• 17 marca 2023
    • Polityka

    Czy nieświeże przystawki walczą o immunitet?

    • By krakauer
    • |
    • 12 sierpnia 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Dobrze się stało, że nawet w jedynie słusznej partii, którą już wszyscy przestali podejrzewać o zdrowy rozsądek znaleźli się ludzie, na tyle odważni i zarazem na tyle politycznie istniejący, że zdolni do nazwania rzeczy po imieniu, w tym przypadku zła – złem, a konkretnie personalnego zła, które przyczepiło się do ich partii i za wszelką cenę, nawet po jej trupie chce ochronić swoją przyszłość zabezpieczając sobie immunitet.

    Nieświeże przystawki do jedynie słusznej partii w znacznej mierze psują jej i tak nadwątlony wizerunek. Jednak nie trzeba być szczególnie zagłębionym w struktury partii ideowym działaczem, żeby widząc niektóre zadowolone twarze, czy to właścicieli zegarków za kilkadziesiąt tysięcy, czy też prawników-celebrytów, które przyklejają się do rządu i ich partii – być szczęśliwym. Przecież ci ludzie przez lata byli symbolami, filarami, rzecznikami i retorami opozycji. Ideologicznie zaciętymi przeciwnikami Polski, o której wizję tak intensywnie upominała się jedynie słuszna partia! Tymczasem w wyniku splotu nie do końca zrozumiałych decyzji doszło do przyjęcia tych ludzi w poczet współpracowników, czy też okazywania im różnego rodzaju względów z umieszczeniem na listach wyborczych włącznie.

    Dzisiaj w przeddzień objęcia władzy w kraju przez ich niedawnych kolegów partyjnych i koalicyjnych, tym ludziom – być może nie wszystkim, ale na pewno niektórym z nich, po prostu pali się grunt pod nogami, albowiem ich polityczni wrogowie mają długą pamięć, w tym nie są pragmatykami jeżeli chodzi o zdradę.

    Powoduje to, że mając fajne i wygodne życie za publiczne pieniądze, albo rozbudowaną działalność gospodarczą-wolny zawód, ciężko byłoby pożegnać się z krajem w którym można tak niesłychanie wygodnie żyć i funkcjonować. Od pewnego poziomu celebryckiej rozpoznawalności jest to bardzo przyjemne, co więcej niesłychanie wygodne, po prostu nie chce się tego wszystkiego tracić i ryzykować, tymczasem kto inny może mieć większą świadomość na temat zamiarów swoich byłych partyjnych kolegów niż właśnie oni? Ptaszki w Parku Skaryszewskim w warszawie ćwierkają, że będzie rzeź i poleje się dużo politycznej krwi z aresztowaniami i zamykaniem ludzi do paki włącznie. Ponieważ nowi władcy, władzy raz zdobytej nawet nie zamierzają oddawać, a nic innego nie podziała lepiej na motywację własnych hunwejbinów niż eksterminacja polityczna i cywilna odszczepieńców, zaprzańców i zdrajców. Można nawet powiedzieć, że to jest logiczne, albowiem wroga można nienawidzić, ale się go w jakiś sposób szanuje, natomiast zdrajcę z własnych szeregów, należy wytępić jak wesz, albowiem to najpodlejszy rodzaj glisty ludzkiej. Nie bez powodu zwycięskie armie odpuszczały szturmu miasta lub plądrowania, pod warunkiem wydania szpiegów i zdrajców.

    Z tych względów dla tych ludzi immunitet, to może być – być lub nie być, jak również spokojny sen. Przecież kto, jak kto ale oni – będący swego czasu elementem systemu prześladowania i represji, który rządy prawicowe stworzyły w Polsce, doskonale pamiętają służby wchodzące do domów ludzi nad ranem. Mając to na względzie, wiedzą że tylko immunitet może im zapewnić do jakiegoś stopnia nietykalność, przynajmniej na zasadzie prawa do odpowiadania w spodziewanych licznych śledztwach z wolnej stopy.

    Jednak o ile losy tych poszczególnych osób nie mają znaczenia i raczej nie będzie nikomu ich szkoda, jak przypadkowo np. postrzelą się w trakcie szamotaniny we własnej łazience z oficerami służb specjalnych. To nie da się zrozumieć braku troski jedynie słusznej partii, której władze po prostu zrobiły wszystko, żeby pogrążyć wizerunek swojej partii w oczach wyborców, doskonale przecież pamiętających poszczególne nazwiska i związane z nimi osoby. Jak również ich czyny i słowa, w tym w szczególności te, skierowane przeciwko jedynie słusznej partii i jej wizji rzeczywistości. Jak można było po takim dorobku wrogości tych ludzi przyjąć? Jak można było ich wysuwać przed własnych działaczy? Albo dali tak użyteczne informacje – w rodzaju pokazali trupy w szafach, albo władze jedynie słusznej partii zapomniały, że nie da się robić polityki w oparciu o celebrytów i do tego okłamywać wszystkich o wartościach. Cynizm w Polsce ma krótkie nóżki, bo Polacy nie lubią ludzi, którzy znają odpowiedzi na wszystkie pytania, a do tego jeszcze obnoszą się z zegarkami po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Żeby to robić publicznie w Polsce epoki ośmiorniczek i cygar, jeszcze mając świadomość, że to „pójdzie” w odbiorze publicznym na rachunek wizerunkowy partii i rządu, które chciało się wspierać, to po prostu trzeba być bez wyczucia realiów.