• 17 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Konkurencja o pracę z Ukraińcami będzie mordercza dla Polaków

    • By krakauer
    • |
    • 23 lipca 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Rośnie ilość przyjezdnych z Ukrainy, którzy przybywają do Polski głównie w celach zarobkowych, czasami edukacyjnych, ale jednak cel zarobkowy przeważa w dominującej części. W świetle dostępnych oficjalnych statystyk, jest mowa o około 400 tys., oficjalnie zatrudnionych w Polsce obywatelach Ukrainy.

    Nie będziemy oceniać czy są potrzebni, czy nie – ponieważ byłoby to idiotyzmem, gdyż w dominującej części przypadków decyduje RYNEK, a nie czyjaś dobra wola lub słynne „widzi mi się”. Jeżeli jest miejsce pracy, jest na nie chętny, to w istocie NIE MA ŻADNEGO ZNACZENIA jego pochodzenie, pod warunkiem że wykonuje swoją pracę zgodnie z oczekiwaniami pracodawcy i legalnie.

    Jest jednak problem systemowy polegający na tym, że ze względu na specyfikę większości ofert pracy na rynku w Polsce, Ukraińcy przeważnie, może poza rolnictwem – prawie zawsze będą stanowili bezpośrednią konkurencję cenową dla Polaków. Naszym problemem jest to, że większość prac w naszej realnej gospodarce to prace proste i wymagające niskich kwalifikacji. Właśnie do nich aplikuje i z tego co wygląda, będzie aplikować jak największa ilość Ukraińców, gdyż jak wiadomo ich rząd zatrudnia już nawet na poziomie administracji regionalnej głównie obcokrajowców.

    Najtrudniej będzie w branży budowlanej, w której i tak już jest sporo gości z za Sanu, ale jeżeli dojdą kolejne tysiące mężczyzn unikających służby wojskowej, ponieważ większość tych ludzi doskonale rozumie, że Ukraińcy i Rosjanie to jeden Naród i nie mają zamiaru strzelać w imieniu fortun oligarchów do swoich rodaków na wschodzie, to sytuacja jeszcze bardziej się skomplikuje. O ile w przypadku wysokospecjalistycznych funkcji budowlanych nie ma problemu, bo potrzebne są uprawnienia itp., to robotników ogólnobudowlanych będziemy mieli bardzo wielu, a przez to ceny pracy spadną. Jak spadną ceny pracy, to znaczy że spadną wynagrodzenia, a niższe wynagrodzenia – oznaczają zmianę realiów podatkowych, bo nie jest powiedziane, że ilość zastąpi dotychczasową efektywność jednostkową z podatnika.

    W rolnictwie, zwłaszcza w przypadku prac sezonowych, nie ma żartów – Polacy nie chcą pracować za te stawki i bez Ukraińców, dlatego każde ręce do pracy są bezcenne. Również w sadownictwie i przemyśle przetwórczym. To zadziwiające jak dysfunkcyjny jest w tym zakresie nasz rynek pracy, przy ciągle dwucyfrowym bezrobociu.

    Co ciekawe, również wielu wysoko wykwalifikowanych ukraińskich specjalistów pracuje w Polsce, przykładowo są znane przypadki lekarzy pracujących jako pielęgniarze lub fizjoterapeuci, pomimo posiadanych specjalizacji, albowiem procedury nostryfikacji dyplomów są w Polsce podobno szczególnie „trudne”. Jednak obecność „gości” zza wschodniej granicy jest w służbie zdrowia, głównie tej prywatnej jak najbardziej wyczuwalna.

    Co w przypadku zawodów prostych? W rodzaju praca na stacji benzynowej i inne temu podobne zajęcia? Można często spotkać ekspedientki w supermarketach pochodzenia ukraińskiego, zatrudniane przez agencje pracy tymczasowej i „hurtowo” sprzedawane jako czas pracy wielkim firmom. Jest to chyba szczególnie niekorzystny model współczesnego niewolnictwa, na który nie powinien być narażany nikt, nawet pracownicy zza granicy.

    Piszemy o tym z dwóch powodów. Nasz rynek pracy jest w stanie absolutnie dzikiego rozregulowania. Coś takiego jak prawo pracy praktycznie jest dzisiaj czystą fikcją dla co najmniej 30% pracujących. Jeżeli więc Polacy, którzy bardzo łatwo mogą się poskarżyć i sprowadzić na nieuczciwego pracodawcę kontrolę lub po prostu podać go do Sądu (nawet dla „sportu” – to nic przyjemnego), mają tak skandaliczne warunki pracy – to co czeka Ukraińców? Rząd musi wprowadzić nowe formy zatrudnienia i nowe regulacje, jak również zmienić model kontroli, tak żeby uniknąć wielu przypadków ludzkiej krzywdy i niesprawiedliwości, a przede wszystkim dbać o legalność zatrudnienia. Nie ma bowiem żadnego powodu, dla którego nie mielibyśmy w ogóle otworzyć rynku pracy przez Ukraińcami czy Białorusinami, jednak byłoby celowym, żeby to działo się na warunkach nie gorszych niż dla Polaków, a po drugie – byłoby celowe, żeby działo się to na zasadach chociaż formalnej wzajemności, w tym znaczeniu że jeżeli „goście” ze Wschodu mogą podejmować prace u nas, to my również powinniśmy mieć takie prawo – przynajmniej formalnie.

    Trzeba pamiętać, że bez wprowadzenia jednoznacznych regulacji i bezwzględnego mechanizmu weryfikacji stawek zatrudnienia (kłania się wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej), konkurencja na rynku pracy pomiędzy Ukraińcami a Polakami w pracach prostych i nie wymagających szczególnych kwalifikacji będzie mordercza. Głównie dlatego, ponieważ „goście”, nie mają tak wysokich kosztów dodatkowego opodatkowania i utrzymania jakie ma ludność „tubylcza”. Rząd powinien wziąć to pod uwagę, że owszem – wolny rynek jest w tym zakresie czymś wspaniałym i na pewno sobie poradzi, ale bez fundamentalnych regulacji – dojdzie do morderczej konkurencji na zaniżanie stawek, która uderzy w Polaków i spowoduje nasilenie się nastrojów antyemigranckich i ksenofobicznych.

    Trzeba temu przeciwdziałać już teraz, tak żeby wszyscy skorzystali na możliwości pracy w Polsce – i państwo, dlatego bo w ogóle będą działy się procesy gospodarcze i na podatkach, jak również przedsiębiorcy (pracodawcy) i pracownicy. Warunkiem jest normalizacja i powszechność standardów. Nie można pozwolić na gorsze traktowanie pracowników – „gości”, w tym w szczególności w zakresie uprawnień do opieki medycznej. O ludzi zawsze trzeba dbać! Dodajmy o WSZYSTKICH ludzi. Jednak czego się spodziewać po władzy, która ma a raczej nie ma w ogóle poważania dla własnych obywateli?