- Polityka
Czy rządzący politycy rozumieją że zdecydowali się na wojnę jądrową z Federacją Rosyjską?
- By krakauer
- |
- 16 października 2015
- |
- 2 minuty czytania
Wczoraj pan minister obrony narodowej i wicepremier rządu pan Siemoniak, odwiedził jedną z miejscowości, gdzie mają powstać amerykańskie bazy sprzętu wojskowego w Polsce. Konferencje zakłócił nieistotny incydent, oczywiście była to autopromocja i jeden wielki hurraoptymizm. Niestety pan wicepremier i minister nie odważył się powiedzieć mieszkańcom małego polskiego miasteczka, że oto jego rząd zdecydował się na wojnę jądrową z Federacją Rosyjską w jednej z opcji taktycznych ewentualnego konfliktu!
Dlaczego wicepremier polskiego rządu nie powiedział mieszkańcom miasteczka, że może ono ze względu na przyszłą obecność nieznanego Rosjanom sprzętu wojskowego z USA – stać się jednym z głównych celów w pierwszych chwilach konfliktu? Dlaczego pani wicepremier polskiego rządu nie powiedział tymże mieszkańcom, tegoż miasteczka, że środkiem ataku mogą być rakiety z głowicami niekonwencjonalnymi, a konkretnie jądrowymi? Trafiając w rejon dyslokacji celu, generalnie uczynią zgromadzone tam środki bojowe bezużytecznymi, a strefę otaczającą niezdatną do życia?
Czy pan wicepremier Siemoniak nie słyszał o rosyjskiej doktrynie wojennej? Może nie są mu znane konstrukcje rakiet taktycznych, których Rosja posiada bardzo wiele? Jeżeli nie, to można jeszcze jakoś zrozumieć decyzję o dyslokacji amerykańskiego sprzętu wojskowego w Polsce. Jeżeli jednak pan Siemoniak ma pełną świadomość, co do faktu, że Rosjanie naprawdę mogą zaatakować te obiekty przy użyciu broni niekonwencjonalnej, najprawdopodobniej jądrowej, to może warto by o tym powiedzieć mieszkańcom danego powiatu i powiatów sąsiednich? Może warto wydać jakieś pieniądze na przygotowanie schronów przeciwatomowych dla ludności w rejonie potencjalnego celu – jeżeli taka się tam znajduje? Może warto pomyśleć także o specjalnym prawie, które utrudniałoby osadnictwo w rejonach takich miejsc podwyższonego ryzyka? Chodzi o to, że znając możliwe – najbardziej negatywne prawdopodobne konsekwencje podejmowanych decyzji dla ludności cywilnej, rząd powinien – chyba – podjąć środki mające na celu antycypowanie wpływu najpoważniejszych zagrożeń na lokalną ludność?
Można się oburzać i nazwać powyższe „straszeniem”, jednakże takie mamy realia. To jest nasza rzeczywistość, do której prowadzi polityka zagraniczna tego rządu (w wielu odsłonach). Społeczeństwo ma prawo znać skutki decyzji, społeczeństwo ma prawo znać konsekwencje błędów politycznych, tak żebyśmy zawczasu uniknęli błędów Września 1939 roku! Po prostu ludziom należy się uczciwość ze strony władzy! Oto zamiast mieć pozytywne stosunki partnerskie z sąsiadami, rząd zajmuje się ściąganiem do kraju obcych wojsk, w celu zabezpieczenia nas przed możliwą agresją sąsiada! To się po prostu w głowie nie mieści jak nisko upadliśmy i do czego doszło! Polska stanie się na mapie Europy miejscem dyslokacji amerykańskich instalacji woskowych, będących potencjalnymi celami dla rosyjskich i białoruskich rakiet. Przy czym te pierwsze mogą mieć głowice niekonwencjonalne, na co NIE MAMY ŻADNEGO, ABSOLUTNIE NAJMNIEJSZEGO WPŁYWU. Żeby się zaraz nie okazało, że głównym zadaniem obrony przeciwrakietowej kupionej za ciężkie pieniądze prawdopodobnie od Amerykanów, będzie osłona stref, w których będą zlokalizowane amerykańskie rezerwy sprzętowe. Oczywiście jest to zawsze jakaś koncepcja, tylko że bez amerykańskiego sprzętu, którego będzie za mało, żeby nas bronić – nie trzeba go osłaniać. Jeżeli już Amerykanie mają wejść militarnie do Polski, to niech się to stanie w takim zakresie, żeby byli w stanie rzeczywiście obronić nasz kraj. W innej postaci jakakolwiek amerykańska obecność nie ma najmniejszego sensu.
Już tak zupełnie na marginesie, to jest poważnie żenujące, że nasz kraj jest tak słaby, że potrzebujemy amerykańskiego wsparcia na poziomie wydzielonych jednostek szczebla batalionu. Najlepszym dowodem na złą politykę właśnie tego rządu w zakresie obronności jest to, że w co najmniej kilku miejscach – amerykański sprzęt miałby trafić do byłych miejsc rozlokowania Wojska Polskiego. Jakie to żałosne w swojej istocie i zamyśle! Czy 36 mln kraju po 25 latach transformacji – naprawdę nie jest stać nawet na armię w części dorównującą tej, którą miał na jej początku? To nie jest kwestia dumy narodowej, to jest kwestia pragmatyki, jeżeli nie utrzymujesz własnego wojska, wkrótce będziesz utrzymywał cudze, co właśnie jak widzimy za sprawą rządu Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego się sprawdza. Nie wiadomo jakie głowice nadlecą! Po co prowokować? Jeżeli już jesteśmy słabi, to przynajmniej nie dostarczajmy pretekstów do poważnej rozgrywki!