- Polityka
Sejm nie wie za czym głosuje dobrze że jest Senat ale i tak rządzą liderzy?
- By krakauer
- |
- 15 sierpnia 2015
- |
- 2 minuty czytania
Mieliśmy do czynienia z fenomenalną sytuacją w Sejmie RP, nie ma znaczenia to jaką ustawę przegłosowano i czy kuratorzy sądowi (bo to ich dotyczy), stracili na poprawkach, czy też zyskali, ale dla naszego modelu politologicznego istotny jest sam fakt, że Sejm RP może przegłosować prawo bez świadomości treści głosowanego wniosku i to zdaje się zupełnie wbrew Konstytucji. Przekonanie o jej powszechnej znajomości jest fikcją.
To ostateczny dowód na porażkę naszego wodzowsko-klubowego modelu demokracji parlamentarnej, a zarazem dowód na konieczność istnienia Senatu. Ponieważ tylko w ten sposób możemy się ustrzec przed horrorem stanowienia prawa ad hoc.
Jeżeli to jest możliwe dzisiaj, to proszę się zastanowić co by było, gdyby w Sejmie rządziła mająca zdecydowaną większość – natchniona duchem wprowadzenia konieczności reform grupa reformatorów? Ludzie lansujący swoją, jedynie słuszną słuszność – bez oglądania się na innych?
Wszyscy przeciwnicy Senatu powinni się bić w piersi, ponieważ jednak parlament dwu izbowy ma swoje zalety, stwarza większe możliwości, jak również jest istotnym czynnikiem wzmacniającym stabilność naszej demokracji, właśnie tam, gdzie się prawo stanowi. Nie bez powodu jest nazywany izbą refleksji!
Nie można się zgodzić na zmiany ustrojowe, które ograniczałyby demokrację, ponieważ właśnie tego typu pomyłki lub celowe wmanewrowanie parlamentu w decydowanie – byłyby na porządku dziennym, w autorytarnym modelu państwa np. z silnym prezydentem posiadającym kompetencje decyzyjne w zakresie materii zarezerwowanej obecnie dla rządu.
Obecny model naszej demokracji parlamentarnej jest daleki od doskonałości, to nie podlega dyskusji, to jest wręcz oczywiste, wystarczy popatrzeć jak funkcjonuje Sejm, zwłaszcza w komisjach, w których – w części panuje jakaś dziwna atmosfera, żeby nie powiedzieć czegoś więcej niepotrzebnie. Będąc w Sejmie, często jest możliwe zauważenie dysonansu pomiędzy profesjonalnymi urzędnikami administracji sejmowej a niektórymi reprezentantami Narodu, których godność, przerasta ich ego, albo na odwrót i wzajemnie, tak bardzo, że nie są w stanie przyznać się do błędów, jeżeli nawet je popełniają, nie mówiąc już że nie pytają jak nie rozumieją nieznanych słów.
W najnowszej historii naszego parlamentaryzmu już różnie bywało jeżeli chodzi o same głosowania. Wychodzono z sali sejmowej, udawano że nie ma człowieka na Sali, głosowano za kogoś, działy się cuda. Powszechnym jest głosowanie za liderem, tj., że część posłów z danego klubu dostaje rozpiskę jak rekomenduje klub i głosują zgodnie z przyjętym planem – utwierdzając się w tym, jak głosuje np. szef klubu lub inni posłowie – lepiej zorientowani w danej problematyce. Zdarzało się już tak, że posłowie mylili głosowania – w blokach głosowań, w których marszałkowie jedynie odwoływali się do druków sejmowych i kolejnych pozycji. Wiele różnych rzeczy się działo, historia i dorobek naszego parlamentaryzmu są bardzo bogate, społeczeństwo na pewno najbardziej pamięta blokowanie trybuny sejmowej przez „Samoobronę” i inne najbardziej widowiskowe przemówienia, nie wspominając o słynnej „nocnej zmianie”.
Jeżeli więc nie dochodzi do odrzucenia senackich poprawek, wynikających z wyroku Trybunału Konstytucyjnego, ponieważ pani Marszałek nie zadała pytania przez negację, to nie ma się czym przejmować. Co prawda w sali obrad Sejmu klimatyzacja jest bardzo wydajna, ale no cóż? Posłowie zagłosowali za, a w tym przypadku mieli głosować sprzeciwiając się poprawkom Senatu. Prawdopodobnie i tak dominująca ich większość nie wie, nie ma pojęcia co i po co głosowała, ale z tego także nic nie wynika, ponieważ o rządzeniu krajem nie decydują pojedynczy posłowie, tylko ich liderzy. Posłowie głosowali zgodnie z instrukcją. No, a że wyszło na odwrót? Bywa!
Proszę sobie wyobrazić analogiczną sytuację w Sejmie składającym się z parlamentarzystów wybranych w JOW-ach, gdzie dyscyplina partyjna miałaby zupełnie inne przełożenie, ponieważ wybór na mandat, byłby o wiele bardziej zależny od potencjału konkretnej osoby niż jej partyjnych powiązań. Czy taki Sejm w ogóle byłby zdolny do wyłapania, że popełnił błąd wynikający z przekłamania językowego – również nieświadomej Marszałek?
Wniosek jest taki, że Senat jest w naszym modelu i przy tej jakości „materiału parlamentarnego” jaki mamy, po prostu niezbędny. Również byłoby dobrze, gdyby posłowie czytali to, co mają głosować, a nie naciskali przycisk z automatu, wedle rozpiski z instrukcjami. Jednak nie można wymagać cudów, błędy to rzecz ludzka. Oceniając polski parlament na tle innych europejskich – trzeba przyznać, że jest generalnie – zaskakująco sprawny. Oni naprawdę mogliby gadać w kółko o niczym, albo się emocjonować. W najbliższej przyszłości czekają nas wybory, a kolejny parlament, na pewno dostarczy nam licznych emocji, w tym zapewne w licznych komisjach sejmowych, dobrze jak ktoś ma dużo czasu będzie co śledzić i monitorować, a wiele ciekawych rzeczy na pewno ujrzy światło dzienne.