- Soft Power
Globalizację przetrwają tylko te Narody które stworzyły swoją własną kulturę
- By krakauer
- |
- 07 września 2015
- |
- 2 minuty czytania
Globalizacja dzieje się także wtedy, kiedy są kryzysy, musimy sobie uzmysłowić, że procesy te nie dotyczą tylko przesyłania przez ocean dużej ilości taniej elektroniki, zabawek i wszystkiego, co kupimy w Chinach, ale to także globalne rozprzestrzenianie się problemów. Jeden z nich właśnie dotarł do naszych drzwi i dosłownie rozszedł się po Europie, nie pytając się nas szczególnie ani o zdanie, ani o pozwolenie. Nowa globalna obyczajowość, nacisk globalnej opinii publicznej spowodowały, że prawo migracyjne najpotężniejszej wspólnoty gospodarczej świata zostało spuszczone w kiblu.
Dokładnie to samo dzieje się z towarami, z kapitałem, z zanieczyszczeniami i wszelkimi innymi czynnikami, które przenikają przez granice. Jesteśmy z jednej strony narażeni na zagrożenia, a zarazem możemy być beneficjentami, jeżeli umiejętnie będziemy potrafili się odnieść do rzeczywistości i wybrać z niej, to co jest najlepsze.
Żeby samodzielne myślenie w kategoriach Wspólnoty było możliwe, trzeba mieć wspólny mianownik, który pozwalałby nam nie tylko na wyróżnienie się i orientację w globalnym otoczeniu, ale przede wszystkim na nawiązanie dialogu z tym, co przynosi globalizacja na własnych warunkach, jak równy z równym lub na zasadzie dominacji, – jeżeli nasz wkład w globalizację, byłby wystarczająco znaczący, a odpowiedź autonomiczna. Do tego potrzeba najlepiej własnej, autonomicznej kultury – zdolnej do wykształcenia cech swoistych dla oryginalnej cywilizacji. W procesach globalizacji będą miały przewagę, te państwa które jako wspólnoty były w stanie wykształcić własną cywilizację, ponieważ w sposób naturalny jest ona dla nich, ich biletem do globalizacji.
Jeżeli dana wspólnota dysponuje, chociaż autonomiczną kulturą, a jest wystarczająco silna, żeby absorbować to, co płynie nowego ze świata, to tylko się umocni na procesach globalizacji. Przy czym nie ma żadnego znaczenia, czy procesy globalizacji wzmacniają gospodarkę, czy też przyczyniają się do kryzysu. Silna kultura potrafi „zarabiać”, czy też „budować” na spadkach, gdy inni tracą można wspaniale zarabiać, czego najlepszym dowodem była nasza własna niedawna transformacja.
My niestety nie mamy własnej kultury, jak również, co jest oczywiste nie byliśmy w stanie wytworzyć własnej cywilizacji. Przez ponad tysiąc lat historii pamiętanej, jesteśmy na pograniczu dwóch wielkich kultur, które stopniowo ewoluując przekształciły się w odrębne cywilizacje. Dlatego optymalną jest strategia, w której wstąpiliśmy do szerszej kulturowo Wspólnoty, która wykształciła własną cywilizację i ją z powodzeniem kultywuje.
Tak było do tej pory, obecnie niestety sytuacja uległa pogorszeniu, ponieważ jeden z rdzeni tej cywilizacji, do której tak bardzo chcieliśmy przynależeć – zanika. Odejście Zachodu od wykształconej przez wieli religii wykształciło pustkę, pozwalającą na wprowadzenie nowych aksjomatów moralnych, w miejsce dotychczas sprawnie funkcjonujących i tworzących ramy cywilizacyjne pojęć.
Stawia to nas w bardzo niedobrej sytuacji, ponieważ zamiast mieć korzyści z uczestniczenia w czymś większym, zaczynamy płacić rachunki za cudze błędy i nieudolność sterowania. Co najgorsze mamy ograniczone możliwości oddziaływania i sterowania przez to, że przynależymy do szerszej Wspólnoty, po pierwsze w sensie administracyjnym a po drugie – niestety także percepcyjnie, ponieważ członkowie naszej Wspólnoty zaczynają postrzegać rzeczywistość tak, jak brzmią nowe – narzucane kulturowo wzorce. W konsekwencji nie tylko nie możemy sterować naszym państwem, jako systemem, ale jeszcze mamy poważny problem z przekłamaniem wzorców kulturowych, przekładające się na nowe wzorce percepcyjne, wręcz rozkładające naszą odporność na kryzysy wewnętrzne i zewnętrzne. Nie mając własnej kultury, nie mamy linii obrony, a doszło nawet do tego, że patriotyzm w Polsce dzisiaj kojarzy się z obciachem.
Nie ma łatwej recepty, jeżeli chodzi o przyszłość, nie ma łatwej odpowiedzi, jeżeli chodzi o problemy, z którymi musimy się, na co dzień mierzyć. Nie jesteśmy w stanie zmienić systemu, w którym uczestniczymy na niepełnych prawach, nie mając nawet swobody w formułowaniu postulatów wobec rzeczywistości. Niestety, jako podmiot niższy kulturowo, w znaczeniu nieautonomiczności własnej kultury, nie tylko nie będziemy wysłuchiwani przez partnerów, którzy są przeświadczeni, że nie mają, czego po nas oczekiwać, ale przede wszystkim jest nam niesłychanie trudno dojść wewnętrznie do porozumienia, ponieważ nie wierzymy we własne siły, we własne kompetencje.
Wnioski nie są potrzebne, wystarczy włączyć telewizor i możemy zobaczyć konsekwencje błędów w systemie, w którym uczestniczymy. Uwaga, nie można dać się zwariować, jakieś błędy i straty zawsze muszą być, nic nie jest doskonałe. Jednakże Zachód dzisiaj znajduje się w poważnym kryzysie dotykającym samej jego istoty o znaczeniu systemowym. My nic na to nie jesteśmy w stanie poradzić.