• 17 marca 2023
    • Polityka

    Niemcy i Francja burzą wspólny europejski dom

    • By krakauer
    • |
    • 25 sierpnia 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Jeżeli prawdą jest to, że dwa najpotężniejsze unijne kraje mają próbować przeforsować na forum Unii Europejskiej zasadą obligatoryjności jednolitej polityki migracyjnej, a alternatywnie mają grozić “rozłamowcom” zakończeniem współpracy z Schengen – to mamy do czynienia z burzeniem wspólnego europejskiego domu! To będzie skandal i hańba dla Francji i Niemiec, jeżeli w ogóle coś takiego zaproponują, albowiem widać na tym przykładzie jak instrumentalnie te kraje traktują współpracę w ramach Unii Europejskiej. Nie jest tajemnicą również to, że kraje zachodu planują przejście na tzw. Schengen 2 (nazwa umowna), gdzie nadal obowiązywałaby swoboda przemieszczania się bez kontroli granicznej dla obywateli krajów, członków sygnatariuszy takiej umowy, ale pod warunkiem że respektowałyby one obligatoryjność jednolitej polityki migracyjnej Unii Europejskiej.

    Opisując zagadnienie językiem zrozumiałym dla zachodnich elit, to jest nic innego jak prawdopodobnie nowa polityka narodowościowej, religijnej i rasowej dyskryminacji z rozmysłem planowania w niektórych krajach Zachodu. Popatrzmy na planowane zamiary w sferze skutków faktycznych, które mogą wywołać. Celem jej jest wyeliminowanie z zachodniej przestrzeni życiowej i zachodniego rynku pracy – mieszkańców Europy Środkowej i Wschodniej, w celu uczynienia miejsca dla nowo przyjezdnych imigrantów z poza Unii. Możemy tu mówić o politycznej próbie segmentacji narodowościowej, religijnej oraz rasowej, w której to biali, przeważnie Chrześcijanie narodowości przeważnie słowiańskich i innych z Europy Środkowej i Wschodniej będą izolowani, a osoby innego koloru skóry, przeważnie Muzułmanie z Afryki i Bliskiego Wschodu będą afirmowani w Zachodniej Europie. Efektem zmian będzie stan w którym nielegalny imigrant, po uzyskaniu statusu pozwalającego na pobyt w Europie Zachodniej, będzie miał więcej praw niż obywatele państw Unii Europejskiej z Europy Środkowej i Wschodniej. Dokładnie do tego doprowadzi – w sferze faktycznej – zniesienie uregulowań Schengen pomiędzy naszymi krajami. Uwaga – mamy pełne i nieograniczone prawo to w ten sposób odbierać, ponieważ jedynie argumenty poprawności politycznej docierają do zachodnich polityków. Mówmy więc o planowanej dyskryminacji białych, przeważnie Słowian, przeważnie Chrześcijan. Nie ma w tym nic złego, przecież jedynie upominamy się o własne prawa – uwaga – bez cienia jakiejkolwiek ksenofobii, nacjonalizmu czy też różnicowania z powodów rasowych lub religijnych, my właśnie chcemy z nimi walczyć – nazywając skutki potencjalnych decyzji rządów zachodniej Europy po imieniu. Proszę pamiętać – pod żadnym pozorem proszę nie dać się nabrać na żadną ksenofobiczną retorykę, to jest parszywe i nie można się na to zgodzić, nie ma w Europie miejsca dla faszyzmu, ksenofobii, nienawiści z powodów religijnych, dyskryminacji ze względu na pochodzenie i w ogóle w jakiejkolwiek formie. Właśnie dlatego domagajmy się jako biali, Chrześcijanie pochodzenia słowiańskiego – poszanowania naszych praw. Nie ma w tym nic złego, nie można jedynie przyjmować retoryki nienawiści, ona powinna być obca, wręcz wroga wszystkich uczciwym ludziom, a przypadki ksenofobii i nienawiści na tle rasowym lub religijnym należy piętnować!

    Jeżeli jednak kontrola paszportowa ma być ceną, jaką mamy zapłacić za uniknięcie ryzyka rozpowszechniania się terroryzmu po Europie, to BEZZWŁOCZNIE i natychmiast należy ją przywrócić, wraz z dokładną kontrolą granic. Uczciwi ludzie nie mają nic do ukrycia, a realia w jakich funkcjonujemy powodują, że dzięki nowoczesnym formom kontroli – można bez najmniejszego problemu zgodzić się na te kontrole, jeżeli taka ma być cena bezpieczeństwa a do bezpieczeństwa przecież mamy prawo? Czy bezpieczeństwo nie jest i nie powinno być kategorią nadrzędną, czy nasze rządy i Unia Europejska, nie powinny przede wszystkim dbać o zapewnienie nam bezpieczeństwa, a czy jedną z najskuteczniejszych form nie jest antycypowanie możliwych i prawdopodobnych statystycznie zagrożeń przez wykluczenie okoliczności, które mogłyby zrodzić warunki, do nich potencjalnie prowadzące? Przecież jak jest problem prawie nigdy nie ma Policji, kto zapewni nam bezpieczeństwo, jeżeli państwa nie dają sobie rady?

    Co więcej, państwa odtrącone przez „Schengen 2”, mogą przecież uznać, że ta umowa nadal pomiędzy nimi obowiązuje, ewentualnie podpisać protokół odpowiednio modyfikujący jej zapisy w taki sposób, żeby pomiędzy sobą np. Polską, Czechami, Litwą, Łotwą, Estonią, Słowacją, Węgrami, Chorwacją, Słowenią, Rumunią i Bułgarią panowała zasada swobody przemieszczania się bez obligatoryjności, a jedynie z fakultatywnością kontroli paszportowo-granicznej. Jeżeli Zachód, chce się od nas oddzielić – nic nam do tego, przecież mają do tego pełne prawo – jeżeli tak bardzo obawiają się imigrantów z Europy Środkowej i Wschodniej. Wyjdzie tutaj cała hipokryzja krajów zachodnich, albowiem zezwolą na więcej dla nielegalnych imigrantów niż dla ludzi, którzy płacą do europejskiego budżetu tak samo jak oni. Jednak, nie ma po co tego drążyć. Jeżeli takie będą rozstrzygnięcia, trzeba się do nich dostosować.

    Nie jest tajemnicą, że po szaleństwach polityki wschodniej zwanej partactwem wschodnim, między innymi w wykonaniu nie rozumiejących rzeczywistości polityków obecnych w Polsce – Zachód ma dość Europy Środkowej i Wschodniej, ponieważ traktuje ją jako problem z rozpaloną Ukrainą, której problemy mogą rozlać się na cały region. Nikt na Zachodzie nie zamierza się szczególnie angażować, im jest zbyt dobrze i zbyt wygodnie, nie muszą ponosić kosztów, bo pilnujemy się sami, ewentualnie grozi nam reset ze strony sąsiedniej potęgi, która może nawet niechcący doprowadzić do zmiany realiów w regionie – i nikt nic na to nie poradzi.

    Z naszej perspektywy zamknięcie granic na swobodny ruch ludzi jest opłacalne i ma sens, albowiem umożliwi nam ochronę przed rozprzestrzenianiem się terroryzmu oraz stosowanie ukierunkowanej na nasze interesy polityki migracyjnej. Zachód nie rozumie delikatności naszej specyfiki narodowościowo-tożsamościowej i nie ma żadnego prawa niczego nam ani narzucać, ani dyktować, nie mówiąc już o mniejszych lub większych próbach szantażu. W sprawach pryncypialnych każdy rząd w Warszawie musi być zasadniczy i trwać na pozycjach chroniących naszą międzypokoleniowo zorientowaną rację stanu. To, że kraje Zachodu najpierw obaliły legalny rząd w Libii, a potem dwa z nich nie potrafią sobie poradzić z ochroną własnej granicy, a największy kraj europejski swoją polityką azylancką, definiowaną głównie przez hojny socjal dla każdego przyjezdnego wywołuje prawie globalne ciśnienie na katastrofę humanitarną – to jeszcze nie są powody, dla których my mielibyśmy w ich błędach uczestniczyć. Z ich perspektywy nie jest problemem dać uchodźcy 300-kilkadziesiąt Euro miesięcznie kieszonkowego, podczas, gdy w Polsce to jest w sumie powszechna wypłata albo standardowa emerytura lub dobra renta. Zanim zaczną nam doradzać, mogliby się pochylić nad powodami, dla których nasze społeczeństwo jest nadal tak wynędzniałe, że nie jest nas stać na przyjmowanie uchodźców.

    Tymczasem niech się zachód odgradza od Europy Środkowej i Wschodniej, niech to robią, jeżeli to poprawi im nastrój. Czas najwyższy zacząć obiektywnie patrzeć na Unię Europejską, jak również zacząć formułować realne oczekiwania co do dalszego kierunku jej ewolucji, co oznacza konieczność reformowania jej podstaw. W tej chwili rządzi hipokryzja i cynizm, którymi kraje potężniejsze starają się narzucić swoją wolę reszcie. Czym jest ich wołanie o solidarność w kwestii uchodźców, jeżeli nie byli łaskawi dopuścić do rozmów w sprawie pokoju na Ukrainie w Mińsku nawet uprawnionych i powołanych do tego najwyższych funkcjonariuszy instytucji europejskich (pani Mogherini i pan Tusk)? Jeżeli to ma być tak, że solidarność europejska wg. nich obowiązuje tylko wtedy, kiedy trzeba z nich zdejmować – ich – problemy, a jak się dzieje coś ważnego, to już solidarności nie ma, bo wolą sami podejmować decyzje – to JUŻ NIE JEST UNIA EUROPEJSKA, to protektorat niemiecko-francuski.

    Niestety, tak naprawdę, to powinniśmy im współczuć, ponieważ nasi zachodni partnerzy są niewolnikami własnego rozumienia poprawności politycznej i etyki. W Niemczech w Saksonii, zwykli Niemcy wyszli na ulice przeciwstawiając się polityce imigracyjnej rządu federalnego, a najważniejsi politycy dostrzegli tylko grupkę prawicowców i neonazistów – domagając się ukarania winnych rozruchów. To przerażające, jak w Niemczech władza ścięła dyskusję na temat imigrantów, jakiekolwiek zdanie odrębne to natychmiast oskarżenie o rasizm, ksenofobię i nienawiść na tle narodowościowym, co w Niemczech jest równe praktycznie śmierci cywilnej. W efekcie – co pokazują niemieckie telewizje, przybywa schronisk dla azylantów na terenie całego kraju, którzy nie mają najmniejszych szans na integrację z niemieckim społeczeństwem, które w sytuacjach dnia codziennego bardzo często okazuje niechęć, brak akceptacji i milczy, ponieważ boi się represji ze strony własnych władz. To tworzy mieszankę, która przy urnach wyborczych, może podnieść do rangi parlamentarnej takich polityków, o których naprawdę wolelibyśmy, przynajmniej w Niemczech w Europie nie pamiętać. Nie inaczej jest we Francji, gdzie bogata klasa średnia i ultra bogata klasa wyższa – żyją praktycznie w odseparowaniu od „przedmieść” i ich problemów. Czasami wszystkich zaskakują inni kulturowo młodzieńcy z kałasznikowami na ulicach Paryża, albo jak ostatnio w pociągach – jednak, polityczna poprawność wynikająca z przekleństwa kolonialnego wymusza na władzach Francji poprawność i powiększanie negatywnych zjawisk kulturowo-społecznych, nad których skutkami Francuzi już nie panują. W innych krajach Zachodu wcale nie jest lepiej, wystarczy posłuchać co o przybyszach w Calais myślą zwykli mieszkańcy Zjednoczonego Królestwa, słowa „brak akceptacji”, to najdelikatniejsze co można przetłumaczyć. Nie trzeba jechać tam i z nimi rozmawiać, wystarczy poczytać wpisy na formach w popularnych bulwarówkach i innych forach innych organizacji i partii politycznych podnoszących ten problem w sposób otwarty.

    Nasza otwarta niechęć do niechcianych gości nie jest niczym gorszym od ich skrytej hipokryzji podlanej cynizmem, w niczym nie są lepsi, jeszcze się sami okłamują, a jak było powiedziane, nie wykazują solidarności w innych sprawach o wiele większej rangi, a dla nas fundamentalnych – więc o czym my mówimy? Trzeba bezwzględnie strzec interesów Polski w tej sprawie, nie można pozwolić się zmusić do działań, których skutki spowodują w Polsce dojście do władzy takich ludzi, przy których słowo „radykalni” brzmi jak „różowe kapcie w kształcie króliczków”.

    W tej sprawie chodzi o naszą suwerenność i sposób traktowania nas przez potężnych i możnych w Europie, nie możemy się poddać, bo będą już zawsze nami pomiatać. Powtórzmy pytanie – dlaczego nie uszczelnią granic? Dlaczego nie oddzielają przybyszów ekonomicznych od uchodźców ze stref wojny? Dlaczego tych pierwszych automatycznie nie odsyłają do krajów pochodzenia? Słyszał ktoś o wojnie w tzw. Kosowie? Afganistan przecież z takim poświęceniem ustabilizowaliśmy jako NATO – nie jest krainą pokoju? Przecież nasi politycy nie mogli nas okłamać? Na Ukrainie jak wiemy nie ma wojny, tylko jest tzw., operacja antyterrorystyczna. W Pakistanie też nie ma wojny, są wojny z klanami i talibami, które tam są od powstania tego państwa. Podobnie jest w większości krajów afrykańskich, gdzie konflikty plemienne są standardem – dzieją się zawsze. Pozostaje Irak i Syria, gdzie jest rzeczywisty problem, przy czym w Iraku istnieje państwo, które walczy z terrorystami i w Syrii istnieje państwo z legalnym – uznawanym przez ONZ rządem, który także walczy z terrorystami. Dlaczego więc mamy przyjmować mężczyzn z tych krajów? Jeżeli już to przyjmujmy kobiety, dzieci i starców, przyjmując mężczyzn w wieku poborowym tak naprawdę przyczyniamy się do osłabiania możliwości tamtych rządów do walki z terroryzmem. To tylko przykłady – nie można dawać się zwieść naiwnej propagandzie. Realia są bowiem brutalne, dla wszystkich, nie możemy jako Europa przyjąć każdego – mówiła przecież o tym sama pani Kanclerz Merkel. Kim są mężczyźni, którzy uciekają nie chcąc bronić swojego kraju? Chcecie państwo mieć takich sąsiadów? Jakie oni mają prawo wyciągać ręce po pomoc do naszych rządów, jeżeli nie są lojalni wobec własnych – uciekają, zamiast stanąć do walki, a przynajmniej dać się zweryfikować przez właściwe służby poborowe? Bądźmy realistami w sprawie uchodźców, nie pozwólmy się naciągać, szantażować i okłamywać.

    Tags: , , , , , , , , , , , , , ,