• 17 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    Istnieje poważne ryzyko że Niemcy przestaną być państwem europejskim

    • By krakauer
    • |
    • 06 października 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    W związku z trendami demograficznymi oraz otwartością na imigrantów z innych kręgów kulturowych, jest bardzo prawdopodobnym ryzyko, że Niemcy przestaną być państwem europejskim tj. dojdzie tam do zmiany konstytucji, prawa, obyczajów a nawet języka.

    To tylko kwestia czasu, kiedy nowa rosnąca wielokulturowa grupa ludności będzie się skutecznie domagać o swoje prawa polityczne. Na pewno nie w pierwszym, ale w drugim a na pewno w trzecim pokoleniu – będziemy mieli do czynienia z pełną świadomością praw obywatelskich, tworzeniem partii politycznych, wyrażaniem swoich własnych poglądów. Wszystko zgodnie z zasadami demokratycznymi, uznawanymi w pewnych nowych kręgach kulturowych w Niemczech jako „konsultacje”, bo dla demokracji nie ma w nich miejsca, demokracją ta kultura gardzi.

    Jeżeli mówi się dzisiaj o obecności około 6-8 mln ludzi obcych kulturowo w Niemczech, to biorąc pod uwagę wysoki procent urodzeń w tych grupach etniczno-kulturowych, w ciągu dwóch pokoleń ta ilość ludności się podwoi potem potroi. W okolicach roku 2060 w Niemczech będziemy mieli do czynienia z około 30 mln mniejszością innokulturową i około 35-40 mln większością autochtonów. Wówczas dla spokoju społecznego, Niemcy będą poszukiwać formuły współistnienia zakładającej wzajemną tolerancję i poszanowanie na tym samym terytorium i w ramach jednego paradygmatu państwa federalnego, składającego się z mniejszych państw członkowskich. Jest bardzo prawdopodobne, że jeden z pierwszych Landów, w którym ludność inna kulturowo zdobędzie większość, dokona kulturowej konwersji, akcentując np. swoją religię, pochodzenie etniczne większości, język większości itd. Wówczas Niemcy w tym Landzie będą już w obcym kraju, przez co dojdzie do jeszcze szybszej dyfuzji ludności. Te procesy już się dzieją, w Niemczech są Landy (Hamburg, Brema i Dolna Saksonia), gdzie oficjalnie obchodzi się święta religijne innych kulturowo mniejszości. Jest to wynik podpisania stosownych umów pomiędzy organizacjami będącymi przedstawicielami innych kulturowo mniejszości, a władzami danego Kraju Związkowego. W zamian za uznanie świąt – dni wolnych od pracy, dana wspólnota uwaga – zobowiązała się przestrzegać niemieckiej Konstytucji, praw kobiet i innych temu podobnych banałów, których i tak jest zobowiązana przestrzegać żyjąc w Niemczech, jednak to Niemcy podpisywali, więc niech im będzie. Jest to jednak dowód na to, że niemieckie państwo instytucjonalne nie radzi sobie z silną, zorganizowaną i zdeterminowaną grupą religijno-kulturową, która jest agresywna i nie zawaha się uciec do radykalizmu, jeżeli w jej mniemaniu jej prawa będą nie przestrzegane w stopniu adekwatnym do oczekiwań.

    W tym kontekście, jeżeli w Niemczech znacząco wzrośnie potencjał ilościowy ludności innej kulturowo, która nadal nie będzie się integrować, nadal nie będzie się czuła Niemcami, a przede wszystkim będzie zaznaczała swoją kulturową i religijną odrębność akcentując je na pierwszym miejscu osobistych i grupowych wartości, to państwo niemieckie będzie musiało szukać kompromisu, żeby istnieć w jakiejś formule akceptowanej dla wszystkich.

    Będzie to na pewno powodem licznych napięć, ponieważ autochtoniczna część społeczeństwa będzie już odarta ze złudzeń, w tym znaczeniu, że ludność tubylcza przestanie wierzyć w zapewnienia polityków, że ktoś ma w ich kraju jakiekolwiek prawo na ich koszt i pomimo lekceważenia ich kultury, prawa i obyczajów. Oznacza to silną radykalizację nastrojów, której odpowiedzią będzie silna radykalizacja nastrojów z drugiej strony. W efekcie Niemcy wejdą w okres silnych konfliktów społecznych, być może będą miało one takie nasilenie jak w Irlandii Północnej w okresie znanego konfliktu, pomiędzy dwiema społecznościami – różniącymi się religią i tradycją państwową. Warto dobrze zaznajomić się ze źródłami tego konfliktu i jego morfologią, albowiem może on być wzorcem – modelem dla wszelkiego innego rodzaju konfliktów religijno-tożsamościowych, które są możliwe w Europie na styku kultur.

    W wyniku tych procesów Niemcy mogą przestać być państwem europejskim w sensie kulturowo-tożsamościowym, przekształcając się w podmiotowość bardziej podobną do dzisiejszego Libanu niż do państw europejskich. Dodatkowo jest możliwe, że w wyniku wojny domowej, może dojść do wydzielenia się części terytorium Niemiec, zamieszkującego – odpowiednio wedle podziałów, przez inną kulturowo rosnącą większość, albo przez ludność autochtoniczną, pragnącą chronić swoją tożsamość.

    Reasumując – stworzenie społeczeństwa równoległego to pomysł na hodowanie sobie raka na własnym organizmie i żmii na gardle zarazem, albowiem z jednej strony mamy do czynienia z rozrostem nowych trendów kulturowych, wraz ze wzrostem i rozwojem innej kulturowo populacji, a z drugiej strony mamy do czynienia ze wzrostem nastrojów braku akceptacji dla tych procesów wśród ludności autochtonicznej. Nie można ani pierwszych, ani drugich procesów pozostawić bez opieki. Dzisiaj państwo niemieckie w imię sztucznie pojmowanej poprawności politycznej, te pierwsze wręcz afirmuje, a te drugie stara się ukryć i stłamsić za wszelką cenę, bojąc się „mroków przeszłości”, które nie mają z tym nowym zjawiskiem ŻADNEJ ŁĄCZNOŚCI.

    Konsekwencje niemieckiego błędu kulturowego i eksperymentów ze społeczeństwem będzie ponosić cała Europa, ponieważ kraj podzielony kulturowo, narażony na konflikty – nie będzie już tym krajem, który znamy. Stwarza to wyzwanie dla Niemiec, dla ich otoczenia i przede wszystkim dla Unii Europejskiej jako takiej, albowiem nic już nie będzie takie samo.

    W tym kontekście szczególnego znaczenia nabiera ochrona niemieckiej mniejszości w Polsce, jako grupy narodowościowej, zdolnej do zachowania niemieckiej tożsamości narodowej – poza państwem niemieckim będącym w trakcie procesu zmiany swojego paradygmatu funkcjonowania z europejskiego na jakąś formę transkulturową. Jest prawdopodobne, że wielu Niemców będzie chciało schronić się w silnej monokulturowo Polsce, ponieważ przestaną odpowiadać im warunki życia we własnym – wielokulturowym kraju. Już dzisiaj są zbliżone sygnały, że wielu Niemców, których dzieci zostały pobite w szkole przez wrogą obcą kulturową mniejszość, która się nie integruje, tylko narzuca swoją dominację przemocą, jak również Niemcy nie akceptujący zewnętrznych przejawów innej kultury w swoim otoczeniu – szukają innych możliwości na życie. Pojawiają się nowego rodzaju „miasta w miastach” – tereny zamknięte, będące gettami dla bogaczy, gdzie właścicielem nieruchomości jest np. określony Kościół lub zakon, albo lokalna Spółdzielnia, która dokonuje selekcji nowych mieszkańców. Mamy także inicjatywy prawicy, która wyprowadza się z miast na tereny w Landach, gdzie jest tańsza ziemia, grodzi je i ludzie żyją wewnątrz takich obszarów, do których nie ma dostępu nikt z poza wspólnoty i osoby, które nie są zaproszone. To się dzieje już teraz, informacje o ww. przypadkach pochodzą z bieżących wydań niemieckiej prasy.

    Intensyfikacja przewidywanych procesów i zjawisk to kwestia najbliższych 30-50 lat. Istnieje ryzyko, że rozkład państwowości niemieckiej, może spowodować kolejną wojnę w Europie, dlatego musimy być przygotowani na zagrożenie niemieckie nowego typu. W szczególności ważna jest tutaj współpraca z Czechami, jako krajem najbardziej zainteresowanym w zachowaniu posiadanej tożsamości narodowej i kulturowej w pobliżu Niemiec. Działając wspólnie, możemy osiągnąć o wiele więcej niż w pojedynkę, a jak to zawsze bywa w przypadku Niemiec, skala wyzwań może przerosnąć nasze najśmielsze przypuszczenia.