• 17 marca 2023
    • Cytaty

    O jakim obowiązku mówi pani Kopacz?

    • By krakauer
    • |
    • 11 września 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Pani Kopacz na Forum Ekonomicznym w Krynicy miała istotne przemówienie o uchodźcach, którego główną tezą było stwierdzenie, że to „nasz obowiązek” i „test na przyzwoitość”. Więcej szczegółów na stronie KPRM.gov.pl [tutaj]. Na szczęście powiedziała wprost, że naszego państwa nie stać na przyjmowanie imigrantów ekonomicznych (nie wspomniała o milionie Ukraińców, ale to może dlatego bo ma zdaje się zięcia z tego kręgu pochodzenia). Mówiła wiele o przyzwoitości i generalnie wiele wskazywała na sferę emocjonalną związaną z problemem uchodźców. Pani premier wyraźnie rozgraniczyła problem uchodźców od problemu ekonomicznych imigrantów, co w sumie samo w sobie jest pewnym dość istotnym sukcesem.

    Pani premier pozwoliła sobie na niedopuszczalne porównanie, pokazujące jak bardzo jest bezradna i jak bardzo nie umie rządzić państwem, co więcej – jak bardzo nie ma pojęcia o tym, co się dzieje w otaczającej nas rzeczywistości. Chodzi o sprawę powiązania przyszłego możliwego zdarzenia związanego z możliwą ukraińską masową migracją do Polski, w przypadku, gdyby coś złego wydarzyło się na Ukrainie z sytuacją bieżącą. Pani premier stwierdziła, że uchodźców, którzy będą przybywać z Ukrainy będą setki tysięcy osób i co wtedy zrobimy, co powiemy naszym obywatelom? Pani premier wiąże kwestię obecnej naszej „solidarności” z Zachodem z przyszłą domniemaną i niepewną „solidarnością” Zachodu z nami, gdyby doszło do takiego zdarzenia.

    Trudno o bardziej naiwny sposób myślenia, po prostu niedopuszczalny u polityka, zwłaszcza u szefowej państwa – to kompromitacja formalna. Ta pani kieruje się bardziej emocjami i bardziej tym, co zobaczy w mediach, zamiast zimną, pragmatyczną kalkulacją faktów.

    Jeżeli przez to, co widzi w telewizji, poczuwa się emocjonalnie w obowiązku do czegokolwiek to przepraszam, ale ciśnie się na usta słowo, określające tą panią, którego jednak z przyzwoitości wobec szefowej rządu nie wypada użyć. Poza tym jeżeli rzeczywiście jej członek rodziny jest pochodzenia ukraińskiego, to nie ma żadnej gwarancji, że pani Kopacz jest obiektywna w temacie prawdopodobnych uchodźców z Ukrainy. Poza tym, czego się obawia, przecież to rząd, którym ona kieruje w poprzedniej odsłonie był autorem polityki licznych sukcesów na Ukrainie! Czego się, więc boi? Co dyplomacja ukraińska na fakt, że szefowa polskiego rządu straszy swoich obywateli widmem uchodźców z ich kraju? Szanowni państwo – stawianie sprawy w taki sposób jak to robi pani Kopacz, jest po prostu skandalem, jest niedopuszczalne i jest szkodliwe dla naszego interesu narodowego.

    Pani premier lekko zmiękczyła skalę swojej porażki, stwierdzając że potrzebujemy kompleksowego planu w sprawie uchodźców, w tym uszczelnienia granic, bardzo dobrej polityki „powrotowej” i możliwości weryfikacji migrantów.

    Jeżeli weźmiemy to wszystko pod uwagę, to nadal nie wiadomo, o jakim obowiązku mówi pani Kopacz? Obowiązek może mieć wspólnota religijna, rodzina, stowarzyszenie, ewentualnie państwo, jeżeli przed zaistnieniem okoliczności zdecyduje się na gwarantowanie konkretnego zachowania. Jednakże, jeżeli mówimy o obowiązku wspólnoty państwowej, to on istnieje, ale tylko wobec własnych obywateli. Wobec obcokrajowców – przepraszamy, ale nie mamy żadnych zobowiązań – poza traktatowymi i konwencjonalnymi. Owszem Polska jest stroną stosownych konwencji, ale to nie oznacza, że jest zobowiązana do tolerowania nielegalnego naruszania granicy na masową skalę. Są procedury, brzmi to brutalnie? Przepraszamy – taka jest rzeczywistość! Przecież wszyscy wiedzą, co się dzieje w Syrii od lat. Proszę się zastanowić, dlaczego najbogatsze kraje nie wysyłają samolotów do Turcji, żeby brać uchodźców dobrowolnie z obozów uchodźców, gdzie jest ich prawie 2 mln? Odpowiedź brzmi, ponieważ nie mają takiego obowiązku. Nie ma również obowiązku przyjmować kogokolwiek, kto NIELEGALNIE przekroczy granicę Schengen.

    Przykro nam, to klub bogatych, gdzie nie stać ludzi na posiadanie dzieci. Właśnie kwestia dzieci jest tutaj najbardziej porażająca, albowiem wskazuje na cynizm tych dorosłych ludzi, którzy skazali swoje dzieci na taki tułaczy los. Należy jednak na to patrzeć w sposób taki, jak ta sytuacja wygląda, a nie tak jak pokazują to kłamliwe media. Dlaczego mamy otwierać granicę dla ludzi, z rocznymi lub dwuletnimi dziećmi? Jak mogli być tak nieodpowiedzialni, żeby w tej biedzie i swoim położeniu, w jakim są zajmować się prokreacją? Przecież w Polsce tysięcy ludzi nie jest stać na dzieci i głównie z powodów ekonomicznych ich nie mają, bo nie mają mieszkania, nie mają zabezpieczenia socjalnego, nie mają pewności socjalno-ekonomicznej. Na jakiejś zasadzie mamy przyjmować ludzi żyjących dwa lub trzy lata pod bombami lub w obozie uchodźców z np. piątką rocznych lub trzy letnich dzieci? Przecież sami się skazali na ten los! Jakie mieli prawo moralne – zajmować się prokreacją w obozie dla uchodźców lub pod bombami w kraju niszczonym przez wojnę domową. Czy to było odpowiedzialne? Może to było celowe? Może celowo zdecydowali się na dzieci, żeby skomasować problem i wymusić na emocjonalnym Zachodzie – prawo do lepszego życia? Można płakać, ale tu nie chodzi o łzy, tylko o realia. Realia są brutalne, a władza państwowa musi kierować się realiami a nie emocjami. Nie można pozwolić się manipulować, tak żeby dobrze rozumieć obowiązek i jego naturę wobec własnych obywateli, a nie wobec obcych, którzy w dodatku w wielu przypadkach są skrajnie nieodpowiedzialnymi ludźmi, ryzykującymi życiem najbliższych w imię swojego sposobu pojmowania własnej przyszłości.