• 17 marca 2023
    • Polityka

    Czy nowy rząd zrobi „polowanie na czarownice” i „show” przed Trybunałem Stanu?

    • By krakauer
    • |
    • 03 lipca 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Zgodnie z art. 156 ust. 2 Konstytucji prawo pociągnięcia do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu członka Rady Ministrów, przysługuje 3/5 głosów ustawowej liczby posłów, czyli 276 parlamentarzystom. Wszystko wskazuje na to, że prawica może osiągnąć ten próg, nawet jeżeli nie samodzielnie, to na pewno znajdzie chętnych „kukizowców” oraz być może członków innych ugrupowań w jakiejś mierze antysystemowych, do głosowania.

    W praktyce oznacza to, że wszyscy politycy czynni przez ostatnie 8 lat, mogą spodziewać się, że będą ofiarami „polowania na czarownice”, a potem „show” przed Trybunałem Stanu. Dodatkowo przecież jest jeszcze prokuratura i policja antykorupcyjna, jak wiadomo obie jednostki są w istocie niezależne od rządu, ale prawica posiada bogate doświadczenie.

    Przeprowadzenie takiej operacji na masową skalę, wobec dużej części rządzącego obecnie establishmentu jest bardzo prawdopodobne, w tym oczywiście na zasadzie potrójnego uderzenia, nie będzie nikomu przyjemnie jak nagle zainteresuje się nim CBA, potem prokuratura (wniosek), a w konsekwencji zostanie pociągnięty do odpowiedzialności politycznej. Szczególnie ciężko będą mieli ci, którzy nie będą mieli immunitetu, w ich przypadku uderzenie będzie bardzo proste, a jak pokazuje „geografia afer III RP”, niektóre co bardziej medialne osoby, jak również zwykli krzykacze silnie podpadnięci za przeszłe przewinienia wobec jedynie słusznego obozu, już mogą się czuć w stanie oskarżenia.

    Dla nowego rządu i w ogóle obozu rządzącego, postawienie byłych rządzących w stan oskarżenia będzie fantastycznym sposobem na rozliczenie się z epoką błędów i wypaczeń. Chodzi o wskazanie społeczeństwu win i błędów poprzedników, których nawarstwienie się, wyklucza prowadzenie normalnej polityki rozwojowej, takiej jaką będąc w opozycji obiecywano i zamierzano, ponieważ ratowanie kraju jest konieczne. Będzie to prawdopodobnie retoryka odgruzowywania Polski, wielkie porządkowanie zgliszcz. Media dostaną pożywkę, sejmowa komisja śledcza jest pewna, przy czym nie wiadomo czy nie będą powołane na raz co najmniej dwie komisje. Jedna wiadomo – obowiązkowo dotycząca teorii zamachu w Smoleńsku, druga ds. związanych z możliwym udziałem polskiego rządu w tym zamachu i jego późniejszymi działaniami mającymi na celu tuszowanie dowodów zbrodni. Poza tym mamy przecież liczne afery, jak firmy namawiającej do inwestowania w złoto i inne.

    Samo trzęsienie ziemi w spółkach Skarbu Państwa, może zapełnić co najmniej jedną komisję śledczą na całą kadencję, a nie trzeba się zagłębiać, wystarczy tylko przelecieć się po nagłówkach gazet z ostatnich lat i wyłowić kilka największych afer.

    Uwzględniając logikę mediów, przede wszystkim liczy się uderzenie w samą górę rządzącego obecnie establishmentu. Chodzi o panów Tuska, Sikorskiego i Komorowskiego. Wszystkich trzech można próbować umoczyć w postępowaniach związanych z dwoma wątkami katastrofy smoleńskiej. W szczególności jednak siła uderzenia prawicy może się skupić na panu Donaldzie Tusku, jako „źródle wszelkiego zła” w krajowej polityce ostatnich lat. Być może to kogoś zaskoczy, ale analizując na trzeźwo i z dystansem, to postawienie byłego premiera i szefa Rady Europejskiej przed Trybunałem Stanu należałoby uznać za działanie obarczone poważnym ryzykiem wizerunkowym dla państwa. W tym znaczeniu, że ewentualne konsekwencje takiego postępowania, byłyby bardzo znaczne, przede wszystkim stracilibyśmy na opinii jako kraj przewidywalny wśród naszych partnerów na Zachodzie. Co do osoby obecnego jeszcze prezydenta, to w istocie – nie ma za co go stawiać przed Trybunałem Stanu, ponieważ jego prezydentura była tak słaba, że oskarżanie go w zasadzie dodałoby mu skrzydeł i publicznej uwagi, w tym znaczeniu, że wzbudzając litość, bardzo szybko mógłby zyskać sympatię wyborców, jako krzywdzony przez władze, a przecież „nic nie zrobił”, bo taki był główny zarzut, że podczas jego prezydentury nic się nie dzieje. Dlatego nie opłaca się go ruszać. Jest jednak jeszcze trzecia osoba, byłego ministra spraw zagranicznych pana Sikorskiego. W tym przypadku, rządzący kimkolwiek by nie był, powinien nie mieć litości. Każdy dzień tego pana, każde słowo, każde działanie i każde zaniechanie należy naświetlić, wyraźnie się pytając, w czyim interesie prowadził politykę zagraniczną – zniszczenia i dewastacji stosunków na Wschodzie?

    Swoją drogą, już samo to, czy pan Sikorski odważyłby się stanąć przed Trybunałem Stanu, czy też wybrałby pobyt za granicą – jest niesłychanie ciekawe?

    Warto pamiętać, że pan Donald Tusk, po przejęciu władzy nie przeprowadził tzw. czystki, czego najlepszym dowodem było pozostawienie pewnego pana na ważnym stanowisku w jednej z formacji policyjnych. Co więcej, nie doszło do rozbicia takich instytucji jak np. Instytut Pamięci Narodowej, które kojarzone są jednoznacznie, a rząd mając większość mógł przeprowadzić stosowną „reformę” tej instytucji. Nie wiadomo, czy pan Tusk miał dobre serce, czy był za słaby, czy nie chciał awantury? Liczy się przede wszystkim to, że odpuścił w ujęciu generalnym. Czy prawica powieli jego błąd? Czy też sięgnie po oręż ostateczny, posunie się do eliminacji z życia publicznego ludzi, którzy rzeczywiście przyczynili się swoimi działaniami i zaniechaniami do szkody Polski?