- Społeczeństwo
Wieczne ździry
- By Izabella Gądek
- |
- 29 sierpnia 2015
- |
- 2 minuty czytania
rgbstock.com Autor: Sanja Gjenero – lusi
To jaki naród wspaniały, ale ludzie „hmm” – pisałam nie raz, co spotykało się ze zdecydowanie większą aprobatą niż krytyką. To, że zdecydowanie dominuje brak zasad, sumienia i autorytetów jest równie jasne. Pokorne ciele dwie matki ssie – to kolejna z prawd. Ocena ludzi ma chyba od dawna wynik spadkowy, jednak na szczególną uwagę zasługują samotne, zawistne, niechciane, bądź porzucone manipulatorki. To one wiodą prym w wyścigu o bycie jak największym zaprzeczeniem człowieczeństwa , wrażliwości i ciepła…
Niektóre kobiety tak są uzależnione od nienawiści i zazdrości, że nie cofną się przed niczym. Nie zatrzymają się w oszalałym pędzie nienawiści, w którym za cel postawione jest zniszczenie i skrzywdzenie wszystkiego, czego one same nie zbudowały, czy nie otrzymały od losu. Posuną się do najgorszej podłości, manipulacji, zdrady, kłamstwa… nawet za cenę nieszczęścia własnych dzieci i siebie. Dla nich nie ma już norm. Wyrzuty sumienia zostały spalone wraz z wszystkimi dobrymi odruchami. Żyją wyłącznie po to, aby zabrać innym to co uważają, że im zostało odebrane. Nie doszukując się żadnej winy w sobie, bądź powodów zaistniałego stanu rzeczy.
Nienawiść i złość nauczyła je kreować siebie, w sposób antagonistyczny do prawdy. Im bardziej sfrustrowane i samotne – tym światu objawiają się jako spełnione, uduchowione, pełne pasji i zainteresowań. Im większe kompleksy i poczucie beznadziei – tym głośniejsze deklarowanie samorealizacji. Podstępnie wnikają w życie innych ludzi. Pod pozorną chęcią serdeczności i zainteresowania – wyciągają z ofiar ich głębokie sekrety, aby w najmniej oczekiwanym momencie zaatakować ofiarę najbardziej śmiercionośną bronią. Znając swoich „wrogów”, potrafią doskonale wykorzystać ich słabości, o których dowiadują się podstępnie. Od momentu podjęcia planu zniszczenia, czy wyimaginowanej zemsty z definicji – może minąć wiele lat. One mają czas. Nigdzie im się nie spieszy. Każda kolejna ofiara daje im więcej sił i motywacji. Każda krzywda, do której się przyczynią, utwierdza je w słuszności zadania – jakim stało się niszczenie…
Jeszcze kilka lat temu, nie byłam świadoma wielkości tego przerażającego zjawiska. W przypadkach, kiedy czułam wrogość, niechęć, czy niesprawiedliwą krytykę – znikałam – długo nie zastanawiając się nad przyczynami. Teraz już znam powody wielu zachowań. Rozumiem mechanizm, jaki funkcjonuje w tej nacji kobiet, które paradoksalnie…kobiecości same się pozbawiły…
*
Kiedy Aarcia dowiedziała się o zdradach swojego męża – długo nie mogła się pozbierać. Czuła się upokorzona, brudna, niegodna… Miała żal do dzieci, przyjaciół, całego świata z to, że wszyscy wiedzieli, a ona niczego się nie spodziewała. Ból i pustkę spotęgował fakt, że została porzucona w momencie – kiedy myślała, że prowadzi szczęśliwe, ustabilizowane, spokojne życie… Kobieta długo walczyła z porażką i zawodem – w ramionach samotności. Odrzucała wszelka pomoc, czy próby, jakie podejmowali znajomi, aby wyszła ze stanu stagnacji, w której tkwiła kilka lat.
Pewnego dnia przyjęła propozycję wspólnego wyjazdu na narty z 3 rodzinami, z którymi znała się od studiów. Była wyluzowana, uśmiechnięta, wydawać by się mogło, że wróciła ta sama Aaricia, jakiej od dawna wszystkim brakowało.
Już na wyjeździe zwróciła Vivi uwagę, na to jak traktuje ją mąż, a po sobotniej wizycie w pobliskim spa – niby przypadkiem spotkały się jej dłonie, z dłońmi męża… najlepszej przyjaciółki…
Po powrocie tylko konsekwentnie dokonywała dzieła zniszczenia, wszędzie tam, gdzie tylko mogła dotrzeć. Z każdym dniem coraz bardziej promieniała. Zaczęła uprawiać jogę, interesować się muzyką, spotykać z artystami. O swoich licznych wyjazdach, zainteresowaniach – informowała na FB – dodając setki zdjęć wszystkiego co dotknęła, zobaczyła, zjadła. Na każdej fotografii emanowała luzem, śmiechem, radością…
Uśmiercenie małżeństwa Vivi poszło jej szybko. Tak długo męczyła dziewczynę, że tamta zaczęła obsesyjnie sprawdzać męża i histerycznie reagować, na każde słowo, które odbierała przeciwko sobie. Z pomocą oddanej jej Aarici wynajęła detektywa, jeździła za nim na siłownie i na biznesowe lunche… Zaniedbała się, roztyła, straciła wszystkie swoje atuty. Tony po dwóch latach nie wytrzymał, mimo, że nigdy nie zrobiłby nic przeciwko żonie i był jej absolutnie wierny. Nie zniósł tego chorego cyrku i widząc, że nic go nie zatrzyma – odszedł…
Aaricia równolegle z niszczeniem szczęścia Vivi skłóciła wiele par z towarzystwa. Sypiała z kolegami, mężami przyjaciółek – wmawiając im, że one od dawna nie są wierne. Manipulowała informacjami, zatruwała wszystko to co było dobre i prawdziwe. Doszła w tym do perfekcji… Po kilku latach zaczęła pisać spowiednik, gdyż spamiętanie wszystkich nieszczęść jakich była powodem – było niemożliwe..
*
Eve była jedynaczką, której rodzice od pierwszych dni zrywali gwiazdki z nieba, aby chociaż na chwilę czymkolwiek rozweselić nadąsaną buzię. Doczekali się córki w późnym wieku, w momencie, kiedy już pogodzili się z możliwością rodzicielstwa. Zamożni, wykształceni, poważani – starali się dać Eve cały świat i pokazać różnorodność jego odsłon. Prywatne szkoły, zagraniczne uczelnie, dalekie podróże utwierdziły Eve w przekonaniu, że jest wyjątkowa. Ogromne możliwości jakie zapewnili jej ukochani rodzice, rozbudziły w niej niezależność, pewność siebie i poczucie tego, że wszyscy istnieją do jej dyspozycji. Dziewczyna rzeczywiście była interesująca, piękna, obyta, a zatem od liceum biegł za nią peleton adoratorów gotowych na wszystko, aby zdobyć ją chociaż na moment. Eve świadoma swojej siły korzystała z tego jak tylko była w stanie. Do swojej sypialni, czy na weekendowe wyjazdy zapraszała nowych i nowych mężczyzn, którzy pragnęli zatrzymać ją na dłużej. Dziewczyna jednak nudziła się każdym z nich bardzo szybko… Zmieniając ciała i zapachy wokół siebie, nie zauważyła jak szybko minęły lata i ona, mimo swojej atrakcyjności, klasy, siły i czaru – już dawno przekroczyła 40-tkę. Co jakiś czas docierały do niej informacje o kolejnych ślubach i narodzinach dzieci u znajomych, ale ona była pewna, że nie spotkała nikogo godnego, aby zmienić swoje dotychczasowe życie. Kiedy przyjaciółki starały jej się wytłumaczyć, że powinna się zatrzyma i zastanowić – odbierała to jako przejaw zazdrości i nudy, jaka u nich panuje. Kiedy słyszała, że traktuje mężczyzn jak posiłki – sądziła, że świat nie może pogodzić się z jej cudownym, niebanalnym i kolorowym życiem…
Sądziła tak do dnia – kiedy ginekolog stwierdził fakt, że nie zostanie już matką. Ta informacja sprawiła, że Eve postanowiła zemścić się za to na wszystkich rodzinach, w których słychać śmiech i tupot małych stóp… Do swoich ostatnich dni poświęciła cały swój majątek, energię i zdrowie, aby dotychczasowy śmiech – zastąpić płaczem, aby odebrać kochających ojców dzieciom, bądź sprawić, że kobiety postanawiały samotnie je wychowywać. Zdarzało się, że matki porzucały dzieci i uciekały w ramiona przygotowanych przez Eve kochanków…
*
Chloe zawsze marzyła o tradycyjnej, dużej rodzinie, gdzie kobieta oddana jest mężczyźnie i obowiązkom domowym. Nie miała wielkich aspiracji, kiedy jej mąż robił karierę zawodową, zdobywając coraz wyższe stopnie naukowe. Wspierała go w tym, codziennie poświęcona dzieciom, domowi. Córki i mąż byli dla niej wszystkim. Dbała o naukę, wychowanie i domową, rodzinną atmosferę – wierząc, że jest to pełnia szczęścia.
Siedząc w śnieżny wieczór przy wigilijnym stole, kiedy dzieci rozpakowywały prezenty pod wielką, pachnącą choinką – długo nie mogła pojąć znaczenia kierowanych do niej słów. Kolejne dni minęły jej jak w śnie, w którym wszystko dzieje się poza nią. Ocknęła się dopiero 2 tygodnie po tym wieczorze – kiedy on zatrzasnął drzwi zabierając z ich wielkiego domu, tylko kilka osobistych drobiazgów. Patrząc przez okno jak pakuje torby do bagażnika i odjeżdża w blasku połyskującego śniegu – czuła gorące, piekące łzy na twarzy. Nie była w stanie wydać z siebie żadnego dźwięku. Nawet łkania…
Po wyprowadzce Krisa Chloe wykonywała swoje dotychczasowe czynności jak robot. Mówiła dziennie tylko kilka słów, przy niezbędnej komunikacji z córeczkami. Kris zostawił jej dom, ale prosił, aby się usamodzielniła, gdyż nie zamierza całe życie jej niańczyć. Przestał ja kochać bo była nudna, banalna i przewidywalna. Nie rozwijała się, nie kształciła jak inne, dlatego niech zrozumie, że zauroczyła go przebojowa pani dyrektor, która nie ma dzieci, bo postawiła na karierę. Pomoże jej we wszystkim, też z pracą, ale powinna dla siebie – wyjść wreszcie z domu i zobaczyć życie , jakie toczy się poza jej wypielęgnowanym ogrodem. Dla dziewczynek zrobi wszystko, dozgonnie może na niego liczyć. Są one dla niego tak samo ważne , niezależnie od ich relacji..
Długo myślała o tym co usłyszała od męża. Zaczęła czytać w Internecie, co w takiej sytuacji zrobiły inne kobiety. Jak powinna się zachować. Jak dalej żyć… Odpowiedzi znalazła razem z starszą panią mecenas, która kiedyś była w podobnej sytuacji. Obie szybko wymyśliły jak zniszczyć tego sukinsyna, któremu się wydaje, że tak można zostawić rodzinę bez konsekwencji. Postanowiły, że nie cofną się przed niczym , nawet przed preparowaniem dowodów i podłą manipulacją z kilkuletnimi szkrabami. Wiedziały, że dzieci potrzebują teraz głównie matki, to z nią spędzały większość część czasu, więc to jej uwierzą w wymyślone historie o znęcaniu się nad mamusią i nimi. Rozpoczęły grę, która mimo upływu lat nadal jest na wokandzie. Kris widuje dzieci od tamtej pory dziewczynki sporadycznie i tylko w obecności kuratora. Dziewczynki boją się go, a kontakt został całkowicie zniszczony przez matkę, która rysowała z nimi na karteczkach obrazki…mające zasugerować bójki, znęcanie się i molestowanie…
W kilka miesięcy udało się Chloe założyć kilka spraw o wszelkie możliwe przestępstwa jakich się Kris dopuścił. Dzieci z miesiąca na miesiąc stawały się coraz bardziej przerażone i smutne. Kris skarżony z urzędu, spędzał czas między kolejnymi rozprawami i negocjacjami z prawnikiem. Pochłaniało to czas, pieniądze i siłę, której wszystkim zaczyna brakować. Na wokandzie Chloe dowodzi wielkich krzywd, jakich doświadczyła z dziećmi… Zniszczenie Krisa to jej jedyny cel… zapatrzona w niego nie dostrzega, że zabrała życie własnym dzieciom…
*
Kobiety zranione, opuszczone, niechciane… dla nich często prawda nie istnieje. Liczy się tylko cel, którym niestety często jest…szczęście, radość i miłość u innych…