- Polityka
Czy nowy rząd będzie honorował ostatnie decyzje starego rządu?
- By krakauer
- |
- 26 września 2015
- |
- 2 minuty czytania
W kwestii uchodźców i całym szeregu innych kwestii, które podejmuje obecny rząd na końcu swojego rządzenia – jest cały szereg wątpliwości. Wielu polityków opozycji zarzuca rządzącym, że nie mają już legitymacji politycznej do podejmowania tak istotnych działań, jak np. decyzja o sprowadzeniu do Polski imigrantów. Podobnie myśli znaczna część społeczeństwa, niechętna zwłaszcza kwestii imigranckiej. Co ciekawe podobne sygnały można usłyszeć także od niektórych przedstawicieli Kościoła dominującego, podawane może w nieco bardziej zawoalowanej formule – apelu o rozsądnej itp., jednak istota jest taka sama.
Formalnie rząd może sprawować swoje funkcje do chwili przekazania władzy kolejnemu Prezesowi Rady Ministrów, co jak wiemy czyni Prezydent państwa powierzając mu misję sprawowania urzędu. Chodzi jednak o coś innego, mianowicie o zachowanie ciągłości władzy państwowej, najlepiej jeszcze w sposób możliwie bezkonfliktowy. Przecież to decyduje wprost o wizerunku państwa! Nic bowiem bardziej nie szkodzi państwu niż sytuacja w której, otoczenie – nie może mieć pewności, czy decyzje podejmowane przez rządzących, będą uznawane przez kolejnych rządzących. To po prostu psucie standardów, psucie państwa i jedna wielka systemowa porażka – przyznanie się do niej.
W ogóle samo zastanawianie się, czy nowy rząd będzie honorował ostatnie decyzje starego rządu, jest samo w sobie przyznaniem się do porażki. Niestety w takich realiach funkcjonujemy. Powinni o tym pamiętać także i właśnie zmierzający do władzy, ponieważ ich władza również nie potrwa wiecznie i pewnego dnia będą musieli ją oddać. Wówczas standardy, które sami wyznaczyli – będą stosowane także wedle nich.
Problem jednak jest o wiele głębszy. Jesteśmy w sytuacji w której obecna opozycja – z rozmysłem, systemowo i planowo kwestionuje prawo do sprawowania władzy nad krajem przez jeszcze rządzących. Wynika to z jej przeświadczenia o dojściu do władzy w wyniku „zamachu stanu”, w wyniku prowokacji dotyczących najważniejszych urzędników ówczesnego prawicowego rządu – warto pamiętać, że rzeczywiście takie kwestie się działy i dotyczyły jednego z wicepremierów. Tylko problem polega na tym, że było to śledztwo prowadzone przez jedną ze specjalnych policji, kierowanych przez ludzi związanych ideologicznie z obozem prawicy.
Jeżeli więc cała ta niechęć wynika z uprzedzeń, co więcej z przeświadczenia o doznanej krzywdzie, to mamy się czym martwić, ponieważ po zmianie władzy mogą powstać pytania o to, czy poprzednio rządzący w ogóle rządzili legalnie? Stąd już krok do szaleństwa, czyli Trybunał Stanu, prokuratury i NIK – będą miały pełne ręce roboty, albowiem należy się spodziewać rozpoczęcia wielkiego polowania na czarownice.
Jeżeli jednak przyjrzymy się żelaznej logice z jaką opozycja zmierza do władzy, w jaki sposób wyłączała poszczególne obszary swojej dotychczasowej retoryki i z jakim rozmachem i zdecydowaniem inicjowała cały szereg procesów i działań ukierunkowanych na przygotowanie się do sprawowania władzy, trzeba mieć świadomość, że to mogą być procesy obliczone na dłużej niż jedną kadencję. Jeżeli bowiem poprzednio rządy partii prawicowej udało się złamać przez – jak twierdzą niektórzy spisek służb wiadomo jakich, to tym razem prawica zrobi wszystko, absolutnie wszystko, żeby taki manewr nie był możliwy. W tym kontekście należy się spodziewać poważnych zmian „pod dywanem”. Żeby można było je przeprowadzić w sposób totalny, potrzebne jest zajęcie uwagi społeczeństwa jakimiś innymi kwestiami, w rodzaju np. kwestii imigranckiej lub czymś innym – jak np. Światowe Dni Młodzieży itp. Wielkie wydarzenia, relacjonowanie, emocje – ludzie będą mieli nad czym myśleć, w międzyczasie pojawią się jakieś przecieki o protestach opozycyjnych posłów z poszczególnych Komisji sejmowych, których prace będą utajnione i po sprawie. Państwo będzie przejęte – najważniejsze kierunki działania zabezpieczone.
Na pewno będzie się działo, będziemy świadkami nowej rzeczywistości, w której dla niektórych z nas już nie będzie miejsca.