- Polityka
Dzień sznura się zbliża – nieuchronnie i szybkimi krokami
- By krakauer
- |
- 13 października 2015
- |
- 2 minuty czytania
Horolezecké_lano Autor: Martin Kozák lic. PD. Źródło: commons.wikimedia.org
Dzień sznura, czyli moment w którym władza nad krajem przejdzie w ręce obecnej prawicowej opozycji zbliża się nieuchronnie i to szybkimi, a nawet bardzo szybkimi krokami. W zasadzie można nawet określić, kiedy będzie to miało miejsce na podstawie Konstytucji – zgodnie z art. 162 ust. 1 „Prezes Rady Ministrów składa dymisję Rady Ministrów na pierwszym posiedzeniu nowo wybranego Sejmu.”. Następnie w trybie zwykłym art. 154 ust. 1 „Prezydent Rzeczypospolitej desygnuje Prezesa Rady Ministrów, który proponuje skład Rady Ministrów. Prezydent Rzeczypospolitej powołuje Prezesa Rady Ministrów wraz z pozostałymi członkami Rady Ministrów w ciągu 14 dni od dnia pierwszego posiedzenia Sejmu lub przyjęcia dymisji poprzedniej Rady Ministrów i odbiera przysięgę od członków nowo powołanej Rady Ministrów.” Potem zgodnie z art. 154 ust. 2 i 3 „Prezes Rady Ministrów, w ciągu 14 dni od dnia powołania przez Prezydenta Rzeczypospolitej, przedstawia Sejmowi program działania Rady Ministrów z wnioskiem o udzielenie jej wotum zaufania. Wotum zaufania Sejm uchwala bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. W razie niepowołania Rady Ministrów w trybie ust. 1 lub nieudzielenia jej wotum zaufania w trybie ust. 2 Sejm w ciągu 14 dni od upływu terminów określonych w ust. 1 lub ust. 2 wybiera Prezesa Rady Ministrów oraz proponowanych przez niego członków Rady Ministrów bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Prezydent Rzeczypospolitej powołuje tak wybraną Radę Ministrów i odbiera przysięgę od jej członków.” Jakby się to nie udało to jest jeszcze art. 155 tryb szczególny – art. 155 ust. 1 i 2 „W razie niepowołania Rady Ministrów w trybie art. 154 ust. 3 Prezydent Rzeczypospolitej w ciągu 14 dni powołuje Prezesa Rady Ministrów i na jego wniosek pozostałych członków Rady Ministrów oraz odbiera od nich przysięgę. Sejm w ciągu 14 dni od dnia powołania Rady Ministrów przez Prezydenta Rzeczypospolitej udziela jej wotum zaufania większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Art. 155 ust. 2. W razie nieudzielenia Radzie Ministrów wotum zaufania w trybie określonym w ust. 1, Prezydent Rzeczypospolitej skraca kadencję Sejmu i zarządza wybory.” W obecnym Sejmie pierwszym dniem posiedzenia był 8 listopada. Realnie wszystko będzie musiało się rozstrzygnąć do 1 grudnia, przy czym przed 11 listopada już powinniśmy mieć nowy rząd. To jest możliwe, oczywiście pod warunkiem, że Państwowa Komisja Wyborcza, nie skompromituje się po raz kolejny i szybko i sprawnie poda wyniki najpóźniej dwa dni po wyborach, dobrze – góra trzy, ale to i tak już byłoby bardzo późno.
Wiele osób już czeka na koniec Platformy Obywatelskiej, włącznie ze środowiskami, do tej pory przy niej wyraźnie skupionymi. Ponieważ ta partia wyczerpała swoje możliwości działania w obecnej formule, gdzie rządzi jednoosobowo premier, a jej władza nie sięga dalej niż obrys gmachu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Sami sobie zgotowali ten los, sami go teraz będą mieli wątpliwą przyjemność przeżyć.
Jednakże czy społeczeństwo zdaje sobie w pełni sprawę z wagi procesów, które się właśnie dzieją? Być może nawet te wybory są nie mniej ważne niż, te pierwsze wybory – jeszcze z Sejmem kontraktowym, ponieważ właśnie będziemy jednak decydować o wyborze – zwykłej nieudolności a nieudolności wściekłej i w swojej wściekłości prawdopodobnie ostatecznie destrukcyjnej. Nie chodzi o to, że się boimy powierzenia państwa w ręce prawicy, to już było – Polska przetrwała, więc nie ma zagrożeń w znaczeniu zdarzeń autodestrukcyjnych. Jednak chodzi o szczegóły. Właśnie jeżeli chodzi o szczegóły nie mamy żadnej pewności, że to co zrobi Prawo i Sprawiedliwość, nie będzie przypadkiem układało się w jedną wielką misternie zaplanowaną sieć ograniczania naszych wolności? Właśnie o to chodzi w dniu sznura w szerokim rozumieniu tego słowa, ponieważ on może dotknąć tak naprawdę każdego z nas – (z autorem tegoż felietoniku włącznie).
Nikogo rozsądnego bowiem nie interesuje to, że do urzędów państwowych wejdzie nowa miotła i posypią się w najlepszym wypadku prośby o rozwiązanie stosunku pracy. To nie ma żadnego znaczenia dla większości obywateli, na pewno będzie niekomfortowe dla pracowników licznych agend i urzędów, jednak takie są realia (niestety).
Kiedyś był takie dobry zwyczaj, że poseł z opozycji szefował parlamentarnej komisji nadzoru nad służbami specjalnymi. Miejmy nadzieję, że to nadal będzie miało miejsce i będzie to kontrola chociaż odrobinę realna. Chociaż to nie służby specjalne i ich działania są największym zagrożeniem – tam na szczęście jest jeszcze bardzo wiele osób rozsądnych, nie zajmujących się banałami. Problemem największym są policje specjalne, a zwłaszcza jedna, która już zapisała się w historii naszej państwowości – nazwijmy to – „skutecznie”. Nawet tak „skutecznie”, że pojawiła się co najmniej jedna bardzo ciekawa książka o tym, jak pewna osoba praktycznie uniknęła sznura – w rzeczywistości stworzonej po to, żeby ją zgnoić, nawlec pętle, zadyndać i rozhuśtać. Kto da nam gwarancję, że takie stany rzeczy się nie powtórzą?
Bo niestety nie ma na kogo głosować, chyba że ktoś ma zaufanie do określonego polityka, to może głosować kierując się osobistymi sympatiami, trzeba być bardzo odważnym, żeby w obecnych warunkach cokolwiek komukolwiek rekomendować, jedno jest pewne – nie powinno się głosować na partię, która jako obóz polityczny może mieć pełnię władzy w Polsce. Ponieważ z tym wiąże się za duże ryzyko. Chociaż tak naprawdę, w rzeczywistości to kto wie?