• 17 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Dyskretny smak ośmiorniczek każdy może w każdej chwili poznać!

    • By krakauer
    • |
    • 16 czerwca 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Pewna część establishmentu prawdopodobnie zwariowała, ewentualnie już zupełnie odkleiła się od rzeczywistości i to w stopniu bezpowrotnym tj., odpłynęła bardzo wysoko w swojej retoryce, której celem zawsze była kpina z prekariatu, ale to czego jesteśmy świadkami w ostatnich dniach to już kpina z samych siebie.

    Otóż, więc wybrał się czcigodny autorytet jeden z drugim do sklepu dyskontowego, kupił mrożone głęboko owoce morza, w tym i ośmiorniczki, a potem przyrządził sobie takie frykasy we własnej kuchni. Było to tak dobre, że oczywiście autorytet jeden z drugim nie omieszkał, nie podzielić się swoimi spostrzeżeniami z prekariuszami.

    Oczywiście w sposób kpiący i poniżający dla motłochu, który obżera się kaszą z biedy, czasami jakimś niewyszukanym kawałkiem świni lub standardowo kurczętami. Tymczasem okazuje się, że dyskretny smak ośmiorniczek smażonych na maśle, czy też w czymś innym może poznać każdy, jeżeli tylko wykaże się minimum inicjatywy. Zamiast narzekać i zazdrościć, wystarczy tylko udać się do lokalnego pobliskiego dyskontu, gdzie można kupić to mrożone cudo, jeżeli tylko nie ożyje po rozmrożeniu, to instrukcja przyrządzenia (siekanych) ośmiorniczek jest w Internecie, a Internet jak wiadomo dzisiaj establishmentowi – ma każdy i nie jest dla nikogo problemem.

    Niestety jest problem, bo chociaż tamte słynne już ośmiorniczki, podobno były za darmo w ramach przystawek, to dzisiaj w ogóle dotykanie się ośmiorniczek jest najdelikatniej mówiąc stygmatyzujące moralnie, ponieważ jak to tak? To każdy może pałaszować ośmiorniczki we własnej kuchni? Czyli to nie jest elitarne? Znowu ciemny Naród oszukano? Miało być dostojnie, a tu się okazuje że ośmiorniczka wygląda jak nieco większa torebka foliowa po odmrożeniu? Nie ma czym się zachwycać, nic szczególnego, pomyśli sobie każdy, komu będzie dane sprawować tego typu zwierzątka we własnej kuchni. Czyli znowu establishment ma rację, a media zrobiły aferę?

    Co prawda rzeczywiście żyjemy w kraju, w którym dzięki inwazji sieci handlowych z całego kontynentu dyskretny smak ośmiorniczek każdy może w każdej chwili poznać! I nie tylko, ponieważ w naszych sklepach są też raki, kalmary, ślimaki i innego rodzaju – raczej nie codzienne potrawy, których Polacy raczej nie są zwolennikami w codziennej kuchni. To jeszcze nie znaczy, że nie było afery i co najważniejsze, że elita jest taka bliska motłochowi. Bo o zafałszowanie właśnie tego obrazu w tym przypadku najbardziej chodzi. Skoro bowiem każdy może poznać smak ośmiorniczek, w istocie za niewielkie pieniądze – równe cenie przeciętnego mięsa standardowego typu, które kupujemy codziennie, to naprawdę o co się rozchodzi? Jeden je karkówkę, drugi duszone pyzy, trzeci obgryza nogi kurcząc, a jeszcze inny ma ochotę na ośmiorniczki. Co w tym złego?

    Właśnie tak, starają się przemówić do społeczeństwa, niektórzy z tych siewców kłamstw i chaosu w naszym życiu publicznym, dla których ośmiorniczki są zwykłym składnikiem wyszukanej diety.

    Tymczasem to wszystko to jeden wielki pic na wodę i fotomontaż, albowiem w sprawie nie chodzi ani o ośmiorniczki, ani o świninę, ani o zdrowe żywienie, ani nawet o to, kto co zamawia i w której restauracji. Liczy się zupełnie coś innego, co mało kto z rzeczników systemu był w stanie wyłapać w ogóle. Problemem jest kwestia klasowości w naszym społeczeństwie, której ośmiorniczki stały się mimowolnym symbolem, chociaż w niektórych rejonach świata, to najpodlejsze jedzenie, jak u nas gorszy wyrób paszteto-podobny.

    W zależności od tego po której stronie ośmiorcznikowego sporu się opowiadamy, taki jest nasz stosunek do stosunków społecznych w naszym kraju. Oczywiście nie ma nic złego w tym, żeby nasze elity dławiły się wręcz kalmarami, to ich sprawa – niech sobie jedzą co chcą, ale ZA SWOJE PIENIĄDZE. To znaczy uczciwie zarobione na podstawie własnej kreatywności, wartości dodanej jaką się oferuje społeczeństwu jako członek establishmentu.

    W państwie establishment jest wartością dodaną, sam kreuje dla siebie rzeczywistość, stwarzając sobie warunki do rozwoju i życia na wysokim poziomie. W nie-do-państwie, establishment nie jest niczym innym jak obciążeniem, które konsumuje nieproporcjonalnie więcej ze wspólnego stołu niż na to zasługuje. W nie-do-państwie, swoją pozycję zawdzięcza przede wszystkim koterii i układom, albo tylko pochodzeniu i dziedziczeniu, a nie talentowi i umiejętności wykorzystywania swojej wiedzy, kapitału w końcu zawsze pozycji. Proszę się zastanowić, jak jest u nas?

    Tymczasem w naszych realiach w przeważającej większości ośmiorniczkowych fanów, mamy ludzi żyjących za państwowe, z mianowania w układzie koteryjnym. Dzisiaj bronią ich ludzie, którzy sami dla siebie stworzyli system medialny, w którym stale się lansują jako celebryci. W całości, z wyjątkiem szlachetnych wyjątków są zwykłą rakową naroślą na społeczeństwie, a ich miejsce po przeciętnym przeszkoleniu z „bycia prezesem”, mógłby zająć praktycznie każdy. Cała różnica w konflikcie klasowym pomiędzy nimi, a resztą społeczeństwa wynika z umiejętności ustawienia się. Ktoś miał ojca, ze znajomościami tu lub tam i się zaczęło, potem był sukces i dalszy sukces no i same sukcesy. Dzisiaj – to wszystko zmierza w kierunku zawalenia się, nic dziwnego że niektórzy z członków naszego establishmentu już szukają sposobności na awaryjne opuszczenie kraju i wcale się z tym nie kryją.

    Walka klas trwa, nie ma znaczenia że ośmiorniczki są w prawie każdym dyskoncie i to jeszcze (jak na osiedlu autora w trzech rodzajach), co więcej nie ma w ogóle znaczenia że są stosunkowo nie drogie. Już stały się symbolem oderwania establishmentu od rzeczywistości i nim pozostaną.