• 16 marca 2023
    • Polityka

    Ryzyko polityczne i prestiżowe związane z Euro 2012 a terroryzm

    • By krakauer
    • |
    • 27 kwietnia 2012
    • |
    • 2 minuty czytania

    Z kim się zadajesz, takim się stajesz. Niestety, nasze państwo współorganizuje ważną masową imprezę międzynarodową z państwem o pozornej demokracji, znajdującym się pod silnym wpływem sąsiedniego odradzającego się imperium. Idea współorganizacji Euro 2012 to efekt starań Ukraińców, my jesteśmy do tej inicjatywy doproszeni. Jednym z domniemanych celów tego przedsięwzięcia miało być przyciągnięcie Ukrainy do struktur zachodnich. Zapomniano w kalkulacjach uwzględnić ryzyka związanego z destabilizacją, jaką to państwo ze sobą niesie.

    Wiele można powiedzieć o współczesnej Ukrainie, jednakże niestety nie jest to państwo demokratyczne w rozumieniu zachodnim. Sposób funkcjonowania tamtejszego społeczeństwa i państwa, jako systemu, to zupełnie coś innego, co jedynie z pozoru przypomina to, co znamy u siebie nie wspominając już o idealnym modelu uporządkowanych demokracji zachodnich. Ukraina jest zbyt dużym potencjałem, żeby można było ją bagatelizować, jako zagrożenie. Struktury państwowe, oligarchia, struktury przestępcze, wielkie interesy, niesamowicie bogaci ludzie a także bieda, nędza i brak perspektyw, zwykła banalna korupcja – to mało żeby opisać ten kraj.

    Grając z Ukrainą o Ukrainę, zapomnieliśmy, że za miedzą czai się potworny demon przeszłości, stale umacniający swoje wpływy. Zachód, przygnieciony obecnym kryzysem i generalną porażką dotychczasowego modelu rozwoju swojej wspólnoty dobrobytu – zrezygnował z zagwarantowania aspiracji integracyjnych Ukrainie. W świetle niedawnych porozumień na szczycie rosyjskiego i amerykańskiego gigantycznego biznesu, nowa sytuacja oznacza, że wszystko na wschód od Bugu i Sanu zostało odpuszczone. Wschodnia granica Polski, przeklęta linia Curzona – stanowi współczesny limes zachodniego imperium. Dalej się nie posunie, to koniec ekspansji. W praktyce oznacza to przyzwolenie do gry na wschodzie na wschodnią modłę, zgodnie z najbardziej brutalnymi standardami, jakie zna świat.

    Wiążąc się z Ukrainą, wzięliśmy na siebie ryzyko jej nieobliczalności i możliwych do wystąpienia zagrożeń. Nie ma znaczenia, kto podłożył dzisiaj w jednym z ukraińskich miast ładunki wybuchowe. W tamtych realiach, – które najlepiej charakteryzuje wiele poziomów lalki drewnianej „matrioszki” – zupełnie nie ma znaczenia, jaki był cel, kto był zamachowcem i w imię czego. Nawet, jeżeli były to tylko porachunki kryminalne, to i tak efekt propagandowy jest porażający. Mamy sygnał, że na Ukrainie nie jest bezpiecznie, Ukraina nie będzie miejscem spokojnym. Stawia to pod znakiem zapytania całą ideę imprezy. Dzisiejsze wydarzenia nawet, jeżeli rząd w Kijowie – obstawi wojskiem ulice miast organizatorów Euro – odebrały Ukrainie połowę turystów, z tej niewielkiej ilości, którzy mieli ten kraj odwiedzić.

    Wniosek dla Polski jest banalny. Należy wzmocnić wysiłek antyterrorystyczny państwa, nawet, jeżeli miałoby to nas kosztować kilka miliardów Euro – znaczną cześć budżetu. Nie możemy pozwolić na to, żeby przed i podczas imprezy – wydarzył się chociażby najmniejszy incydent terrorystyczny. Każdy kosz, każdy przystanek, każda płytka chodnikowa – muszą być sprawdzone. Nie możemy pozwolić nawet na cień zagrożenia. Ważne jest także odstraszenie terrorystów, muszą mieć świadomość, że zastosujemy rozwiązania skrajne – brutalne i niekonwencjonalne np. odpowiedzialność zbiorową – na ich rodzinach, jeżeli dopuszczą się podłożenia w Polsce bomby. Nie ma żartów, państwo musi się bronić. Ważna jest także walka informacyjna i dezinformacyjna. W tej dziedzinie państwo ma przewagę zanim dojdzie do zamachu.

    Największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa jest inflirtacja ze strony służb wschodniego imperium, lub podmiotów działających z jego poruczenia. Zgodnie ze wschodnią logiką – odważny musi zostać ukarany. My się odważyliśmy. Nasi politycy skakali i śpiewali na Majdanie w Kijowie, prasa stwarzała wrażenie pozytywnego klimatu dla Ukrainy w strukturach zachodu, jesteśmy winni w oczach włodarza wschodniego imperium, tu żarty się skończyły – czas płacić rachunki.

    Ewentualna kompromitacja naszego kraju podczas Euro 2012 – będzie pięknie korespondowała z katastrofą smoleńską. Nieskuteczność i bylejakość naszego państwa – na trwale zepsują naszą markę, jako prymusa reform i części zachodu. Terroryzm zatriumfuje, obecny w autobusach i metrze zachodnioeuropejskich metropolii – może zagrozić Polsce.

    Na marginesie ciekawe, kto pamięta niewyjaśnioną historię kilkunastu profesjonalnych atrap ładunków wybuchowych kilka lat temu w Warszawie? Zbieżność z terminem wyborów politycznych oczywiście przypadkowa.

    Aktualnie czy to się nam podoba czy nie, jesteśmy na jednym wózku z Ukrainą. Sam pomysł na taki mariaż nie powinien się nigdy więcej powtórzyć. Nie możemy pozwalać sobie na kojarzenie nas ze wschodem. Czechy, Słowacja, Litwa, Niemcy, Szwecja – to nasi sąsiedzi, warci zaufania i okresowego związania prestiżu kraju. Ukraina nie jest partnerem, dla którego warto poświęcać wizerunek Polski, jako bezpiecznego kraju zachodniego. Jeżeli przyjdzie nam zapłacić straszną cenę za chaos, jaki powoduje terror – oby to była ostatnia nauczka, że nie warto podejmować się wyzwań, nad którymi nie mamy kontroli i na które nie mamy wpływu!

    Chyba nie ma innego sposobu niż siła. Inaczej nie da się rozmawiać z ludźmi, którzy wyrośli w strukturach siłowych imperium zła. Może sposobem na zapewnienie bezpieczeństwa z tego kierunku, byłoby przypomnienie im, że oni też będą mieli wielkie masowe wydarzenie sportowe…