• 17 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Polski pomysł na przyjmowanie tylko chrześcijańskich uchodźców spodobał się Niemcom

    • By krakauer
    • |
    • 30 czerwca 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Rzadko można usłyszeć tyle zachwytów nad Polską od naszych zachodnich sąsiadów, co w ostatnich dniach. Tamtejsze media tak zrelacjonowały słowa naszej pani premier Kopacz, że wynika z nich że Polska chce przyjmować tylko chrześcijańskich uchodźców.

    Właśnie taki pomysł na segregowanie, czy też segmentację bardzo spodobał się zwykłym Niemcom, którzy mają dość polityki afirmacji multikulturalizmu, która doprowadziła do rozkładu ich społeczeństwa od wewnątrz, powodując liczne zagrożenia związane z modyfikacją kodu kulturowego, do którego Niemcy są przyzwyczajeni. Zwykłych Niemców szczególnie bardzo boli to, że jakikolwiek sceptycyzm jest natychmiast określany mianem „faszyzmu” itd. Co zdaniem wielu ludzi przekłamuje przekaz, albowiem dialog w którym jest afirmowana jedna skrajność (brak krytyki wobec emigrantów), a inna – pełna negacja ich obecności – jest wyłączona, jest upośledzony.

    Trudno oszacować, czy zachwyty nad Polską są ukrytą próbą wyrażania ksenofobicznych nastrojów na temat licznych a odmiennych kulturowo mniejszości napływających do Niemiec, czy też to po prostu głos rozsądku. W istocie to nie ma znaczenia, liczy się coś zupełnie innego, mianowicie Niemcy mają dość. Przeciętni Niemcy mają dość „przyjezdnych na zasiłkach, którzy produkują co roku kolejne małe dziewczynki w chustach” itd. Przeciętnych Niemców denerwuje to, co mówią im najbardziej popularni politycy. Oczywiście RFN robi bardzo wiele, w zasadzie poza Francją, chyba najwięcej dla obcych kulturowo przyjezdnych w Europie, ale niemieckie społeczeństwo tego nie chce.

    Jest oczywistością, że odpowiedzią niemieckiego społeczeństwa na multikulturowe błędy rządzących, będzie przeniesienie sympatii wyborczej na nowe siły polityczne, które wystarczy tylko, że będą w stanie przejść przez bardzo silny filtr poprawności politycznej oraz tamtejszych służb specjalnych inwigilujących politycznych aktywistów – a zyskają olbrzymie poparcie społeczne. Nie na tyle duże, żeby samodzielnie rządzić, ale na tyle liczące się, żeby mieć zdolność koalicyjną, której warunkiem będzie zakończenie polityki zapraszania obcych kulturowo uchodźców, których Niemcy już w przewadze nie chcą.

    Model integracji multikulturowej, swego czasu krytykowała nawet sama pani Merkel, która jest trzeźwym politykiem i doskonale rozumie, że to się nie udało. Nie trzeba nawet prowadzić badań, wystarczy w dowolnym niemieckim mieście – najlepiej aglomeracji – pojechać do dzielnicy, w której zamieszkują głównie uchodźcy i gastarbeiterzy. Więcej nie potrzeba. Jeżeli ktoś się boi, co w wielu przypadkach zwłaszcza po zmroku jest jak najbardziej uzasadnione. To może poszukać sobie na popularnych portalach służących do przechowywania plików wideo, różnych interesujących nagrań, w tym np. reportaży niemieckiej telewizji regionalnej i państwowej ze szkół np. w Berlinie i innych miastach, które pokazują jak wygląda integracja w klasach. Wnioski z tych materiałów są przerażające i jednoznaczne. Świadczą zupełnie o pełnej porażce integracji międzykulturowej oraz o rozkładzie niemieckiego społeczeństwa.

    Sam pomysł na to, żeby segmentować uchodźców ma sens i jest potrzebny, zwłaszcza w kontekście takich zdarzeń, jak sprzed miesiąca, gdy z tonącej łodzi Muzułmanie będący w większości, wyrzucili Chrześcijan na śmierć w morzu. Jeżeli dodamy do tego zagrożenie epidemiologiczne oraz zagrożenie terrorystyczne, to już nie ma żartów. Tych ludzi, w dominującej większości, dla ich dobra należy izolować, otaczając troskliwą opieką medyczną, psychologiczną i przeprowadzać wywiady personalne, żeby budować bazę danych o skali zjawiska i jego naturze. Następnie nie ma dyskusji – najlepszym sposobem na rozwiązanie problemu uchodźców, którym nie udzielono azylu ze względów humanitarnych, jest ich jak najszybsze odstawienie do kraju pochodzenia, co także jest wybitnym wyrazem humanitaryzmu, ponieważ odstawienie na brzeg Afryki, nie rozwiązuje problemu.

    Niemcy muszą się zmierzyć, ze swoim własnym rozumieniem wolności, jeżeli ich zdaniem w ich państwie jest miejsce dla mniej więcej około 20-25% mniejszości „innokulturowej”, to można im tylko życzyć powodzenia i wszystkiego najlepszego.

    Jednakże nie miejmy złudzeń, ponieważ realia są brutalne, przeciętni Niemcy widzą to jako konflikt kulturowy. Niemieckie społeczeństwo ten problem rozwiąże przy pomocy karty wyborczej, wybierając takich ludzi, którzy w pozytywnym scenariuszu po prostu odeślą osoby „innokulturowe” do ich krajów pochodzenia lub gdziekolwiek. To jest tylko kwestią czasu, ponieważ tradycyjnie Niemcy są co prawda BARDZO cierpliwi, ale jak już coś robią, to robią to na serio i z determinacją godną podziwu.