• 17 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Trudny wybór czeka Polaków

    • By krakauer
    • |
    • 11 lipca 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Trudny wybór czeka Polaków tej jesieni, Niesłychanie trudno będzie wybrać nowe władze w kraju, jeżeli weźmie się pod uwagę dotychczasowe doświadczenia w rządzeniu obu największych formacji politycznych, w tym w szczególności ich wzajemne relacje pomiędzy sobą. Wiele osób mówi, że jest to wybór pomiędzy dżumą a cholerą i być może w tej przenośni było coś z prawdy, ale niestety się zdezaktualizowało, ponieważ do naszej dwuelementowej układanki dodał się sam nowy trzeci składnik, prawdziwy element zagłady współczesnej myśli politycznej w Polsce – ruch oburzonych obywateli, nie będący ruchem, ale wyrazem tchnienia, bo także nie woli, pewnego genialnego i popularnego muzyka. Oczywiście Bóg w swojej nieskończonej miłości, pozwolił także Polakom mieć inne partie polityczne, jednakże one w dominującej większości najdelikatniej mówiąc „szału nie robią”, a niektóre z nich tego „szału” w istocie nie robiły nigdy. Można wręcz powiedzieć, że polityczny folklor w Polsce zamienił się w cwaniactwo polityczne, w tym znaczeniu, że prawo jest na tyle hojne z dotacjami, że opłaca się mieć partię polityczną nawet z niewielkim stosunkowo poparciem, jeżeli tylko załapiemy się na próg dotacji.

    Będziemy więc dokonywali wyboru ze zbioru co do meritum trójelementowego, w którym wszyscy trzej uczestnicy naszej zabawy najdelikatniej mówiąc nie mają się ku sobie, co więcej, są wobec siebie przeciwstawni. Chociaż w zasadzie powiedzieć o nich, że są przeciwstawni, to tak jakby powiedzieć o mrówkach i termitach, że się nie tolerują. Turaj jest coś więcej, tutaj jest totalna chęć dokonania anihilacji przeciwników politycznych, dokładnie tylko wszystkich innych. Koalicja de facto jest niemożliwa, ponieważ nikt nie ma na nią ochoty, a przynajmniej nie chce o niej mówić żeby nie pokazać słabości i nie zrazić swojego elektoratu, który najdelikatniej mówiąc również za sobą nie przepada, ale tylko podczas oglądania wieczornych wiadomości telewizyjnych, potem ludziom jest wszystko jedno kto rządzi, byleby to robił dobrze.

    Są poważne szanse, że jedna z partii uzyska zdolność do samodzielnego rządzenia. Byłaby to nowa jakość w naszym państwie, gdzie w taki sposób zdefiniowano sposób podziału mandatów, żeby praktycznie zawsze konieczny był kompromis. Praktycznie zawsze, to znaczy – w zakresie przewidywanego przez „Ojców założycieli” (nie ma co ukrywać, że z „Magdalenki”) przewidywanego rozkładu głosów, wedle klasycznego paradygmatu dla demokracji przedstawicielskiej w naszym kręgu kulturowym na prawicę, lewicę, centrum i kłykcinowe skrajności, nie mające wielkiego znaczenia politycznego. Teraz to się może zmienić, ponieważ społeczeństwo powiedziało, że pragnie zmiany stosunków i relacji. Na co ta zmiana się przełoży, to zobaczymy. Przedstawiciele obozu aspirującego mają nadzieję, że na większość umożliwiającą dokonanie zmiany Konstytucji, to więcej niż nawet możliwość samodzielnego rządzenia. Jeżeli do tego by doszło, w dowolnym wariancie, a zwłaszcza w tym konstytucyjnym, to mielibyśmy możliwość dokonania rzeczywistej korekty ustroju państwa, nawet przez sięganie do Konstytucji.

    Obóz odchodzący ma wielką ochotę pozostać przy władzy, ale niestety/ – stety robi wszystko, żeby zniechęcić do siebie społeczeństwo. Nieudolność, zaniechania, marnowanie szans, pycha, pozerstwo i lansowanie się na jedynie słuszną i kompetentną opcję polityczną – to znaki charakterystyczne tego obozu władzy. Nie dokonali wyboru nowego lidera, osoby w sposób naturalny zdolny do sprawowania w tej partii władzy, po odejściu jej wieloletniego przywódcy. Wszystko wskazuje, że jest to celowe i to typowa partia wodzowska, której przywódca jest w tej chwili w pracy za granicą, jak wróci, będzie sobie odbudowywał partię, jako mąż opatrznościowy, Co się wydarzy w międzyczasie, nie ma znaczenia, ponieważ liczy się interes lidera a nie ogółu, czy też jakiegoś tam państwa, chociaż wiadomo, że mogą argumentować, że interes państwa jest postrzegany przez interes lidera i co dobre dla pana T., to dobre dla partii a w konsekwencji dla Polski, bo przecież płynęła ciepła woda w kranie, więc o co pytającym chodzi?

    Trzecia siła, która jakoś nie może się wykreować, co powoli staje się zniechęcające dla części zainteresowanego elektoratu, ma potencjał. Niestety nie ma wizji. To znaczy być może i jakąś tam wizję ma, ale nie jest w stanie jej przekazać w sposób zgodny z kanonem przyjętym w krajowej polityce w zasadzie od samego początku transformacji, której ofiarami jest dominująca większość z nas. Wielu już dzisiaj twierdzi, że ktoś „ma trzymanie”, na inicjatora tej wielkiej zmiany politycznej, jednakże nie ma na to dowodów, a jak rozumieć jego zachowanie? Tego nie wie nikt. Mówią, że nie da się zrozumieć artysty, ale nie oszukujmy się, w naszych realiach nie ma przypadków!

    Nie ma przypadków i nie może być w polityce kraju, wartego kilkadziesiąt dobrych miliardów Euro rocznej możliwości transferów, a najlepszym dowodem na to jest to, że podobno całkiem niezłe służby specjalne w tym kraju nie są w stanie sobie poradzić z żonglowaniem taśmami. Przecież tylko skończony optymista i to raczej taki nieskończenie naiwny, może uznać, że sytuacja z jaką mamy do czynienia jest przypadkowa. Jeżeli więc można terroryzować całą klasę polityczną, jakimiś idiotycznymi nagraniami, to czy nie można „mieć trzymania”, na człowieka, który jest raczej bezpośredni w relacjach?

    Trudny czeka nas wybór. Nawet bardzo trudny. Przy czym jeżeli Naród zdecyduje się na opcję prawicową, to naturalną konsekwencją tego wyboru będzie uczynienie z tego, co wykluje się w końcu miejmy nadzieję, z zamiarów politycznych pana muzyka – najważniejszą częścią naszej sceny politycznej. Najbardziej pożądaną i najbardziej przeciąganą na dwie strony. Dla przyszłej większości, pan Kukiz i jego ruch to może być większość konstytucyjna. Dla obecnej większości, a spodziewanej opozycji, pan Kukiz i jego ruch może zdecydować o rządzeniu, o ile prezydent nie zdecyduje się na destabilizujący państwo manewr z wcześniejszymi wyborami, jakby się im nie udało w trybie konstytucyjnym sformułować rządu.

    Świadomość tej sytuacji ma dzisiaj każdy, po prostu nie można jej nie mieć. Co to oznacza dla pana Kukiza, lepiej nie myśleć. Natomiast dla nas jest to trudny wybór, ponieważ znowu większość społeczeństwa nie będzie miała na kogo głosować. Komiczna będzie sytuacja, w której rozkład poparcia byłby proporcjonalny, a dominującej sile, zabrakłoby kilku głosów do 231 w Sejmie.

    Na pytanie jak głosować, dzisiaj nie da się odpowiedzieć. Jedno jest pewne, nie można głosować na ludzi, którzy są przeciwnikami wolności, praw człowieka i chcieliby zniewolić nasz kraj w kajdany wąsko pojmowanej słuszności ideologiczno-moralnej, czy też wynikającej z redukcyjnego pojmowania patriotyzmu. Ciężkie wybory przed nami, można powiedzieć, że nie tyle co mamy problem z demokracją, ale przede wszystkim mamy problem z funkcjonowaniem społeczeństwa, słowo „więzi”, czy też słowa „poczucie wspólnoty”, dzisiaj to frazesy dla jednych a dla innych mają wręcz znaczenie plemienne.

    To wina niestety naszej codzienności i dominujących mediów i polityków, jak również i Kościoła dominującego, a przede wszystkim rodziny i szkoły, dwóch instytucji które współcześnie nie realizują swojej socjalizującej roli, która przez wieki była ich fundamentalną cechą