• 17 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Konflikt wartości wokół Cyrku, czyli jak rozumieć wolność?

    • By krakauer
    • |
    • 18 czerwca 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Wydarzyła się w naszym kraju rzecz niesłychana, wręcz niesamowita jak na dotychczasowe standardy wszelkiego rodzaju wolnościowców, depczących konwencjonalną moralność. W jednym z miast średniej wielkości na Pomorzu miał być Cyrk. Miał być, ale go jednak nie będzie, ponieważ okazało się, że w skutek interwencji prezydenta tego miasta, stosowna jednostka administracyjna nie wydała zgody na rozbicie Cyrku na wybranych terenach miejskich, służących do rekreacji i zarazem lokalnie przyjmowania tego typu infrastruktury jaką przywozi ze sobą Cyrk. Rzekomym, podkreślmy – rzekomym powodem, dla których taka decyzja miała by być podjęta była troska o los zwierząt wykorzystywanych przez Cyrk w pokazach cyrkowych, decyzji pisemnej nie znamy.

    Zaznaczmy od razu, że to bardzo mądre i chwalebne jeżeli jakakolwiek władza jest tak wrażliwa i w sposób tak niesłychanie rzeczowy pochyla się nad losem zwierząt, które – mogą cierpieć w takich warunkach w jakich służą w Cyrku, jednakże na temat tych cierpień nie ma żadnych badań, jak również nic nie wiadomo o konkretnym przypadku – co do zasady się zgadzamy, zwierzęta nie powinny cierpieć z winy człowieka, wszelkie takie działania należy eliminować.

    Jednakże w przypadku zwierząt cyrkowych jest ten problem, że one już tam są i dostają jedzonko dlatego, bo przychodzą oglądać je ludzie na pokazy z ich udziałem. Jeżeli Cyrk nie zarobi, to lew lub tygrys, czy niedźwiedź – nie zje! Akurat aparatem administracyjno-finansowym pomiędzy żołądkami tych niezwykle interesujących zwierzaków a mięsem, które lubią jest właśnie Cyrk. Oczywiście nie ulega wątpliwości, że niektórzy ludzie mogą uważać, że najlepiej jakby w Cyrku w ogóle nie występowały zwierzęta, bo może być tak że cierpią. Jednakże jeżeli już to od tego są władze państwowe. To władze państwowe powinny zająć się takim problemem i go właściwie wyjaśnić, wcześniej naświetlając. Ponieważ jeżeli jakiś lokalny wróg wolności zdecyduje się wcześniej autorytarnie na reprezentowanie interesu zwierząt, który jest bardziej interesem ich żołądków niż ich kilku skoków przez płonącą obręcz – odebrać tym zwierzętom możliwość zarobkowania, to skazuje zarówno zwierzęta jak i ludzi dzięki nim zarabiającym na utratę środków.

    Władza lokalna oczywiście może administracyjnie zdecydować, że konkretna firma, nie rozłoży konkretnej instalacji w jej mieście lub gminie. Jednakże to jest ograniczanie swobody gospodarczej, w sposób niezgodny z prawem, a jedynie na podstawie decyzji lokalnego włodarza. Czym innym byłby apel do mieszkańców, żeby w danym przedstawieniu nie brali udziału. To byłoby sprawiedliwe, jeżeli wcześniej przedsiębiorca zostałby o tym ostrzeżony, na zasadzie – może się pan rozłożyć, ale proszę mieć na uwadze że może być protest przeciwko pana obecności z udziałem np. prezydenta lub burmistrza miasta. Koniec i kropka, decyzja zapada – niczyje prawa nie są naruszone, każdy ma prawo demonstrować, ale również każdy ma prawo robić sobie Cyrk! Podobna analogia jest np. w orientacji seksualnej, każdy ma prawo sobie wybrać własną i ją realizować, co więcej może nawet ją demonstrować! Wolność, to wartość uniwersalna, nie można jej sankcjonować i ograniczać, tylko w oparciu o światopogląd jednej osoby, wówczas kończy się demokracja.

    Jeżeli rzeczywiście doszło do tego, że w pewnym mieście na Pomorzu, przedsiębiorca prowadzący Cyrk objazdowy nie otrzymał zgody, czy też dostał zakaz rozłożenia swojego przewoźnego przedsiębiorstwa, a za tą decyzją stoją ideologiczne poglądy tylko jednej osoby, w tym jest to osoba pełniącego tam obowiązki organu samorządu terytorialnego, to w tym mieście jest już mniej demokracji, mniej wolności, mniej pluralizmu. Trzeba jednak to zrozumieć i tą wolność chronić. Jak widać bowiem, nawet osoby, które na domaganiu się wolności dla siebie i sobie podobnych na podstawie indywidualnego wyróżnika, także są w stanie być prześladowcami wolności. Co prawda w małym wymiarze i miejmy nadzieję, że tylko z odruchu serca – dla dobra zwierząt (co też jest dyskusyjne w kontekście ich żołądków), a nie z wrogości dla wolności!

    Wolność jest wolnością, tylko wtedy kiedy jest pojmowana całościowo. Dla wszystkich i dla zwierząt w Cyrku, przejawiająca się w tym, że może ich w tym Cyrku nie być, albo jak już są to mogą sobie zarobić na obiad. Również dla np. homoseksualistów, którzy jeżeli chcą mogą sobie maszerować pod tęczowymi flagami w skąpych strojach przez miasto! Wolność jest wolnością tylko wtedy – gdy dotyczy wszystkich. Oczywiście z wyjątkiem kwestii wyłączonych przez prawo, a jak na razie nie ma zakazu używania w działalności cyrkowej zwierząt. Zwłaszcza że polskie prawo w zakresie wykorzystywania zwierząt do tego typu działalności jest bardzo ostre, a konkretny Cyrk wedle zapewnień jego władz spełnia wszystkie warunki (inaczej by bo w branży nie było), bo jak wiadomo o donosy łatwo. Jednakże to także nie wystarczyło, dla tych którzy pragną wolności dla siebie, nie ma znaczenia że ktoś działa zgodnie z prawem. Wystarczy, że nie podoba się to co ktoś inny uznaje za wartość: „a ja mam władzę i wam nie pozwolę„. Coś niesamowitego!

    Chrońmy wolność! Chrońmy ją, przed ludźmi, którzy są jej wrogami! Jak widać, prawdopodobnie wróg wolności może tkwić nawet w najbardziej sympatycznym wolnościowcu! Szkoda, że nikt nie pomyślał o dzieciach, ciekawe co czuje prezydent, który odebrał dzieciom w swoim mieście Cyrk?