• 17 marca 2023
    • Polityka

    Ewa, Beata, znikające obrazy i przyjaciele

    • By krakauer
    • |
    • 12 października 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Czy kampania wyborcza może być głupsza? Czy kampania wyborcza może być bardziej zapełniona tematami zastępczymi? Czy można zrobić więcej, żeby forma zwyciężała nad treścią, a hasło „event” było przekazem samym w sobie – opowiadaniem swojej wersji historii? Można zapytać, czy politycy robią z nas idiotów? Może mają nas za beznamiętnych idiotów, jeżeli w taki sposób przecież marnują publiczne pieniądze – proszę pamiętać, że te „restauracje” i pływające zielone wyspy to wszystko idzie z naszego budżetu.

    Jak to jest możliwe, że politycy po prostu nie mówią? Prawda, że to takie proste, że aż dziwne? Przecież mogliby przemawiać – nazywając to, co uważają za złe po imieniu, proponując rozwiązania i zarazem wykazując się znajomością problematyki, której się podejmują. Czy my tak dużo wymagamy? Czy to jest niemożliwe dzisiaj we współczesnej Polsce? Może trzeba tak zmienić przepisy, żeby – każdy, dosłownie każdy, kto kandyduje w jakichkolwiek wyborach na funkcje przedstawicielskie w organach władzy miał obowiązek np. 20 godzin spotkań z mieszkańcami w okręgu, gdzie chce kandydować (np. z megafonem na rynku lub ulicy), 2 godzin przemówień transmitowanych w lokalnym radiu i lokalnej telewizji publicznej, dwóch dni po 8 godzin z przerwami spędzonych na „chacie” internetowym do dyspozycji wyborców, co najmniej pięciu dni po 8 godzin z dyżurem telefonicznym – tj. kandydat miałby odbierać telefon, od każdego, kto by zadzwonił w określonych godzinach. Poza tym wszystko, co mówi publicznie każdy kandydat – na media społecznościowe, tak żeby każdy mógł się z tym, co do zasady zapoznać. Przecież mamy media publiczne – niech przeprowadzają wywiady, prowadzą rozmowy, dyskusje i dialog? Dlaczego to się nie dzieje – z wyjątkiem nielicznych szlachetnych wyjątków?

    W zasadzie cała kampania wyborcza na szczeblu krajowym opiera się na dialogu przez media pomiędzy panią Ewą Kopacz a panią Beatą Szydło, dobrze odezwał się pan prezydent, że jest zdaje się indagowany, czy też atakowany przez panią premier – w jednym z wywiadów, mniejsza o szczegóły. Poza tym mieliśmy minimum pana prezesa Kaczyńskiego, oraz jeszcze jednego z wiceprezesów Prawa i Sprawiedliwości na gościnnych występach za wielką wodą. To wszystko! Nic więcej! Chyba, że interesują nas przepychanki wewnątrz niszowych partii – na temat, kto jest „wydmuszką systemu bankowego” itd. Na tym tle naprawdę „zagubione” obrazy z Kancelarii Prezydenta jawią się, jako rzeczywiste problemy najwyższego rzędu w państwie! To wszystko jest naprawdę niesamowite.

    Szczytem wszystkiego jest przywołana w tytule „restauracja” z kontekstem. Powtórzenie pewnego niesławnego muzeum z czasu kampanii wyborczej. Jednak teraz to już nie działa i co ciekawe Prawo i Sprawiedliwość tego nie widzi. Dzisiaj ludzie chcą realiów i szczegółów, chcą pełnej informacji o tym, co będzie zrobione w trakcie sprawowania władzy? PiS nie przekazuje takiej informacji, chociaż ma program – ma poprzednią propozycję zmiany Konstytucji, ma swoje pomysły społeczno-gospodarcze? Co prawda trudne do strawienia, ale mimo wszystko je posiada. Niestety nie potrafi tego wykorzystać Platforma Obywatelska, która funduje nam filmiki z panią premier w pociągach, zamiast mówić o realiach, które nie są różowe, ale właśnie takich ludzie chcą dzisiaj, żeby wiedzieć, na czym stoją – społeczeństwo ma do tego prawo.

    Może trzeba zapytać w ten sposób – czy bez panów Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego nasza polityka nie istnieje, a spór może mieć tylko emocjonalny charakter, ewentualnie dotyczyć w istocie pietruszki? Głupia sprawa, ale właśnie tak się dzieje obecnie. Przy czym z pewnych źródeł wiadomo już, że po prawie pewnym upadku Platformy Obywatelskiej – może dojść do odtworzenia środowiska, przez porzucenie starej nazwy a wraz z nią błędów i wypaczeń. Wówczas niektórych czeka przysłowiowa noc „długich noży”, ponieważ chętnych do przejęcia regionalnych potencjałów środowiska nie brakuje. Nieco gorzej jest, jeżeli chodzi o jakąś wielką ideę, wokół której ktokolwiek miałby się jednoczyć? Samo hasło, że chcemy lepiej żyć, to bardzo mało. To już było, ale przez osiem długich lat nie zrobili prawie niczego, żeby tą wizje urzeczywistnić, ewentualnie – nie byli w stanie przedstawić tego, co zrobili, jako rzeczywiste sukcesy. W obu przypadkach to jedna wielka porażka tego środowiska politycznego.

    Wnioski? Czy można po ośmiu latach mieć jakieś wnioski? Chcielibyśmy, ale żadnych wniosków tutaj nie ma, bo nie będziemy kopać leżącego – niech to, co się dzieje, dokona się!