• 17 marca 2023
    • Soft Power

    Wraz z kolejnymi wypowiedziami pana Jaceniuka Ukraina traci resztki wiarygodności

    • By krakauer
    • |
    • 31 sierpnia 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    1-hryvnia-Ukraine. Lic: PD na podst. Wikimedia Commons

    Niestety ukraińskie władze po prostu uparły się, żeby szkodzić Ukrainie, Ukraińcom i jakiejkolwiek przyszłości swojego państwa i społeczeństwa, które po prostu wyniszczają. Jedna z ostatnich wypowiedzi pana Arsenija Jaceniuka – premiera Ukrainy pod adresem Federacji Rosyjskiej, to nie tylko zawoalowana groźba, ale przede wszystkim dowód na to, że im więcej oligarchów przy władzy, tym Ukrainie dalej od cywilizacji.

    Ukraina otrzymała redukcję zobowiązań wobec zagranicznych wierzycieli z wyjątkiem swoich wierzytelności wobec Federacji Rosyjskiej. Tak się, bowiem przyjęło w cywilizowanym świecie od czasów rzymskich, a może nawet i już w starożytnym Izraelu, że to wierzyciel ma prawo zwolnić dłużnika z długu, a nie dłużnik wierzyciela z wierzytelności. Mówimy o pewnym standardzie cywilizacyjnym, znajdującym się na fundamencie wszelkiego prawodawstwa zachodniej i powiązanych z nią cywilizacji. Nie da się bowiem inaczej zapewnić porządku w relacjach pomiędzy wierzycielem i dłużnikiem, bo nikt nikomu by niczego nie pożyczył, jeżeli dłużnik mógłby powiedzieć że nie zapłaci, albo co już byłoby wyjątkowo szkodliwe – nakazać innej trzeciej osobie zapłacenie swojego długu a wierzycielowi upominanie się u innych drzwi niż jego własne.

    Niestety te standardy już chyba nie obowiązują na Ukrainie, jeżeli chodzi o jej zadłużenie w Federacji Rosyjskiej, albowiem pan premier Jaceniuk, nie dość, że w zasadzie zażądał obniżenia wartości ukraińskiego zadłużenia, to w razie odmowy – wskazał, jako płatnika, wypędzonego nielegalnie z kraju – pana prezydenta Janukowycza, za którego rządów dług został zaciągnięty. Co warto przypomnieć na sfinansowanie olbrzymiego ukraińskiego zadłużenia gazowego wobec firm rosyjskich.

    Nie ma znaczenia, czy pan premier Jaceniuk żartował, czy nie. Wszyscy, którzy kiedykolwiek pożyczyli Ukrainie jakiekolwiek pieniądze mają nowy temat do myślenia, a ci co ewentualnie chcieliby je pożyczyć już wiedzą, że najlepiej jest poczekać na rozwój sytuacji. Co więcej, to samo przecież dotyczy także i inwestorów. Jak można traktować poważnie kraj, którego formalnie legalny premier podważa decyzje legalnego prezydenta, bo nie chce spłacać długów?

    Poza tym, jeżeli pan Jaceniuk dzisiaj pozwala sobie publicznie podważać wczorajsze kompetencje pana Janukowycza, to jutro może znaleźć się ktoś trzeci, kto podważy bieżące lub minione kompetencje i pana Jaceniuka i minione pana Janukowycza. W dużym uproszczeniu oznacza to mniej więcej tyle, że premier Ukrainy – podważa ciągłość państwowości ukraińskiej! Przecież nawet Lenin uznał długi Cara, a Borys Jelcyn, te należące do ZSRR! Natomiast teoretycznie demokratyczna i niezawisła Ukraina nie uznaje swojego historycznego zadłużenia? To jest rzecz dla Zachodu niesłychana, po prostu nie ma w ogóle takiej możliwości, żeby to podpiąć pod jakąkolwiek kategorię prawną lub zwyczajową. No może, gdyby była wojna ukraińsko-rosyjska, w której Ukraina byłaby stroną napadniętą, to można byłoby dążyć, do międzynarodowego arbitrażu w celu rozliczenia wierzytelności i strat wojennych. Jednakże nic takiego jak wiemy nie miało i nie ma miejsca, skąd więc te dziwne pomysły w Kijowie?

    Już od dłuższego czasu panowie Poroszenko i Jaceniuk tworzą duet „złego i jeszcze gorszego i jeszcze bardziej pozbawionego zasad”, ich działania polityczne można bardzo łatwo przez to odczytać, ponieważ są podyktowane głównie na wewnętrzną politykę, w której obóz polityczny pana Jaceniuka chciałby odgrywać większą rolę niż potężne ugrupowania skupione wobec pana Poroszenki. Nie ma w tym nic złego, to nawet dobrze, że siły polityczne się różnią – o to chodzi w demokracji. Tylko, dlaczego na wiarygodności ma tracić cała Ukraina? Co prawda pan Jaceniuk ma ten komfort, że giełda w Kijowie nie zareaguje spadkami na jego słowa, a hrywna nie już nie spadnie, bo już chyba bardziej na wartości stracić nie może. Jednak pewne standardy obowiązują, a takie słowa tak te – tylko wzbudzają niepokój, jeżeli chodzi o rzeczywiste intencje władz Ukrainy, co do regulowania swoich zobowiązań. Jest to bardzo ważne, bo jutro – nielubianym wierzycielem może być ktokolwiek inny!

    Rosja prawdopodobnie nie odzyska swoich pieniędzy pożyczonych Ukrainie w całości już nigdy. Jednak istotą relacji międzynarodowych nie jest to, kto – kogo przechytrzy i mówiąc nieelegancko „naciągnie”, tylko ich trwałość w czasie. Zachód zbudował swoje bogactwo na pewności relacji handlowych – pieniądze pożyczone w Rotterdamie „pracowały” w Wenecji, a były reinwestowane w Londynie. Tak było przez lata – pewność obrotu gospodarczego, w tym pewność wierzytelności i ochrona wierzyciela – to podstawa dla wszelkich konstrukcji prawnych w Europie. Niestety jednak, czego wymagać od kraju, w którym człowiek niewinny siedzi w celi kilka lat, tylko dlatego bo jest polskiego pochodzenia? Szkoda, wielka szkoda, że ukraińscy oligarchowie tak krzywdzą Ukrainę psując jej opinię na świecie. Kto chciałby trzymać pieniądze w banku w kraju, którego premier kpi sobie z zadłużenia?