- Społeczeństwo
Inni kulturowo nielegalni imigranci i uchodźcy a terroryzm
- By krakauer
- |
- 23 września 2015
- |
- 2 minuty czytania
Inni kulturowo nielegalni imigranci i uchodźcy, pochodzący z krajów w których toczy się dzisiaj brutalna wojna domowa, a akty terroru w wyniku których ginie po kilkadziesiąt lub kilkaset osób są standardem – oznaczają jako zbiorowość o wyróżniającej się podmiotowości kulturowej podwójne ryzyko ujawnienia się zjawisk terroryzmu w Polsce.
Po pierwsze nie da się wykluczyć, czy wśród tych ludzi będą osoby, mające nieczyste intencje i ludzie dążący do zabijania nas Polaków w imię swoich racji ideologiczno-religijnych w które nie będziemy wnikać, albowiem nie jest to przedmiotem naszych rozważań. Jednak takiego ryzyka wykluczyć się nie da, wręcz przeciwnie – należy przyjąć, że takie osoby o złych zamiarach już są wśród tych, którzy przedostali się do Europy (przecież nikt tego procesu nie kontrolował). Nie ma znaczenia czy to jedna osoba na sto tysięcy, czy dwie na milion. Liczy się potencjalne prawdopodobieństwo do wykonywania aktów terroru przez niektórych z tych ludzi, wywodzone tylko z tego faktu, że retoryka ideologiczno-religijna, której mogą podlegać, może nieść ze sobą ryzyko zainicjowania tego typu zachowań.
Z powyższym ryzykiem w jakiejś mierze wszyscy się liczą, z wyjątkiem lekkoduchów, którym jest wszystko jedno i w imię wizji Polski multikulturowej – bez zastanowienia afirmują kwestię imigrancką. Oczywiście te osoby mają prawo do takich zachowań, to po prostu wyrażanie opinii. Inni mają dokładnie takie samo prawo – nie życzyć sobie innych kulturowo nielegalnych imigrantów, ale te poglądy są stygmatyzowane jako niepożądane przez główne kanały przekazu publicznego i władze. Bezwzględnie jednak, jakoś trzeba będzie się do tego ryzyka przyzwyczaić i z tym ryzykiem żyć. Jak również z ryzykiem wzrostu przestępczości pospolitej – co jest szczególnie częste na linii zderzenia kultur, z których jedna jest napastliwa i nie uznaje cnót, wartości i funkcjonowania w przestrzeni tej drugiej.
Po drugie jednak istnieje ryzyko pojawienia się aktów terroryzmu innego rodzaju, również związanych z problemem imigranckim. Chodzi o ryzyko pojawienia się na kanwie problemów z realnym lub wyobrażonym (w istocie to bez różnicy) zagrożeniem tworzonym przez imigrantów – ryzyka terroryzmu wywodzącego się z krajowych środowisk radykalnych. Prawdopodobnie to ryzyko, wcale nie jest mniejsze od ryzyka terroryzmu przeprowadzanego przez jednostki radykalne spośród imigrantów, pod pewnymi względami może być nawet wyższe.
Z tym ryzykiem nie mieliśmy w kraju do czynienia od końca walk z OUN/UPA, incydentów terrorystycznych z okresu PRL-u nie ma co brać na poważnie, z wyjątkiem kilku nielicznych zdarzeń w istocie tragicznych w skutkach, ale nie napiętnowanych przez obecne władze. W latach 90-tych był pewien wysyp tego typu działań, ale największe tego typu zdarzenia miały charakter prowokacji i fałszywych alarmów. Dzisiaj dla Polaków byłoby szokiem, gdyby się okazało, że w Polsce zaczynają wybuchać bomby, robione przez Polaków, podkładane przez Polaków i detonowane przez Polaków – przeciwko – uwaga – przede wszystkim Polakom. Nie mówimy tutaj o zwykłych wyczynach bandyckich jak podpalenie drzwi w domu zajmowanym przez rodzinę imigrantów, bo takie haniebne przypadki mają miejsce i na szczęście są właściwie przez służby bezpieczeństwa i sprawiedliwości należycie piętnowane. Mówimy o prawdziwych bombach – atakach środowisk radykalnych, nie zgadzających się z polityką władz państwowych, właśnie przeciwko tym władzom.
Czy władze państwowe afirmujące politykę przyjmowania imigrantów/uchodźców rozważają tego typu ryzyko? Warto tutaj wrócić pamięcią do dramatycznych wydarzeń z Norwegii, gdzie człowiek, którego nazwisko nie padnie na naszym portalu albowiem jest godzien tylko zapomnienia – dokonał jednej z najbardziej bestialskich zbrodni w świecie zachodnim ostatnich lat. Warto pamiętać że to nie była zbrodnia przypadkowa, tylko dokładnie zaplanowana i wykonana z porażającą systematycznością. To samo może zdarzyć się w Polsce. Celem wcale nie muszą być uchodźcy – imigranci. Jeżeli zamachowcom będzie przyświecać idea polityczna – to zaatakują u źródła problemów, czyli ośrodki podejmowania decyzji politycznych. Przekłada się to na prawdopodobieństwo ataków na osoby publiczne oraz na urzędy państwowe. jeżeli te będą nieosiągalne to na inne cele.
Rządzący muszą się z takim ryzykiem liczyć, ponieważ prowadzą politykę, której nie akceptuje większość społeczeństwa. Konsekwencje mogą być różne, trudne do zaakceptowania pod względem politycznym, jednak bez względu na to, co by się nie stało, to będą nasze polskie sprawy, wywołane złą polityką tego rządu, tego establishmentu. Będziemy ponosić konsekwencje, tak bywa. Po prostu!