• 16 marca 2023
    • Marketing

    Ocieplanie wizerunku to za mało żeby odzyskać zaufanie społeczeństwa

    • By krakauer
    • |
    • 18 lipca 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Pani Ewa Kopacz bardzo konsekwentnie prowadzi kampanię ocieplania wizerunku Platformy Obywatelskiej i rządu jako zjawiska politycznego. Jeżdżenie po Polsce, kontakt z ludźmi, sprawianie wrażenia „załatwiania” spraw i inne, często populistyczne deklaracje, to wszystko kanon i klasyka działania dobre pomyślanego PR-u.

    Ponieważ medialny lans pani premier nie jest nachalny, zaczyna przynosić pierwsze efekty. Bezwzględnie jest jej więcej niż pani Szydło, a dodatkowo jest przedstawiana w kontekście zupełnie swojskim, prawie jak lekarka, która rozmawia z pacjentami w rodzaju porady dla urodziwej pani, odnośnie opalenia dekoltu na praskiej plaży. To się podoba ludziom, ten przekaz trafia do wielu – widać rozważną, odpowiedzialną i wrażliwą panią polityk, która unosi brzemię odpowiedzialności za kraj, a zarazem jest w stanie pochylić się nad problemami zwykłych zjadaczy i zjadaczek chleba. Można tylko pani Kopacz gratulować daru przekonywania, a zarazem możemy się cieszyć, że premierem jest tak ciepła, wrażliwa i umiejąca odnaleźć się w każdej sytuacji osoba.

    Jednak ocieplanie wizerunku nawet najlepsze, to jednak za mało żeby odzyskać zaufanie społeczeństwa, silnie rozczarowanego prawie ośmioma latami nieudolności, markowania rzeczywistości i udawania aktywności, złych i nieadekwatnych do wyzwań decyzji. Ludzie oczekiwali po rządach PO o wiele więcej niż, żeby premier życzyła im w wagonie restauracyjnym przewoźnika kolejowego – smacznej białej kiełbasy itp.

    Platforma Obywatelska miała dwie kadencje na działanie, jeszcze pod koniec pierwszej kadencji, ludzie byli gotowi wierzyć, że dlatego rząd taki ospały i nic nie robi, ponieważ przygotowuje plan rządzenia na kolejną kadencję. Kombinowano co będzie składową tego sukcesu i w jaki sposób się do niej przyczynić, oczywiście w świetle zwycięstwa i przedłużenia rządów. Tymczasem nic takiego nie miało miejsca, PO JEST NA RÓWNI POCHYŁEJ DO PRZEGRANEJ.

    Może nie mają pomysłu w rządzie co zrobić, żeby rzeczywiście rozpocząć dialog ze społeczeństwem na poważne tematy? Zresztą dialog jest niepotrzebny, jeżeli tylko przedstawialiby się jako poważna partia i poważny rząd, który realizuje to co zapowie! Niestety tutaj, czegoś takiego nie było, chyba że chodzi o decyzje negatywne. Wtedy to i owszem, rząd jak najbardziej potrafi się przedstawić od jak najgorszej strony, albo w ogóle unikać konfrontacji ze społeczeństwem. Taka postawa, jakkolwiek pragmatyczna, nie podoba się opinii publicznej.

    Ludzie oczekują od „władzy”, jak również od aspirujących do jej sprawowania dwóch kluczowych postaw – po pierwsze istotnego merytorycznie przekazy, z którego wynika że rządzący, czy też aspirujący wiedzą o czym mówią i mają pojęcie o tym co robią, tzn. rządzą najlepiej lub mogliby rządzić najlepiej jak się w określonej sytuacji da. Po drugie, ludzie zawsze chcą wiedzieć, że władza się nad ich problemami pochyli, powzrusza, poklepie po plecach lub otrze łzę z ich policzka.

    Niestety obecnie rządzący pierwszy komponent opierają w zasadzie w pełni na własnym PR-e oraz wierze we własną propagandę, a drugi komponent postrzegają na zasadzie kampanii telewizyjnej, kiedy to towarzysze pierwsi sekretarze, jechali w teren a za nimi kamery, pochylające się ze zrozumieniem nad trudną dolą pracowników Państwowych Gospodarstw Rolnych. W tym znaczeniu rząd nie ma najmniejszego pojęcia jak zjednać do siebie społeczeństwo, sama premier to mało – jakkolwiek ciepła, sympatyczna i rzeczywiście nie można jej odmówić dobrych intencji, to jednak to wszystko mało, o wiele za mało, żeby obywatele ponownie zawierzyli opcji rządzącej, że jest zdolna do skutecznego sprawowania władzy na miarę otaczających nas wyzwań, jak również koniecznych reform wewnątrz państwa.

    Trudno orzec, czy pani Kopacz się uda, prawdopodobnie ona nie liczy już na zwycięstwo jej obozu, tylko chce być poprawnie zapamiętana, jako polityk, której się chciało. Zresztą to i tak nie ma znaczenia w świecie wielkich liczb jakimi rządzą się preferencje masowe wyborców.