• 17 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Każde zjawisko polityczne ma przyczyny formalne i przyczyny rzeczywiste

    • By krakauer
    • |
    • 27 sierpnia 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Rozpatrując niemoc Europy w powstrzymaniu dramatu imigrantów, nie można zrozumieć jakie są rzeczywiste przyczyny tego zjawiska. Ponieważ Europa, nawet starzejąca się, dysponuje jeszcze takimi metodami, którymi mogłaby bez najmniejszego problemu poradzić sobie z problemem, po prostu blokując granicę, albo organizując system natychmiastowego odstawiania uchodźców tam, skąd przyszli, czy przypłynęli.

    Formalnie rządy przedstawiają swoją nieudolność w tej sprawie jako drugą stronę procesów integracyjnych, wolnościowych i liberalnych, traktując masową imigrację jako zjawisko obiektywnie niezależne od ich polityki, które po prostu się dzieje. Wszelka poważniejsza dyskusja w przedmiocie samej zasadności dopuszczania do tak dramatycznej fali migracji, ryzyka i tych wszystkich dramatów, które mają miejsce w tym przerażającym procesie, przeważnie jest natychmiast ucinana przez poprawność polityczną, tak żeby przypadkiem nie narazić się na oskarżenia o rasizm, ksenofobię, wrogość międzykulturową itp. Nie ma w tej chwili na Zachodzie nigdzie w dominującym mainstreamie dyskusji publicznej racjonalnego i pragmatycznego pytania – co będzie z tymi wszystkimi ludźmi? Jak również ile jeszcze możemy przyjąć? Tu nie ma żartów, albowiem to są dwa bardzo poważne problemy, jeżeli bowiem się przyjmuje ludzi, to trzeba im zapewnić bezpieczeństwo i możliwość bytowania. Jeżeli ktoś myśli, że uchodźcy z Afryki lub Syrii przetrwają w niedogrzewanych halach, śpiąc na materacach położonych na ziemi, to naprawdę powinien się zastanowić nad tym, jak rozumie humanizm (na marginesie – ktoś się zastanawiał nad zimą?). Jeżeli bowiem już się kogoś przyjęło, należy mu zapewnić podstawowe warunki, umożliwiające bytowanie w ramach naszych społeczeństw, zgodnie z przyjętymi normami i standardem cywilizacyjnym.

    Druga rzecz – kwestia o granice „pojemności” Europy? Oczywiście w znaczeniu mentalnym. Jeżeli obecne elity polityczne nie są w stanie w żaden sposób określić granicy przyjmowania tzw. imigrantów, to znaczy się, że są nieodpowiedzialne i nieudolne i nie powinny rządzić naszymi krajami. Chyba przecież nikt nie wyobraża sobie, że przyjmiemy np. 500 mln mieszkańców Afryki, albo 300 mln krajów Bliskiego Wschodu? Jeżeli politycy nie potrafią się przeciwstawić, to stanowiący póki co większość mieszkańcy, wybiorą takich w kolejnych głosowaniach, którzy będą mówili i wdrażali w czyn, kwestię „ostatecznego rozwiązania”, np. naglącej kwestii nielegalnej imigracji. Przecież obecna sytuacja jest po prostu niemożliwa! Nie da się jej logicznie wyjaśnić, ani potrzebami Europy, ani interesem poszczególnych krajów, nie mówiąc już o woli politycznej mieszkańców – tutaj możemy być pewni, jeżeli zrobilibyśmy referendum w każdym kraju, kto jest za a kto przeciwko imigracji z poza Unii, odpowiedzi negatywne przekroczyłyby ilość odpowiedzi pozytywnych. Taka jest wola demokratycznej większości, nie da się zrozumieć, czemu politycy się jej przeciwstawiają?

    Tutaj dochodzimy do kwestii przyczyn rzeczywistych, tej nadzwyczajnej tolerancji europejskich elit rządzących dla zjawiska masowej imigracji, przy pełnej świadomości odmiennej woli większości społeczeństw.

    Sprawa jest wyjątkowo prosta, wręcz porażająca w swojej logice, która w zasadzie jest widoczna. W uproszczeniu chodzi o to, że nawet nielegalni imigranci, są dla naszych zblazowanych w większości elit w Europie idealnym tematem zastępczym i wręcz doskonałym wytłumaczeniem, dlaczego nie ma sposobu i nie jest wdrażana polityka utrzymania warunków życia dla Europejczyków. Mając uchodźców i tworzone przez nich problemy, przy absolutnej dominacji kultury poprawności politycznej, jest przeprowadzana operacja wymiany ludności, zdolnej do prac prostych i nie wymagających szczególnej kwalifikacji, która się nie będzie upominać o swoje prawa, a jak na poważnie zaczną się z nią kłopoty będzie można brutalnie użyć wobec niej siły fizycznej, a nie bawić się w demokrację jak z autochtonami. Większość europejskich elit ma pełną świadomość, że eksperyment Europa – neoliberalna, oparta na ateistycznej multikulturze się nie udała i jest porażką. Czego najlepszym dowodem jest starzenie się i kurczenie populacji większości krajów europejskich – duszonych przez parszywy i nieludzki system prawno-podatkowy, w tym niestety ekonomię. Europejczykom nie daje się miejsc pracy umożliwiających stabilizację i przetrwanie, ponieważ taniej jest outsourcować produkcję do Azji, gdzie praca jest tańsza. Potem już nie ma znaczenia kto to kupi, a korporacje nie płacą podatków w krajach macierzystych i w których realizują zyski. W efekcie nie ma pracy dla Europejczyków, takiej zwyczajnej, nie wymagającej specjalizacji. Ta, która jest – to praca dla elit i wąskiej grupy ją obsługującej na najwyższym poziomie oraz usługi, pełne prac prostych śmieciowo wynagradzanych, gdzie przy dużej oszczędności i np. rezygnacji z potomstwa można jeszcze się utrzymać. Z punktu widzenia większości rządzących Europą elit, wiadomo że się nie udało i zanim ludzie się obudzą, postanowiono ich supportować nielegalnymi imigrantami, których można wykorzystywać zawsze jako wygodny temat zastępczy, a jak trzeba – straszyć przy ich pomocy (terroryzm islamski) dominującą większość, czy też wręcz wprost – wprowadzić rządy policyjne i pełne inwigilacji, właśnie w imię potrzeby bezpieczeństwa, chociaż robi się równolegle wszystko, żeby powiększyć potencjalną bazę ryzyka.

    Z punktu widzenia możnych i bogatych, naprawdę nie ma najmniejszego znaczenia, kto im przepcha rurę w toalecie! Kto im otworzy drzwi, kto im przygotuje posiłek. Normy i dyscyplina pracy, przy obsłudze najbogatszych są tak wyśrubowane, że nawet nielegalni i obcy kulturowo imigranci – się dostosują, żeby zarobić pieniądze.

    Wniosek – jeżeli więc popatrzymy na problem z perspektywy klasowej, widać że jest to kolejny front walki klasowej, w który kapitaliści i burżuazja wpletli kwestie narodowościowe, religijne i kulturowe – dla osłabienia argumentów klasowych prekariatu słusznie domagającego się większego udziału w ogólnym torcie. Zanim obecni uchodźcy, właśnie przewożeni do Europy będą klasowo świadomi i zaczną się buntować tak, żeby to miało znaczenie polityczne dla elit, miną może dwa lub trzy pokolenia. To daje burżuazji bardzo dużo czasu, w którym bardzo wielu nowych parobków będzie wykorzystywanych za grosze, podczas gdy prawdziwi dziedzice historii swoich ojczyzn będą bezpotomnie wymierali, ponieważ nie będzie dla nich pracy i systemu gwarantującego odpowiadającą im kulturową i ekonomiczną stabilizację w ramach systemu, który już nie jest ich systemem, po prostu autochtoni są wypierani, przez nowych przybyszów, których skargi nie będą brane pod uwagę przez system. Normalnie, jak pracownicy na umowach śmieciowych skarżyli się, że mało zarabiają, to był problem klasowy i polityczny. Jutro, jeżeli się poskarżą że mało zarabiają, usłyszą że są faszystami, albowiem nie szanują konkurencji w postaci innych kulturowo imigrantów, którzy godzą się pracować więcej za mniej! Co jest przecież w pełni zgodne z logiką krwawego i ludobójczego neoliberalnego kapitalizmu. Rzym upadł dokładnie w wyniku tych samych procesów, wynikających z dokładnie takich samych błędów! Czy historia się powtórzy?