- Społeczeństwo
Szok i niedowierzanie
- By weng
- |
- 27 maja 2015
- |
- 2 minuty czytania
Analizy przyczyn przegranej Bronisława Komorowskiego dokonywane przez jego sztab przypominają dowcip o radzieckich uczonych, którzy rzucili małpie kamień i zastanawiali się czy nie zjadła go dlatego, że był szary, czy też dlatego, że był okrągły.
Odpowiedź jest bowiem tak samo oczywista – bo po prostu mieliśmy Prezydenta (a także jego otoczenia) dość. Mieliśmy tak bardzo dość, że woleliśmy nawet zagłosować wbrew własnym przekonaniom, byle tylko się go pozbyć. Parafrazując klasyka, gdyby przeciwnikiem Bronisława Komorowskiego było krzesło, zagłosowalibyśmy na krzesło. Choć proszę uwierzyć, że nie była to łatwa decyzja (co doskonale widać po wynikach wyborów – frekwencji, ilości głosów nieważnych oraz głosach rozkładających się prawie po równo na obu kandydatów).
I nie jest to wcale efekt lepszej kampanii pana Andrzeja Dudy (mimo iż obiektywnie – była lepsza), ani nagłego wzrostu sympatii do PiS. Bo my po prostu głosowaliśmy PRZECIW Panu. Przeciw Panu i całemu Pana otoczeniu. Bo przez ostatnie kilka lat nie działaliście na rzecz tego, „by żyło się lepiej – WSZYSTKIM”. Bo traktowaliście nas jak zło konieczne i nie interesowało Was nasze zdanie. A Pan, mimo iż miał być Prezydentem wszystkich Polaków, nie działał na rzecz swoich obywateli i nie bronił ich praw. Dodatkowo ilość strzelonych przez Pana gaf chyba dawno już przekroczyła limit dopuszczalny jak na głowę państwa. A w dzisiejszych czasach zmiana poglądów o 180 stopni w ciągu weekendu naprawdę nie pozostanie niezauważona. Tak samo jak nagłe, pozoranckie inicjatywy na kilka dni przed wyborami. Czy Państwo macie nas za durniów?
Więc nawet gdybyście wysyłali dziennie o 20 tyś. identycznie brzmiących tweetów więcej, to też by nie pomogło. Ani nawet występ Prezydenta w „Tańcu z gwiazdami”. Między innymi właśnie dlatego, że mimo otrzymywania tak ogromnej pomocy ze strony mediów i dysponowania tak ogromnymi środkami (ludzkimi, finansowymi, realną władzą i możliwościami) i tak potrafiliście to popsuć.
Na wiece urzędującego Prezydenta podobno przywożono publiczność autokarami. Naprawdę nie zastanowiło Was, że coś jest nie tak? Że chyba nie tak to powinno wyglądać? Że powinni tam być „prawdziwi” wyborcy? Może w telewizji to wszystko ładnie się prezentuje – ale w prawdziwym życiu już nie. W debacie przed I turą nie wziął Pan udziału – a co Pan będzie z motłochem gadał i na pytania motłochu odpowiadał. Tylko że ten „motłoch” to my, Pana wyborcy. Zapomnieliście już chyba, że te wiece i debaty są dla NAS, a nie dla Was. I to my decydujemy o waszych wzlotach i upadkach. A przynajmniej od dzisiaj zamierzamy tak robić. Dlatego o wyborcę trzeba się starać – i to przez CAŁĄ kadencję. Nie tylko przed wyborami. Bo my widzimy dużo, a i pamięć mamy dobrą. Dodatkowo jesteśmy chyba trochę mądrzejsi niż się nas o to w pewnych kręgach podejrzewa. Hasła „Andrzej Duda was wyduda” naprawdę obrażają naszą inteligencję. Jak również sugestie, że „za mało agitowaliście w Internecie”. To co jest w Internecie (a przede wszystkim to co jest w Internecie popularne) kreujemy my, zapamiętajcie to sobie.
Nie rozmawiacie z nami, nie słuchacie nas, nie szanujecie nas. Takie są konsekwencje. A skutkiem braku kontaktu ze społeczeństwem jest dodatkowo zaskoczenie konsekwencjami. Prawo i Sprawiedliwość wcale nie było lepsze, o czym przekona się na jesieni.