• 17 marca 2023
    • Polityka

    Kto powstrzyma szaleństwo Angeli Merkel?

    • By krakauer
    • |
    • 16 października 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Właśnie zaczyna się kolejny unijny szczyt, w praktyce w pełni poświęcony problemowi nielegalnych imigrantów, którzy nielegalnie przedostają się do Europy. Niestety pani Angela Merkel, jak się okazuje również niestety Kanclerz najpotężniejszego kraju Unii prawdopodobnie popadła w jakiś dziwny stan, który należy zakwalifikować jako co najmniej szaleństwo. Nie da się bowiem zrozumieć pryncypiów jej anty unijnej i skierowanej przeciwko prawom mieszkańców i obywateli Unii Europejskiej retoryki, której treścią jest afirmacja prawa nielegalnych imigrantów do osiedlenia się w krajach Unii Europejskiej. W tym niestety – pod przymusem unijnych instytucji wobec krajów przyjmujących, w znacznej części nie mających ochoty, ze względu na opór znacznej części opinii publicznej wywołany lękiem przed możliwymi negatywnymi konsekwencjami kontynuowania nieudanego niemieckiego modelu multikulturalizmu w ich Ojczyznach.

    Nikt w Europie poza Angelą Merkel i jej zausznikami w Komisji Europejskiej nie rozumie powodów, którymi pan Kanclerz kieruje się wybierając w swoim szaleństwie interes obcych, nieznanych i oznaczających szereg ryzyk przybyszów niż ochronę interesów obywateli krajów Unii Europejskiej. Mechanizm przymusowych kwot zasiedleńczych, którego domaga się pani Kanclerz to nic innego jak robienie z krajów, które nie chcą imigrantów – szamba na odrzuty z Niemiec. Jak inaczej interpretować tą koncepcje w świetle woli dominującej większości imigrantów – udania się do Niemiec lub innych bogatych krajów Unii?

    Angela Merkel w swoim szaleństwie powinna zrozumieć, że są kraje które są gotowe i chcą imigrantów, nawet nielegalnych, nawet zarobkowych i nawet z obcych kręgów kulturowych, a są kraje, które ledwo mogą sobie poradzić z przyjęciem niewielkiej liczby uchodźców. Wyznacznikiem możliwości przede wszystkim jest bieda. Nie można wymagać od rządów krajów biednych, żeby przyjmowały imigrantów, pomagając im, jeżeli równolegle od lat skrajnie i fatalnie zaniedbują własnych obywateli. Nie wszędzie standard opieki socjalnej jest taki jak w Niemczech! Przykładowo w Norwegii standardowa cela więzienna, wygląda mniej więcej tak jak nowocześnie urządzone mieszkanie w Polsce. Czy pani Kanclerz Merkel tego nie rozumie, że w Europie Środkowej ludzie nadal żyją w nędzy i nie ma pracy? Jak można domagać się od kraju, który sam jest ofiarą emigracji, ponieważ nie ma w nim warunków do życia dla ludzi, żeby zorganizował pobyt i integrację imigrantów?

    Ze względu na destrukcyjne stanowisko Niemiec, które same doprowadziły się na krawędź możliwości funkcjonalnych, ale co trzeba podkreślić w wyniku własnych decyzji – nie ma tutaj łatwych rozwiązań. Niestety pani Merkel nie ma odpowiedzi na pytanie – czym mieliby się zajmować ci ludzie np. w biednej Polsce? Czym mieliby się zajmować w krajach, gdzie nie ma pracy? Poza tym już sama formuła zupełnego zlekceważenia ważących zastrzeżeń sporej części opinii publicznej poszczególnych krajów jest dla pani Merkel dyskwalifikująca, jak również stanowi ważny wyznacznik, cezurę w funkcjonowaniu instytucji europejskich. Oto bowiem właśnie pod przymusem – pierwszy raz zmuszono kraje do działania tak, jak życzą sobie Niemcy i zgodnie z niemieckim interesem, nie trzeba chyba mówić że jest to interpretowane jako szczyt niemieckiej arogancji i bezczelności, pełnego nieliczenia się ze zdaniem partnerów! Co więcej, to zerwanie ze wspaniałą tradycją konsensusu jako fundamentu trwałości decyzji europejskich.

    W praktyce bowiem szaleństwo pani Merkel przekłada się na upadek Unii Europejskiej, gdyż coraz więcej ludzi w poszczególnych krajach, nie chce dłużej funkcjonowania Wspólnoty jako niemieckiego protektoratu, w którym poszczególne kraje mniej lub bardziej mają słuchać się wielkich i potężnych, w tym zwłaszcza Niemiec. Można powiedzieć, że pani Merkel zyskała imigrantów, ale straciła wielu obywateli Unii Europejskiej – i to się odbije na kolejnych wyborach w każdym kraju. Nastroje przeciwne polityce afirmującej imigrantów są powszechne obecnie w całej Europie, a nawet w Niemczech.

    Ludzie mają prawo do swoich opinii, ludzie mają prawo do swoich lęków, ludzie mają prawo do życia w warunkach braku eksperymentów zmieniających tożsamość ich kulturowo-cywilizacyjnego otoczenia. Tego prawa domaga się wielu Europejczyków, w tym Niemców, przerażonych tym, co Angela Merkel zrobiła z ich krajem! Jeżeli ktoś śmie twierdzić, że obywatele krajów Unii Europejskiej nie mają prawa być przeciwni polityce imigracyjnej swoich rządów, dyktowanej przez szalone pomysły pani Merkel, ten bezwzględnie kłamie i nadużywa pojęcia demokracji. Sprzeciw przeciwko masowej imigracji nie jest ani wyrazem ksenofobii, ani rasizmu, ani jakichkolwiek złych intencji. Polityka imigracyjna, to taka sama polityka jak każda, nawet powoływanie się na międzynarodowe konwencje i umowy w zakresie uchodźców, tego nie zmienia, albowiem to już jest właśnie regulowane przez tą politykę wewnątrz jej przepisów, które mają być z tymi przepisami zgodne. Jednakże sama polityka nie może oznaczać przede wszystkim – przyjmowania wszystkich, którzy tego chcą – a co ma miejsce, jak również nie może zakładać braku prawa do krytyki swoich zapisów (poza tym odróżniajmy uchodźców od nielegalnych imigrantów). Wola mieszkańców Europy musi być na pierwszym miejscu, pojmowania w zakresie wspólnot państwowych. Nie umawialiśmy się traktatowo na zniesienie państw narodowych, a to pani Merkel zerwała z konwencją dublińską, depcząc unijne przepisy w sprawie emigracji i powodując chaos. Pani Merkel nie ma dzisiaj żadnego prawa do domagania się od innych krajów, żeby ponosiły konsekwencje jej osobistej słabości, czy jak kto woli emocjonalności – nazywajmy rzeczy po imieniu! Polityków, którzy nie dbają o interes własnego Narodu się po prostu eliminuje, co Niemcy powinni zrobić w ramach procesów demokratycznych, ponieważ w tej chwili dalsza polityka pani Merkel prowadzi do rozpadu Unii Europejskiej, a to na pewno nie jest w interesie Niemiec.

    Czy znajdzie się ktoś, kto powstrzyma szaleństwo Angeli Merkel? Czy znajdzie się ktoś rozumiejący możliwe skutki jej decyzji i wpływu tych decyzji na nastroje polityczne mieszańców Europy? Czy znajdzie się ktoś, kto po prostu powie temu szaleństwu stop?