- Polityka
Strajk generalny, czyli jak legalnie przeprowadzić zamach stanu w Polsce
- By krakauer
- |
- 24 kwietnia 2012
- |
- 2 minuty czytania
Prawica rozpoczęła marsz po władzę w Polsce wiecem na rzecz poparcia TV Trwam oraz wcześniejszą rozbiegówką „Solidarności” przeciwko „67”. Niestety wszystko wskazuje na to, że marsz ten może się jej udać i to wcześniej niż wskazuje na to kalendarz wyborczy. W najbliższym czasie nasz kraj czeka ciąg akcji protestacyjnych realizowanych pod byle pozorem przez przybudówki głównych nurtów prawicowych – hasła i cele polityczne nie mają znaczenia, liczy się tylko jedno – „dowalić” Tuskowi.
Połączenie retoryki „smoleńskiej”, „radiomaryjnej”, „związkowej” i niestety „kibicowskiej” z silnym akcentem socjalnym w obronie przywilejów „ludzi pracy” i „emerytów” oraz licznych środowisk – spowoduje, że Warszawa tej wiosny i lata będzie przypominać pole bitwy. Organizowane w międzyczasie imprezy sportowe o randze europejskiej będą doskonałym tłem, stwarzającym dodatkowy nacisk na rząd w imię zwielokrotnienia zagrożenia publicznego.
Można przypuszczać, że celem ostatecznym środowisk prawicowych jest zdobycie władzy poprzez destabilizację obecnej sytuacji społeczno-politycznej i gospodarczej w kraju. Można to zrobić stosunkowo prosto, jeżeli dysponuje się odpowiednim zapleczem ludzi i środków, a Jarosław Kaczyński tymi argumentami dysponuje. Prawdopodobny scenariusz manifestacji publicznych może doprowadzić do eskalacji konfliktu, na wzór wydarzeń wokół krzyża na Krakowskim Przedmieściu w połączeniu z obchodami 11 listopada. Wiele nie potrzeba do rozlania krwi demonstrantów. Jeżeli się to skutecznie połączy w kilku demagogicznych wypowiedziach z „biedą”, wynikającą z nieudolnej lub wręcz „anty polskiej” polityki obecnego rządu to otrzymamy mieszankę publicznego gniewu – ogniskującego w sobie szereg różnych dążeń społecznych.
Emocje w polityce w niczym nie pomagają, bo nawet ojczyznę trzeba kochać w sposób rozsądny. Jeżeli opozycja prawicowa nadal będzie w pełni kontestowała obóz rządzący, a nawet samo prawo do sprawowania władzy przez obecną ekipę z liderem panem Donaldem Tuskiem, to powstaje pytanie o kwestie zasadnicze – a mianowicie, czy mamy do czynienia z celowym i pełzającym zamachem stanu?
Jeżeli wydarzy się to nieszczęście i lider prawicy, wsparty wszelkiej maści ugrupowaniami poszczególnych grup społecznych lub grup interesu – jak np. związków zawodowych – wezwie wspólnie z liderem jednego z największych z nich do strajku generalnego, to będziemy mieli do czynienia ze zbrodnią stanu. Bo czym innym jest celowe działanie przeciwko państwu? Dotychczas bowiem, prawica przestrzegała reguł gry demokratycznej, nawet, jeżeli je kontestowała. Strajk i bunt nie mogą być odpowiedzią na konieczne do przeprowadzenia reformy, albowiem nie ma innej alternatywy dla państwa niż reformy przeprowadzić.
Nie ma takiego rządu, który zniósłby wprowadzenie przez związki zawodowe strajku generalnego. Samo przeprowadzenie takiej akcji, – czyli wypowiedzenia posłuszeństwa w ramach istniejących stosunków w państwie – wymagałoby istotnego zapalnika, może nim być krew ofiar rozlana w rozruchach – podlana sosem cierpiętniczo-smoleńskim w zaprawie roszczeń socjalnych i żądań o podwyżki. To się może wydarzyć, to jest do przeprowadzenia. Wystarczyłoby, bowiem, żeby w strajku generalnym wzięły udział główne branże, których przywileje socjalne w ogóle nie powinny istnieć – jak kolejarze, górnicy, policjanci, personel medyczny. Jeżeli do tego dodamy blokady dróg, strajki niektórych sieci handlowych w kraju oraz ostre manifestacje w wielu miejscach w kraju – z wizerunkowym marszem na Belweder i siedzibę rządu – to mamy gotowy scenariusz zamachu stanu. Wszystko legalnie, w otoczce pieśni patriotycznych i dążenia do poprawy sytuacji w kraju. Przecież władza jest zła a jej lider wręcz personifikacją złego!
Jak pokazała manifestacja „w obronie” TV Trwam oraz wcześniejsza „Solidarności” przeciwko „67” – te dwa potężne środowiska mogą z łatwością zgromadzić wspólnie około 100 tyś., najazd na Warszawę. Więcej nie trzeba, żeby po skutecznych rozróbach – obniżono nam rating o literkę, a z giełdy wyparował na trwałe kapitał krótkoterminowy. Polska to nie Grecja, tamtejsze rozruchy to zabawy dziewczynek w różowych pantofelkach w porównaniu z tym, czego potrafią dokonać przedstawiciele naszej szczytnej klasy pracującej.
Obecny rząd musi się obudzić z amoku niemocy i porzucić dogmat o nietykalności liderów prawicy – za popełnione przez nich nieprawidłowości. Pan Tusk odpowiada nie tylko za siebie, swój obóz polityczny i jego wynik wyborczy, ale także za kraj – za Polskę, za emerytury i renty nas wszystkich. Oczywiście nikt nie twierdzi tutaj, że prawica po dojściu do władzy zniszczy kraj i wypowie wojnę Rosji, (chociaż tego akurat nie można wykluczyć), jednakże odległość głównych postulatów politycznych prawicy od zdrowego rozsądku jest tak znaczna, że nie można tej formacji politycznej – w takim kształcie, jaki obecnie reprezentuje – obdarzyć najmniejszym zaufaniem. Wcześniejsze wybory i rząd Jarosława Kaczyńskiego z Waldemarem Pawlakiem, (bo to najbardziej prawdopodobna koalicja), byłyby dla kraju katastrofą łamiącą szansę na przeprowadzenie bolesnych, ale koniecznych reform – albowiem ten człowiek nigdy nie popełnia dwa razy tych samych błędów. Wie już, że władzy zdobytej nie można oddawać. A na dekadę rządów PiS, zanim społeczeństwo by się przebudziło i odrzuciło prawicową noc nad Polską – nie mamy czasu.
Rząd w tym osobiście pan premier Tusk, musi zacząć reagować – ze wszelkimi konsekwencjami na kolejne próby „dowalenia” mu przez prawicę. Jest Trybunał Stanu, są Sądy i Prokuratura, czas najwyższy korzystać z obowiązującego w Polsce prawa. Albowiem w przypadku ziszczenia się scenariusza dążenia do strajku generalnego – obecna koalicja pęknie jak domek z kart. Takiego rozwoju wydarzeń nie wytrzyma żadna władza. To po prostu w naszym kraju nie jest możliwe, nie można pozwolić na scenariusz legalnego zamachu stanu!