- Polityka
Amerykańskie wojsko w Europie Środkowej to budowa nowej żelaznej kurtyny
- By krakauer
- |
- 15 czerwca 2015
- |
- 2 minuty czytania
Pojawiły się bardzo niepokojące informacje dotyczące bezpieczeństwa naszego państwa. Rzekomo, wedle różnych komunikatów oficjeli w mediach społecznościowych oraz informacji udostępnianych przez media – o różnym stopniu wiarygodności – ma nastąpić trwała dyslokacja amerykańskiego sprzętu wojskowego na terytoriach krajów wschodniej flanki NATO, w tym Polski. Jest przy tym podane, że ma być to sprzęt ciężki, którego logistyka jest skomplikowana, a może mieć kluczowe znaczenie w pierwszych dniach konfliktu.
Nie możemy się na to zgodzić! Nie dlatego, bo mamy coś przeciwko wojskom USA, czy NATO w ogóle, ale tylko dlatego ponieważ dzisiaj zmieniły się realia. Europa obecnie, to już zupełnie inny układ geopolityczny niż był przed rokiem. Dzisiaj, jeżeli Amerykanie chcą się zdecydować na obecność wojskową w Europie Środkowej, w tym w szczególności w Polsce – powinny zacząć swoje działania od rozmieszczenia taktycznej broni jądrowej oraz w dalszej kolejności wojsk osłonowych. Sama obecność odrobiny sprzętu, dla kilkuset, czy też nawet kilku tysięcy żołnierzy, w żadnej, ale to naprawdę absolutnie – najmniejszej mierze nie zmieni naszej sytuacji geostrategicznej. Chyba, że na gorsze albowiem jeżeli rzeczywiście miałoby dojść do jakiegoś zbiorowego szaleństwa, to trzeba pamiętać że nasz kraj jest położony na szlaku prawie wszystkich armii jakie kiedykolwiek maszerowały ze Wschodu na Zachód i z Zachodu na Wschód.
Pozwolenie Amerykanom na pozorowanie swojej obecności, w wymiarze symbolicznym do rangi jakiejś wielkiej zmiany strategicznej, to tak naprawdę nic nowego, nic co wnosiłoby wartość dodaną do naszego bezpieczeństwa. Jeżeli to smutne wydarzenie dojdzie do skutku, to jego wymowa będzie miała tylko i wyłącznie znaczenie polityczne, a rzeczywiste koszty poronionej proamerykańskiej polityki wschodniej poniosą Narody strategicznego pogranicza.
Nie zależy nam na dalszym dzieleniu Europy, nie zależy nam na budowie na nowo schematów zimnowojennych. Właśnie do tego będzie prowadzić pozorowana obecność amerykańska w regionie, której skutków w długiej perspektywie czasowej, lepiej jest sobie nawet nie wyobrażać. Przecież jest oczywistością, że Federacja Rosyjska poczuje się w ten sposób zagrożona i osaczana, co prawda to żadne siły w stosunku do rosyjskiej super potęgi, ale chodzi o symbole. Większość konfliktów przecież zawsze bardziej odbywa się w warstwie emocjonalnej, a w niej decydują symbole. Obecność Amerykanów na wyjściach strategicznych na wielkie Białoruskie i Rosyjskie niziny, nie będzie niezauważone ani w Mińsku, ani w Moskwie!
Nie bez znaczenia w tej układance są racje Niemców, którzy właśnie o takie symboliczne budowanie barier są zatroskani. Gdyż w ujęciu generalnym w ogóle amerykańska obecność wojskowa w Europie powinna być przedyskutowana na nowo, gdyż ten kraj ma inne cele niż Europa i wcale tego nie ukrywa.
W tym przypadku również należy się spodziewać takiego działania, że Amerykanie mogą myśleć o wbiciu militarnego klina pomiędzy Europę a Rosję, a ściślej pomiędzy Niemcy i Rosję, tak żeby wykluczyć możliwość zmiany obecnego paradygmatu relacji pomiędzy tymi krajami.
Teoretycznie jest to dla nas strategicznie korzystne, ale po warunkiem, że wojska amerykańskie obecne w Polsce będą stanowić realny potencjał, zdolny do sprostania realnie możliwym zagrożeniom. Ze względów oczywistych w takim ujęciu obecność taktycznej broni jądrowej zmienia w ogóle skalę ciążenia i powoduje, że atak na Polskę w takim układzie musiałby się liczyć z amerykańską odpowiedzią z użyciem tego uzbrojenia. W przypadku symbolicznej obecności, to Polska poniesie koszty militarne, ewentualnej kolejnej amerykańskiej ruchawki politycznej. Nie trzeba być prorokiem, żeby sobie wyobrazić, że amerykański sprzęt w Europie Środkowej, mógłby być np. przekazany wzmocnionemu państwu ukraińskich nacjonalistów, w celu przygotowania przez nich armii inwazyjnej na Rosję. Co wówczas? Czy naprawdę chcemy się przyczyniać do budowy wzajemnego systemu podejrzeń i straszenia, czy też zależy nam na uratowaniu tyle ze status quo ile to jeszcze jest możliwe?
Dodatkowym argumentem przeciwko takiej symbolicznej obecności, jest fakt, że o wiele prościej można do Polski przemieścić taki sprzęt z Zachodu, jeżeli byłaby taka potrzeba. Wystarczy tylko to ćwiczyć i mieć opracowane kanały logistyczne.
Jeżeli popełnimy błąd teraz na samym początku i pozwolimy na tą niepotrzebną obecność, to będziemy ponosić jej konsekwencje, w postaci trwałego ograniczenia naszej i tak już niepełnej suwerenności.
Rosyjskie tłumaczenie tekstu: [tutaj]