczy.
Równolegle pan Viktor Orban powiedział wprost to co myśli wiele osób – wypowiadając się w obronie europejskiej tożsamości, europejskiego stylu życia i europejskich wartości, przeciwko budowie społeczeństwa równoległego w Europie.
Prezydent Francji dał do zrozumienia, że potrzebne jest nowe uzgodnienie układu z Schengen, jak również nowe uregulowanie kluczowych kwestii europejskich, ponieważ to co mamy w tej chwili nie zdało egzaminu.
Nawet pani Kanclerz Merkel mówi otwarcie o konieczności ochrony granic zewnętrznych Unii Europejskiej. Poza tym nastąpił ciekawy przełom, nagle zaczęto zapalać zielone światło dla Turcji! Jest to bardzo logiczne myślenie unijnych liderów, ponieważ to rozwiązałoby praktycznie wszystkie problemy z imigracją jak również i wielokulturowością. Mówi się także o konieczności przyjęcia państw bałkańskich w takim stanie w jakim one dzisiaj są. To wszystko to prawdziwe rewolucyjne myślenie!
Wedle najnowszych informacji na pograniczu Słowenii i Austrii oraz Chorwacji i Słowenii mamy już do czynienia z katastrofą humanitarną. Dochodzi o zamieszek i walk pomiędzy nielegalnymi imigrantami wedle podziałów państwowych, religijnych i klanowych.
Wszystko to jednak wynika z tego, że byliśmy nie gotowi jako Unia, a państwa graniczne nie potrafią upilnować swoich granic! Co jest już szczytem hipokryzji – nie mówi się o użyciu do tego celu siły! Nie da się zrozumieć powodu, dla którego państwa europejskie wyrzekły się stosowania siły dla ochrony własnych granic, decydując się na przyjęcie problemu humanitarnego i jego dalszą eskalację na kolejnych granicach. Z doświadczeń historycznych wiadomo, że tego typu problemy najlepiej jest rozładowywać od razu jak się pojawiają. Niestety Włosi i Grecy zawiedli – to te państwa ponoszą odpowiedzialność za bałagan jaki wyniknął. Swoje dołożyła Serbia i Turcja, jednak to nie są kraje Unii, nie można mieć do nich pretensji że bronią swoich interesów. Natomiast państwa unijne po prostu wykazały się brakiem solidarności, chociaż w obliczu niemieckiego zaproszenia? Czy można kogokolwiek winić o cokolwiek? W zasadzie większość liderów jest przekonana, że wyszło tak jak wyszło, trzeba się przygotować na kolejny rok. To oznacza budowę i umocnienie granic, co może nam wszystkim tylko wyjść na dobre. Ponieważ polityka braku kontroli nad granicami jest po prostu głupotą europejskich elit.
Jeżeli stan obecny jest zrozumiały i uznawany za błąd, to należy się zapytać – czy odpowiedzialni za zaniedbania w kwestii ochrony granic, nie powinni ponieść za to chociażby symbolicznej odpowiedzialności?
Ryba psuje się od głowy, to powoduje że właśnie na poziomie europejskim powinno się zainicjować wszystkie potrzebne zmiany, które po prostu muszą być przeprowadzone w interesie państw i społeczeństw. Przy czym nie można się już dziwić oczywistym faktom – będzie reakcja społeczna, która znajdzie odzwierciedlenie polityczne we wzroście poparcia dla partii nacjonalistycznych. Niestety a może i –stety, takie są realia – taka jest cena za głupotę elit. W tym znaczeniu, że tą cenę trzeba będzie zapłacić, ponieważ milionom ludzi nie podoba się w ogóle to, że w Europie w ogóle są inni kulturowo imigranci – i nikogo szczególnie nie interesują powody dla których oni się tutaj znaleźli. Po prostu są takie opinie i trzeba się liczyć z tym, że mogą się nawarstwiać i uzewnętrzniać. Gorzej będzie jeżeli będą się one definiować w klasyczny dla określonych narodów sposób. Co to oznacza dla Niemiec, to lepiej sobie tego nie wyobrażać. Niestety tamto społeczeństwo jest w stanie wrzenia. Prawdopodobnie wystarczy zapalnik i skutków nie będzie dało się przewidzieć. Czy Angela Merkel tego nie widzi? Czy nie widzą tego inni niemieccy politycy? Przecież wystarczy wejść na niemiecki Internet – dowolny serwis społecznościowy, to co piszą „zwykli” Niemcy – najdelikatniej mówiąc, bywa bardzo dalekie od „Willkommen Kultur”.
Na pewno czeka nas nieco inna Europa, zobaczymy czy się do niej w ogóle „dostaniemy” i na jakich zasadach. Co samo w sobie jest żałosne, ale takie niestety jest.