• 17 marca 2023
    • Polityka

    Rzecznik złej sprawy i strażnik systemu zamierza powrócić a jedynie słuszny ma plany

    • By krakauer
    • |
    • 04 lipca 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Niestety, źle się dzieje w państwie polskim. Jeden z rzeczników złej sprawy, a zarazem strażnik obecnego systemu zamierza powrócić do czynnej polityki. Na szczęście prawdopodobnie tylko do Senatu, ale to jest zrozumiałe w kontekście pracy zawodowej tego człowieka, wobec której działalność publiczna miałaby być bezkolizyjna. Chodzi oczywiście o coś innego, a mianowicie o immunitet, jako jedyny skuteczny sposób ochrony prawnej przed możliwą zemstą środowiska, przeciwko któremu ta konkretna osoba występuje od lat, nie przebierając w środkach.

    W tym bezpośrednim, personalnym kontekście nie podlega najmniejszej wątpliwości, że coś takiego jak immunitet, to coś na tyle zabezpieczającego, że pożądanego. Można nawet powiedzieć, że posiadanie immunitetu umożliwi tej konkretnej osobie zachowanie dystansu, wręcz niezbędnego w tym zawodzie, którym się zajmuje. Immunitet jest w tym przypadku bardziej niż pożądany.

    Co ciekawe koncepcja wyborcza zakłada tutaj wybory samodzielne, tj. start jako kandydat niezależny. Nazwisko znane, człowiek inteligentny, któremu nie można odmówić patriotyzmu i umiłowania Ojczyzny, co więcej już doświadczony polityk – powinien wejść do Senatu, korzystając właśnie z jednomandatowych okręgów wyborczych w ordynacji wyborczej.

    Jeżeli jednak, tak powszechnie znana osoba nie weszłaby do Senatu, to by znaczyło, że poniosła totalną personalną porażkę jako polityk, ponieważ ten pan jest znany w pewnym zakresie z silnie prawicowych poglądów i jest jawnym wrogiem lewicy, byłoby dobrze żeby nie udało mu się zrealizować tych planów, ponieważ osoby o takim światopoglądzie, jakkolwiek patriotycznym i w ogóle poprawnym są zagrożeniem nieakceptowalnym z punktu widzenia nowoczesnego państwa, o pluralistycznym światopoglądzie.

    Będzie można bardzo ciekawie obserwować zmagania polityczne tego bez wątpienia talentu politycznego, ale niestety rzecznika złej sprawy w staraniach o fotel senatora. Można tylko mieć nadzieję, że inne partie wystawią w tym samym okręgu co ten pan zamierza kandydować, kogoś równie znanego, ale o bardziej liberalnym sposób widzenia świata, na którego mieszkańcy będą mogli oddać głos, żeby nie dostał się do Senatu nasz negatywny w sensie politycznym bohater.

    Dowiedzieliśmy się również, że pan jedynie słuszny ma już plany na polityczną emeryturę. Otóż, ma powstać instytut być może jego nazwiska, w którym tenże nasz drugi negatywny bohater (w sensie politycznym) zamierza się zajmować nadal sprawami polsko-ukraińskim. Czym być może nieświadomie, ten pan uczynił się rzecznikiem sprawy ukraińskiej już chyba na trwałe. Co jest być może dobrym pomysłem na przyszłość, ponieważ nie zmarnuje wytworzonego potencjału w znaczeniu koncepcyjnym, jednakże bez wpływu na decyzje. Można to traktować jako „przyczółek”, czy też może raczej „ostatni bastion”, nie będzie to miało żadnego znaczenia politycznego, a jeżeli ma służyć rozumieniu sprawy polsko-ukraińskiej w duchu dotychczasowej praktyki tego pana, to już lepiej żeby to od razu umarło, ponieważ w ten oto prosty sposób uniknęlibyśmy szkodnictwa, no ale każdy ma prawo publikować i zabierać głos publicznie, tego nie można nikomu odmówić, nawet rzecznikom złej sprawy.

    Jest oczywistym, że tego typu „wykwitów”, na chorym ciele naszego życia publicznego będziemy mieli o wiele więcej. Nie można się dziwić, że ktoś chce mieć immunitet, a ktoś inny chce na siłę zachować pozory bycia kimś istotnym w życiu publicznym. To normalne jeżeli miało się kontakt w władzą, to się dąży do tego, żeby go zachować, przynajmniej na tyle, na ile się da, ponieważ dla jednych jest to wygodne, a inni nie widzą sposobu na życie poza polityką.

    Pojawiały się swego czasu różne pomysły, żeby tak zmienić prawo, aby wykorzystać np. potencjał byłych prezydentów państwa w Senacie, gdzie mężowie ci mieliby zasiadać z automatu sprawowanej funkcji, najlepiej jeszcze dożywotnio. Jest w tym wiele dobrego myślenia, ponieważ Senat jest na tyle pojemną izbą, że nie ma przeszkód, żeby w nim zmieścić nawet dożywotnich Senatorów. Byłoby to interesujące z punktu widzenia ciągłości spraw państwowych, jak również zobowiązywałoby byłych prezydentów do jakiejś stosunkowo wysokiej formuły wizerunkowej lojalności wobec państwa. Być może to kierunek poszukiwań, albowiem mamy przypadki udostępniania nazwiska przez obu byłych prezydentów, w tym niestety były i sytuacje, które można różnie oceniać w kontekście godności wizerunku byłej głowy państwa.