- Soft Power
Rosjanie stopniowo tracą serce do Ukrainy
- By krakauer
- |
- 19 sierpnia 2015
- |
- 2 minuty czytania
Pomimo przyjaznego odnoszenia się naczelnych rosyjskich władz państwowych, zapewnień że Rosjanie i Ukraińcy to jeden Naród itd. Jak również pełnego współczucia dla obecnej sytuacji Ukrainy, którą rządzą obcy najemnicy, a społeczeństwo jest zastraszane przez zbrojne bandy. Rosyjskie społeczeństwo, które jest silnie związane więzami krwi ze społeczeństwem Ukrainy, coraz częściej traci serce do Ukrainy, albowiem postrzega ją przez perspektywę krzywdy własnych rodaków z Donbasu oraz takich dramatów jak w Odessie 2 maja 2014 roku.
Rosjanie pomimo rządowej dobrej woli i pełnego wsparcia dla Ukrainy w jej trudnym okresie, ze strony rządu Federacji, podnoszą głosy przeciwne do oficjalnej retoryki władz państwowych, żądając przede wszystkim zerwania współpracy z krajem, który tej współpracy sobie oficjalnie nie życzy, albowiem czują się oszukani. Dokładniej, wielu Rosjan czuje się oszukanych przez pokolenia Ukraińców, którzy mieszkając razem we wspólnym domu, wspólnie funkcjonując i uczestnicząc w jego dostatku i bezpieczeństwie – nie byli szczerzy. Uraz, niechęć, nienawiść, to co wypłynęło po Majdanie było i jest szokiem dla wielu Rosjan, zdziwionych postępowaniem Ukraińców, którzy okazali się nie tylko wyjątkowo mało wrażliwi na propagandę neobanderowską i ściśle związaną z nią propagandę neofaszystowską, ale wręcz twórczo rozwinęli kultywowaną nienawiść do Rosji, Rosjan i Rosyjskiego Świata – nie pozostawiając żadnej przestrzeni na porozumienie.
Te sprawy są bardzo bolesne, ponieważ dotykają takich spraw jak rodzina, Ojczyzna, tożsamość – spraw dla wszystkich ludzi kultury słowiańskiej fundamentalnych i bardzo ważnych, bez których nie ma stabilizacji – wspólnego kulturowego mianownika. Dla wielu Rosjan, sama świadomość, że Kijów to zagranica, to nie tylko szok, ale coś tak niesamowicie niepojętego jak np. dla Francuza świadomość, że może nie być bagietek na śniadanie, a dla Fina, że Helsinki to stolica Finlandii. Przez lata takie pojęcia jak Krym, Moskwa, Kijów, Charków, Donbas, Odessa, Leningrad, te i inne stanowiły zbiór tożsamych pojęć określanych dla opisania Ojczyzny, definiujących tożsamość milionów ludzi, wskazujących palcem na mapie najpotężniejszego i największego kraju świata – gdzie jest ich Ojczyzna.
Dzisiaj za mówienie po rosyjsku we Lwowie można dostać po twarzy, jak się jest kobietą to, co najmniej można zostać oplutym. Nie ma przebaczenia, ukraińska rusofobia ma swoją szokującą wymowę, która dziwi nawet wychowanych w silnym ruso-sceptycyźmie Polaków. Jej kwintesencją jest i pozostanie już na wieki, dramat mieszkańców Odessy – spalonych żywcem 2 maja 2014 roku przez swoich ukraińskich współobywateli. Czegoś takiego świat nie widział od lat, te wydarzenia na wieki przejdą do annałów hańby i świadectw upadku humanizmu, w ogóle człowieczeństwa i cywilizacji ludzkiej. Co ci biedni ludzie zrobili swoim ukraińskim współobywatelom takiego złego, żeby ich spalić żywcem, a do tych co próbowali skakać z okien – strzelać, a następnie tych co jednak skoczyli – niemiłosiernie katować? Ta zbrodnia przełamała czarę goryczy, to m.in. po niej Donbas zrozumiał, że nie ma alternatywy – jeżeli chcieli żyć, musieli sięgnąć za broń w tej nierównej walce.
Dzisiaj dodatkowo Rosjanie ponoszą koszty zachodnich sankcji, między innymi z powodu wydarzeń na Krymie, chociaż co potwierdzają wszyscy – tylko dzięki szybkim działaniom krymskiego samorządu i potęgi rosyjskiej armii obecnej na Krymie, półwysep nie spłynął krwią. Podpalacze i bandyci przysłani z kontynentu nie mieli możliwości rozwinąć swojej destrukcyjnej działalności, po prostu się nie dało. Tylko, żeby się nie dało, musiał być zaangażowany odpowiedni potencjał, odpowiednie siły, wydane duże pieniądze – nie ma nic za darmo, tymczasem nie tylko nie ma wdzięczności, ale jeszcze są sankcje, przez które cierpi cała Rosja.
Jeżeli przeciętny Rosjanin dzisiaj zajrzy do ukraińskiego Internetu, ukraińskiej prasy, telewizji, a często nawet jak zadzwoni do krewnych na Ukrainie, to niestety nie usłyszy niczego pozytywnego o Rosji i Rosjanach. Skala przesączenia ukraińskich mediów nienawiścią do Rosji, rosyjskości i Rosjan, z panem Władimirem Putinem włącznie, na którym koncentruje się ta nienawiść, jest niezrozumiała, bez wieloletniego stanu wojny pomiędzy tymi państwami. To tym bardziej szokuje, jak w rosyjskiej telewizji słyszy się o dramacie Ukrainy, wzroście kosztów życia, ograniczaniu demokracji, skrytobójstwach dziennikarzy, prześladowaniu polityków dawnej Partii Regionów, czy też samego pana Władimira Putina, stojącego na stanowisku, które można nazwać doktryną o jedności rosyjskiego świata – odzwierciedlaną w słowach o tym że Ukraińcy i Rosjanie to jeden Naród!
Rosja nie tylko nie pali mostów prowadzących na Ukrainę, ale jeszcze stara się zrobić wszystko, żeby Ukraińcy nie cierpieli na rusofobicznej propagandzie i rusofobicznym postępowaniu uch własnych władz wobec Rosji. Czego najlepszym dowodem jest fakt, że najwięcej uchodźców z Donbasu jest właśnie w Rosji, jak również najwięcej młodych Ukraińców, żeby uniknąć jednego z poborów urządzanych przez oligarchów do armii – za kraj schronienia wybrało Rosję, po prostu uciekając do Rodziny w wolnym kraju, gdzie nikt nie każe im wziąć karabinu i strzelać do ludzi, których uważają za braci i siostry.
W końcu to Rosja wykazała się największą wrażliwością i wyczuciem realiów, jako pierwszy kraj dostarczyła pomocy humanitarnej, milionom. Dzisiaj jeżeli ktoś po tym wszystkim miałby jeszcze coś Rosji zarzucić, to byłby nie tylko akt kłamstwa, ale przede wszystkim czysta manipulacja. Niestety wiele na to wskazuje, że ta pomoc dla Ukrainy, to ostatnia już bratnia pomoc jakiej udzieliła Rosja Ukrainie, ponieważ Rosjanie także mają własną godność, a w obliczu kryzysu spowodowanego właśnie poprzez Ukrainę, coraz trudniej będzie w Rosji znajdywać poparcie dla szukania kompromisu z nowymi władzami w Kijowie, tak niemiłosiernie doświadczającymi właśnie Ukraińców.
W trakcie tych dramatycznych zdarzeń w Donbasie, gdzie Rosja jest oskarżana przez najwyższych przedstawicieli władz w Kijowie o prowadzenie wojny przeciwko Ukrainie, chociaż nikt tego, nigdy w żaden sposób nie potwierdził chociażby jednym zdjęciem lotniczym lub satelitarnym – dochodziło do wielu incydentów, które Rosjanie długo będą pamiętać. Chodzi m.in. o ostrzał rosyjskiego terytorium ze strony ukraińskiej (nikt nie przesądzał kto go dokonał, jak również o porywanie rosyjskich pograniczników przez ukraińskie służby specjalne, którzy patrolując granice w miejscach, gdzie nie jest ona wyznaczona – byli okrążani i pod lufami karabinów zmuszani do oddania się do niewoli). To nie są przyjazne akty zachowania się sąsiedzkiego kraju.
Całość nie napawa optymizmem, głównie dlatego ponieważ Kijów nie robi niczego, żeby przełamać atmosferę sztucznej rusofobii, wręcz przeciwnie ogłaszane są indeksy książek, filmów, jak również uznaje się wielu rosyjskich ludzi kultury za niepożądanych na Ukrainie. To nie jest polityka, na której można budować relacje, zwłaszcza jeżeli na siłę dokonuje się przekłamywania historii, wymazywania tożsamości i zaprzeczania oczywistym faktom. Nie można im zaprzeczać w imię humanizmu, demokracji i wszystkich wartości w jakie wierzymy.
Rosyjskie tłumaczenie tekstu [tutaj]