• 17 marca 2023
    • Ekonomia

    O ryzykach wynikających z wiary w Adama Smitha

    • By krakauer
    • |
    • 26 czerwca 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Adam Smith jest uznawany nie bez powodu za ojca współczesnej ekonomii, jego wkład w tworzenie podstaw teoretycznych gospodarki rynkowej, kapitalizmu i liberalizmu (UWAGA ODRÓŻNIAĆ OD LUDOBÓJCZEGO NEOLIBERALIZMU, CZYLI OSTATECZNEGO ZŁA, CZYLI SZATANA). Jego wielkie dzieło – „Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów”, to ciągle fundament myślenia o ekonomii w ogóle. W historii myśli ekonomicznej, to dzieło będzie zawsze w „TOP 10” wszelkich wykładów myśli ludzkiej. Smitha trzeba znać, nie da się z nim polemizować, ponieważ to tak jakbyśmy chcieli robić podkop pod podstawami kolumn na jakich opiera się nasz porządek. Natomiast Smitha można i trzeba po pierwsze interpretować, a po drugie odnosić się krytycznie do interpretacji na użytek współczesności. Ponieważ zamknięcie się w prostych dogmatach jego XVIII-wiecznych myśli współcześnie, jest po prostu błędem naukowym.

    Niestety we współczesnej Polsce są ludzie, którzy mają liberalne i neoliberalne klapki zamknięte na oczach, uszach i w ogóle postrzegają rzeczywistość tylko przez kilka cienkich zbiorów cytatów z dawno już nie żyjących ekonomistów i filozofów. Wszystko dobrze, jeżeli takie osoby są co najwyżej ciekawostką do zaliczenia w semestrze, ich wykład lub ćwiczenia mogą być po prostu ciekawą intelektualną przygodą, którą każdy marksista przyjmuje jako rzeczywistość, będącą fundamentem na którym uwypuklają się wszystkie przekleństwa kapitalizmu oraz płaszczyzną na której dzieje się walka klas.

    Niektóre media bardzo skutecznie próbują przed zapowiedzianą w najbliższych dniach konwencją sympatyków pana Pawła Kukiza, próbują umoczyć „kukizm” właśnie w liberalnych pomysłach przeniesionych wprost z myśli Adama Smitha, podawanych współcześnie przez jego nielicznych zwolenników, czy może wręcz wyznawców (w sensie ekonomicznym). Trzeba przyznać, że niektóre z pomysłów są bardzo intrygujące, a nawet interesujące i rzeczywiście przełomowe, w tym znaczeniu że wprowadzenie np. płacy netto – jeżeli zostałoby przeprowadzone w sposób chroniący pracowników, przed złodziejstwem części pracodawców, to na pewno byłoby zmianą epokową. Totalną zmianą paradygmatu ekonomicznego w kraju, w bardzo ważnej części dotyczącej stosunków pracy.

    Problem polega jednak na tym, że na taką zmianę nasz system raczej jeszcze nie jest gotowy. W tym znaczeniu, że jeżeli chcielibyśmy z dnia na dzień doprowadzić do rewolucji likwidującej opodatkowanie osób fizycznych i likwidację lub drastyczne zmniejszenie koniecznych składek na niezbędne fundusze publiczne, to zagrozilibyśmy podstawom stabilności państwa. Pan Kukiz i osoby mu podpowiadające, takie cudowne pomysły musi zrozumieć, że Polska nie ma pieniędzy, które leżą na kupce i sobie czekają, aż wpłyną następne, dopiero wówczas te co są się wydaje, a już przybywa następnych. Niestety prawda brutalna jest następująca JEŻELI SKARBONKA NIE ZŁUPI PRZEDSIĘBIORCÓW Z KWOTY NA ZUS – TO NIE BĘDZIE Z CZEGO WYPŁACIĆ EMERYTUR! Jeżeli przedsiębiorcy nie będą pobierać i odprowadzać składek na np. NFZ, to załamie się i tak konający i upadły system publiczne opieki zdrowotnej. Nie można zrobić przerwy, pozwalającej na np. reformę systemu składek i podatków, która spowodowałaby że się ich nie pobierze w danym okresie. Podobnie nie da się ich pobrać na zapas. Chyba, że godzimy się na 50% VAT oraz wprowadzamy podatek katastralny z dnia na dzień, a na granicach stają kontrole zakazujące wwożenia czegokolwiek do kraju z krajów sąsiednich (co jest niemożliwe bo jesteśmy w Unii)?

    Wielokrotnie pisaliśmy o potrzebie nazywania rzeczy po imieniu i zamiany składek wpłacanych na specjalne fundusze po prostu w jeden wielki podatek, po którego opłaceniu, pracownik otrzymywałby płacę netto. To można i trzeba zrobić, ale uwaga – na początek, żeby się system nie załamał, trzeba ludzi bardziej złupić. Jest to w interesie państwa i w interesie ludzi, ponieważ jak zabraknie pieniędzy na emerytury, albo na jakieś lecznictwo specjalne, to zaraz będzie dramat i albo rewolucja, albo np. matki kolejnych poszkodowanych grup dzieci – będą wydłubywały Posłom oczy przed Sejmem.

    Nie ma żartów – mówimy o eksperymencie na żywej tkance społecznej. Nie ulega wątpliwości, że system jaki mamy obecnie pod względem podatków i generalnie ciężarów publicznych na rzecz państwa jest zły i niesprawiedliwy, a przede wszystkim mało efektywny. Jednak – tu nie ma mowy o żadnej rewolucji, na to nikt nie otrzymał zgody społeczeństwa, nie można ryzykować załamaniem się wypłacalności państwa.

    Istnieje prawdopodobieństwo, że jacyś spece od liberalnego Smitha, celowo chcieliby spowodować, żeby załamały się finanse państwa, albowiem w tym okresie rząd musiałby pożyczać, albowiem MUSI wywiązywać się ze swoich zobowiązań. Przecież jedynym sposobem byłoby zapożyczenie się – nagłe i o wiele drożej niż robi się to w sposób planowy, ponieważ drukować pieniędzy nie można. Oczywiście na tym zarobiliby ci, którzy mają i ci którzy zarządzają pieniędzmi, prawdopodobnie – dobrzy znajomi, niektórych speców od liberalizmu. Oczywiście tego już panu Kukizowi nikt nie powie, a media już starają się go rozmiękczyć i zohydzić, małymi kroczkami.

    Jeżeli przeprowadzimy referendum, w którym usankcjonujemy rewolucję – to można się bawić w słuchanie niektórych pogrobowców pana Smitha. Jednak trzeba zawsze uważać, jak płynie pieniądz, albowiem na czym jak na czym, ale na generowaniu jego przepływów poprzez czcze gadanie, to oni się znają znakomicie. Pamiętając o ryzykach wynikających z wiary w Adama Smitha musimy mieć świadomość, że nie stać nas na ryzyko bankructwa państwa przy wprowadzeniu całościowej reformy systemu finansów publicznych. REWOLUCJA – NIE, EWOLUCJA – TAK!