• 17 marca 2023
    • Ekonomia

    Niskie ceny węgla mogłyby być dla nas bodźcem do rozwoju!

    • By krakauer
    • |
    • 24 września 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    W dostawach na przyszły rok, do największych portów węglowych w Europie, zapowiada się ceny tego surowca po około 50 USD za tonę! To szokująco mało w stosunku do cen krajowych, bo nawet jeżeli dodamy koszty dowiezienia tego węgla do polskiego portu i potem jego dystrybucji po kraju, to węgiel z importu po prostu rozsadzi nasze krajowe kopalnie. Tymczasem węgiel z krajowych kopalń waha się w kwocie około 500 zł za tonę, plus akcyza no i oczywiście transport.

    Przy kursie około 3,75 za 1 USD, oznacza to cenę węgla z importu na poziomie około 190 zł (bez akcyzy). Nawet jeżeli się to opodatkuje, to i tak ten węgiel będzie o połowę tańszy, prawdopodobnie nawet z kosztami transportu na terenie kraju (w głównych punktach odbioru). Generalnie, gdybyśmy mieli elastyczny rynek energii elektrycznej, to moglibyśmy na tym zrobić fantastyczny interes, albowiem przy zachowaniu stabilności cen za energię, przy takim spadku cen surowca – można wygospodarować olbrzymie kwoty niezbędne chociażby na remonty potrzebnych instalacji przesyłowych, jak i samych mocy produkcyjnych. Uwaga – mówimy o gigantycznych pieniądzach.

    Nikt takiej alternatywy dla funkcjonowania Śląska w Polsce nie odważy się postawić, ponieważ niestety koszt wydobycia węgla w Polsce jest bardzo wysoki, ale taki musi być ze względu na technologię, ryzyko i koszty płacowe. W większości kopalni 50% kosztów wydobycia to przeciętnie koszty pensji załogi. Niestety to jest przekleństwo górnictwa głębinowego, na które nie ma prostego lekarstwa.

    Uwaga, jest oczywistym, że gdybyśmy chcieli importować całość potrzebnego węgla, to z całą pewnością, jego cena byłaby dla nas o wiele wyższa niż jest obecnie oferowana – rynek, nie znosi przypadków i niczego nie pozostawia przypadkowi. Jesteśmy zbyt dużym konsumentem, do tego przymusowym, żebyśmy mogli sobie pozwolić na jakąkolwiek niepewność. Nic nie zabezpiecza bardziej naszej niezależności energetycznej niż własne górnictwo. Jego utrzymanie kosztuje, co więcej – jest istotnym politycznym problemem.

    Jak do tej chwili nikt nie wysilił się na zaproponowanie jakiejś kompleksowej wizji reformy górnictwa i całego sektora energetyki, opartego na spalaniu węgla. Gazoport już prawie działa, istnieje poważna szansa na pozyskiwanie tańszego gazu, który będziemy mogli kupić gdziekolwiek o ile oczywiście to się nam uda, bo jak wiadomo nie mamy jakichś szczególnych doświadczeń w tym zakresie.

    Energetyka jądrowa już jest chyba przedmiotem historycznym, albowiem tylko największy optymista może jeszcze dopatrywać się w naszych realiach – w istocie na długo jeszcze przed jakąkolwiek fazą chociażby projektowania – szans na realizację projektu. To wielka wina rządów pana Tuska i pani Kopacz, mieli w ręku wszelkie możliwości, ale ich nie wykorzystali. Skandal, że nie tylko nie ma projektu, ale nawet nie są wybrane miejsca!

    Energetyka odnawialna jest skutecznie zabijana przez lobby na rzecz innej energetyki, nie da się zrozumieć powodów, dla których Polska – przynajmniej nie jest w stanie nie przeszkadzać w tworzeniu energetyki odnawialnej i energetycznych systemów prosumenckich. Wiadomo, że pomagać, dotować – to nie na to nie ma szans, jednak nie można rzucać kłód pod nogi, a w naszych realiach to są nie tylko kłody, ale i wykopywane wilcze doły. Ktoś odpowiedzialny za innowacje w rządzie, powinien się głęboko wstydzić.

    Jeżeli do tego dodamy fakt, że z węglem nie dzieje się nic takiego, co poprawiłoby w jakiejś mierze efektywność branży, to już w ogóle można sobie odpuścić wszelkie dywagacje. Dla nas liczy się to, że przeszło o połowę jest tańszy węgiel z importu i należy na to patrzeć jako na szansę, a nie jako na zagrożenie. Utrzymanie własnego potencjału wydobywczego jest oczywistą koniecznością i nikt rozsądny tego nie może kwestionować. Jednak nie może być tak, żeby nic się nie działo w tak istotnym sektorze dla naszej gospodarki. Górnictwo nie musi być skansenem oddanym para-związkom zawodowym i grupie nazwijmy to trzymającą władzę nad węglem! Górnictwo może być nowoczesnym, zarabiającym na siebie sektorem naszej gospodarki, który jeszcze przez bardzo długie lata będzie umożliwiał nam zachowanie niezależności energetycznej. Sytuacja z jaką mamy obecnie do czynienia, wygląda mniej więcej tak, jakby to ktoś celowo chciał doprowadzić całą branżę do upadku, a związaną z nią energetykę wprowadzić w poważne kłopoty. To się nie miało prawa stać!

    ps. Felieton jest celowo na najwyższym poziomie ogólności, wręcz naiwności – bo na niektóre tematy najlepiej nie pisać o szczegółach.