• 17 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    Apogeum wojny gospodarczej z Rosją jest przed nami – wszystko jest źle

    • By krakauer
    • |
    • 22 sierpnia 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Niesprawiedliwe i niezgodne, ani ze zdrowym rozsądkiem, ani z prawem, czy też zwyczajem międzynarodowym sankcje gospodarcze i personalne nałożone na Federację Rosyjską przez Zachód, to w istocie groźna broń w wojnie gospodarczej, którą zastosowano wobec niej. Poważne problemy z obsługą zadłużenia olbrzymich rosyjskich spółek, brak możliwości normalnego funkcjonowania całego szeregu członków rosyjskich elit i blokada dostępu do szeregu technologii, to kwestie silnie szkodliwe jeżeli uwzględni się rosyjską skalę zaangażowania w globalizację. W istocie bowiem Federacja Rosyjska dzisiaj cierpi właśnie za swoją otwartość, za swoje przywiązanie do wartości wolnego świata, za wypełnianie standardów międzynarodowych w handlu i generalnie, za zaufanie Zachodowi, który okazał się wrogiem, a przedstawiał się jako inwestor, jako partner biznesowy.

    Dotychczasowy asortyment sankcji już zrobił swoje i nawet przeniósł swoje skutki z wielkich kwestii makroekonomicznych, na które oddziaływał – na zwykłych Rosjan, doprowadzając do istotnego zubożenia znacznej części społeczeństwa, w szczególności tej, która nie ma kapitału i utrzymuje się generalnie z pracy. Ten wielki koszt rosyjskie społeczeństwo uniosło bardzo dzielnie i z godnością, której tylko można pozazdrościć. W tym sensie, że sankcje Zachodu przyczyniły się do istotnego wzmocnienia postaw patriotycznych w społeczeństwie, a to jest w zasadzie ważniejsze nawet od takich kwestii jak stan gospodarki, albowiem mając za sobą społeczeństwo, władze mogą zrobić wszystko.

    Jednakże to nie kres wysiłków, wszystko wskazuje bowiem na to, że złe działania Zachodu, które zapoczątkowały nowe przetasowania polityczno-gospodarcze na świecie, zaczęły już żyć własnym życiem i same się napędzać. Jeżeli nastąpi skumulowanie się negatywnych trendów, wzmocnionych negatywnymi działaniami regulatorów rynków finansowych, to wszystko się może zdarzyć, w tym znaczeniu że Zachód „niechcący” może przyczynić się sam do swojego własnego zniszczenia – właśnie przez to, że chciał zaszkodzić Rosji, uderzy sam w siebie, w istotne podstawy swojego rozwoju, wpędzając się w niepamiętaną od czasów Reagana stagflację – największe przekleństwo współczesnego kapitalizmu, które zmarnowało całą dekadę lat 70-tych.

    Chodzi o to, że obecna cena ropy naftowej jest bardzo niska, a może być jeszcze niższa w momencie w którym do gry wkroczą Irańczycy, posiadający gigantyczne możliwości pompowania ropy naftowej (i gazu). Ponieważ świat jest w recesji, nawet Chiny dostały lekkiej zadyszki, to nie ma potrzeby dla świadczenia podaży takiego morza ropy, jakie jest obecnie, gdy wszyscy eksporterzy pompują jak najwięcej, żeby tylko zachować swoje udziały w rynku. Mówi się, że przed zimą ropa naftowa może kosztować w Londynie i Nowym Jorku po 20-30 USD za baryłkę! To byłoby przebicie poziomu około 30 USD za baryłkę, jaki spowodował ostatni kryzys w swoim apogeum w 2008 roku. W sumie więc, nie byłoby to takie najgorsze i najbardziej niebezpieczne, albowiem duża podaż ropy cieszy nabywców, którzy dzięki temu mogą o wiele łatwiej ograniczać koszty funkcjonowania swoich gospodarek uzależnionych od paliw. Jednak jest jeszcze drugie zagrożenie, otóż bowiem – może się skończyć epoka bardzo niskich stóp procentowych tj. Rezerwa Federalna zapowiadała, że rozważa podwyższenie stóp dla dobra amerykańskiej gospodarki, w której przecież jak wiadomo po luzowaniu ilościowym jest olbrzymi nadmiar pieniądza. Podwyższenie amerykańskich stóp procentowych oznacza wzrost wartości Dolara, a za Dolara jak wiadomo jest dokonywana dominująca część transakcji za ropę naftową na świecie. Jeżeli Dolar będzie drożał, to trzeba będzie zapłacić więcej Złotówek lub Euro lub Rubli za taką samą ilość ropy, wycenionej w Dolarach. W efekcie Rosja jako kraj eksporter ropy naftowej, będzie otrzymywała więcej Rubli za wartość eksportu swojej ropy naftowej w Dolarach, co jednak będzie w istocie dla niej bez znaczenia, ponieważ będzie musiała zapłacić więcej Rubli za import wyrażany w Dolarach. Ponieważ swoje dodadzą spekulanci i panika, można się spodziewać kursu 100 Rubli za Dolara, a to już jest poważny problem i dla Rosji, jej władz i dla co tu dużo ukrywać – świata, albowiem w ten oto sposób polityką sankcji doprowadzimy do sytuacji, w której trzeba będzie Rosji pomagać zachować stabilność. Przy czym, nie ma żadnej pewności, że Rosjanie się na to zgodzą, albowiem przecież nie zrobili nikomu niczego złego, a powrót do poprzednich relacji gospodarczych po prostu będzie niemożliwy – gdyż siła nabywcza rosyjskiej gospodarki przy Dolarze po 100 Rubli, to będzie coś zupełnie innego niż przy Dolarze po około 30 Rubli! No, a tak długo jak długo Iran będzie pompował ropę – jej cena będzie spadać, a rosyjska gospodarka będzie się kurczyć.

    Równolegle w USA i na północy Europy nie będzie się opłacało eksploatować i poszukiwać nowych źródeł ropy naftowej i gazu niekonwencjonalnego, albowiem prościej będzie sprowadzić dosłownie każdą ilość z Iranu lub konkurujących z nim krajów Zatoki Perskiej. Jeżeli to będzie trwało dostatecznie długo, to spowoduje że przemysł wydobywczo-poszukiwawczy na Zachodzie skurczy się do wielkości w istocie nie istotnej ani rynkowo, ani statystycznie. Co spowoduje już nie tylko pełną zależność Zachodu od importowanej ropy naftowej, ale wyeliminuje bardzo ważny stabilizator ceny, jakim była cena baryłki ropy (i gazu) wydobywanej z Morza Północnego. Jeżeli w międzyczasie coś się zdarzy na niestabilnym Bliskim Wschodzie, a żeby wiedzieć że nie jest tam bezpiecznie, nie trzeba być podróżnikiem, wystarczy włączyć telewizor i zobaczyć kolejne doniesienia o mordach i wojnie – to możemy być pewni, że dojdzie do tąpnięcia. W którego efekcie możliwy jest kryzys podaży ropy naftowej na skalę globalną, ponieważ tam nie trzeba wiele – wystarczy zatkać cieśninę Ormuz i jest problem globalny – ceny ropy w górę. Co to może oznaczać w przypadku, gdy Europa nie będzie rozwijać wierceń na Morzu Północnym, Amerykanie zwiną swoje łupkowe interesy, a Rosjanie nie będą mogli otworzyć eksploatacji złóż na dalekiej północy z braku kapitału i technologii – to lepiej nie myśleć.

    Jeżeli ten scenariusz nawet mniej więcej by się spełnił, to świat może czekać coś na kształt kryzysu paliwowego, który będzie dlatego szokujący bo będzie nagły, wydarzy się dosłownie z dnia na dzień (pomimo rezerw spekulanci zrobią swoje). Wówczas będzie nas czekało kilka lat wysokich cen ropy naftowej, zanim właśnie Rosja, Europa Północna i USA, nie odbudują swoich zdolności produkcyjnych, a o ekonomii światowej będzie decydował ten, kto skuteczniej będzie w stanie trafić w tankowiec lub gazowiec przepływający wspomnianą cieśniną. Co wcale nie jest trudne!

    Jeżeli Zachód wcześniej się nie opamięta i nie zniesie tych nielegalnych i niepotrzebnych sankcji wobec Federacji Rosyjskiej, to straci bardzo ważnego sojusznika w globalnej wymianie gospodarczej. Ponieważ Rosja uderzona niskimi cenami ropy, przy wojnie gospodarczej z Zachodem, może wpaść w stagnację, co może się okazać groźne nie tylko dla niej samej, albowiem społeczeństwo rosyjskie sobie poradzi, gdyż nie takie kryzysy już znosiło, ale przede wszystkim dla świata. Żeby później nie trzeba było wydawać setek miliardów na ratowanie status quo w Rosji, dzisiaj trzeba po prostu przestać jej przeszkadzać BO ZMIENIŁY SIĘ OKOLICZNOŚCI. Tu już nie chodzi o sprzedawanie jabłek, czy też sera! Ewentualnie o przynależność państwową jakiegoś półwyspu. Stawką w tej grze jest nasz dotychczasowy styl i model życia, jeżeli ktoś tego nie rozumie, ten jest niebezpiecznym podpalaczem podstaw naszego istnienia. Alternatywą w razie upadku gospodarki globalnej, jest powrót do gospodarki naturalnej.

    Jeżeli refleksja nie nastąpi, to musimy się liczyć z tym, że na Wschodzie może się wydarzyć wszystko, dosłownie każdy scenariusz, a Rosjanie doskonale wiedzą i będą pamiętać, kto jako pierwszy wyjął pierwszą belkę podtrzymującą ich stabilizację i względny dobrobyt. Co, to oznacza, nie trzeba być analitykiem, żeby sobie dopowiedzieć, może to zrobić nawet przeciętnie zdolny idiota, czyli także prawie każdy polityk.

    Rosyjskie tłumaczenie tekstu [tutaj]