- Marketing
Mit wysokiego poparcia dla Bronisława Komorowskiego to kolejne kłamstwo części mediów!
- By krakauer
- |
- 26 maja 2015
- |
- 2 minuty czytania
Zaczęły się po kampanijne rozliczenia, zaczęły się liczne pytania retoryczne – w tym ulubione wszystkich celebryckich polityków i para-dziennikarzy, w którym „elyta yntelektualna” społeczeństwa dziwi się, jak to jest możliwe, że ich kandydat, pan Komorowski tak łatwo i szybko roztrwonił blisko 70% poparcie społeczne.
Jest to jedno wielkie kłamstwo już na samym poziomie stawiania pytania, ponieważ stawiający je zakładają, że rzeczywiście takie było poparcie dla prezydenta przed wyborami. Nie ma w tym niczego prawdziwego, bo jeżeli już to możemy mówić o historycznym wymiarze zaufania do prezydenta Komorowskiego na wysokim poziomie około 70% Jednakże zaufanie to nie jest poparcie, nie można tych dwóch kategorii mylić.
Prawdopodobnie łącząc te dwie kategorie – ktoś okłamał pana Komorowskiego i cały sztab wyborczy, pokazując, że nie ma się czego obawiać i że prezydent nie może przegrać, a wręcz możliwe jest łatwe zwycięstwo w pierwszej turze wyborów.
To klasyczny przykład jak grupa ludzi samozadowalających się i najlepiej czujących się we własnym gronie, może łatwo wykreować sobie sub-rzeczywistość i w tym stanie utrzymywać się w samozadowoleniu jako towarzystwo wzajemnej adoracji. To piękny przykład, jak władza oślepia i jakie są skutki popełnienia największego błędu jaki może zrobić polityk – uwierzyć doradcom we własną propagandę. Nie da się zrobić niczego gorszego będąc politykiem, nawet zdrada stanu jest mniejszym błędem, ponieważ może być uzasadniona np. względami humanitarnymi, jednakże wiary we własną propagandę nie da się uzasadnić w żaden sposób – to nie jest możliwe, bo to jest samobójstwo polityczne. Czego zresztą właśnie jesteśmy świadkami.
Jest zrozumiałym, że obecnie dla wielu osób przyzwyczajonych do ciepłych posadek za fajne pieniądze właśnie kończy się sub-rzeczywistość i zaczyna się prawdziwy, realny świat, na którym liczy się przede wszystkim umiejętność odnalezienia się na rynku pracy. Dlatego nie można się dziwić, że niektórzy z tych ludzi, dla których cynizm to standardowy sposób prowadzenia procesów myślowych – będzie się starała zrzucić winę za sytuację na innych, w tym zwłaszcza na samego prezydenta Komorowskiego, podnosząc – że przecież roztrwonił i był beznadziejny.
Jeżeli jednak rzeczywiście w jakiejś mierze tak było, to zastanawia, dlaczego ci wszyscy ludzie nie walczyli jak lwy o swoje miejsca pracy, które im ten człowiek zapewniał? Owszem, może był miękki i nie był typem lidera, ale płacił – były przelewy, a teraz nie będzie, wiadomo odprawy, ale to nie rozwiązuje problemu jak się żyje na pewnym nawet niewyobrażalnym dla większości ludzi w Polsce poziomie.
Właśnie to jest fenomenem tych wyborów – czy pana Komorowskiego poświęciło jego własne środowisko? Jeżeli tak, to kto był wielkim demiurgiem, który tak a nie inaczej ustalił kolejność w spektaklu, przewidując jego jedną wielką klapę? Zobaczymy – to zbyt poważna sprawa, żeby o tym pisać, nawet w kategoriach spekulacji i przypuszczeń.
Można przyjąć, że pan Komorowski rzeczywiście jest oderwany od rzeczywistości i nie rozumie współczesnego kraju, którym rządził, jednak w interesie całego obozu politycznego było przekonanie go, do kilku prostych kroków w istocie o charakterze technicznym – jak inne ustawienie kampanii, tak żeby np. na wszelki wypadek miał w marynarce model małej brzózki z wolframowo-tytanowym wkładem a z jej gałęzi, żeby zwisały podobizny liderów partii prawicowych. Takim prostym trickiem, prezydent rozbroiłby flagę PO jaką, wręczył mu pan Duda, a to przekładałoby się na może milion lub więcej głosów, ludzi którzy uważali pana Dudę za zmianę, – czego mu zresztą życzymy, a nie wymianę, na co się zapowiada.
Teraz będą się pojawiać mity o zmarnowaniu wysokiego poziomu poparcia, o tym że mógł to wygrać w I-szej turze, gdyby nie pan Paweł Kukiz, każdy będzie winny, tylko nie ludzie z bezpośredniego otoczenia, odpowiedzialni za kampanie wyborczą.
Biorąc pod uwagę jak był skonstruowany sztab wyborczy i jak on działał – opierając się na relacjach pomiędzy Kancelarią Prezydenta a rzeczywistym sztabem wykonawczym, to lepiej że pan Komorowski przegrał, bo jeżeli nie potrafił zorganizować pracy nawet własnej Kancelarii i własnego sztabu, tak żeby te struktury pracowały na niego i w sposób skuteczny – to ten pan, nie tylko nie miał kompetencji, ale prawdopodobnie w ogóle nie miał pojęcia o tym jak się zarządza sprawami państwowymi w ogóle. Dlatego dobrze, że ten pan przestanie być prezydentem, bo tylko kłopoty mogłyby z tego być.
Miejmy nadzieję, że pan Duda odpowiednio wyczyści gabinety z ludzi, którzy nie potrafili zabezpieczyć podstawowych interesów swojego pracodawcy, chociaż – może to cyniczne, ale to właśnie ich niekompetencji i nieudolności zawdzięcza w jakiejś mierze zwycięstwo.