• 17 marca 2023
    • Soft Power

    Debil, piromaniak i sekutnica?

    • By krakauer
    • |
    • 18 maja 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Po najnowszych doniesieniach niektórych mediów, przedstawiających rzekome przecieki z podsłuchów wypowiedzi całego szeregu polityków pierwszego rzędu. W tym co najmniej dwoje z byłych ministrów, odnośnie tak krępujących spraw jak rzekome nazywanie jednego z ministrów i wicepremiera rzekomo – podkreślmy – „debilem” przez jedną z pań ministrów. Czy też innych spraw – rzekomego sprawstwa kierowniczego pewnego czynu pirotechnicznego, którego po prostu nie wypada powtarzać nawet jako plotki bo jest to szkodliwe dla państwa – powstaje pytanie – czy mamy jeszcze służby specjalne, a jeżeli tak to czym się zajmują? Ponieważ prawie na pewno nie zajmują się wyjaśnieniem jednej z najtrudniejszych do pojęcia afer ostatnich lat, gdy jak to się okazuje podsłuchiwani byli praktycznie wszyscy ludzie z rządzącego establishmentu. Konsekwencje tych nagrań właśnie po raz kolejny dają o sobie znać i nie ma znaczenia, czy są to doniesienia prawdziwe, czy też wszystko co można o nich powiedzieć – to milczenie. Liczy się to, że ktoś może dzisiaj zupełnie na luzie powoływać się na tego typu kwiatki i wrzucać je nam do przestrzeni publicznej.

    Super, że mamy wolność słowa i swobodę wypowiedzi, a dziennikarze nie muszą podawać źródeł swoich wypowiedzi. To bardzo ważne, to filar demokracji. Co jednakże w przypadku, gdy dziennikarze najdelikatniej mówiąc nie bardzo wiedzą co robią. Ewentualnie robią coś z premedytacją, bez oglądania się na skutki, przyczyniając się do przesilenia w życiu politycznym. To jest mocne przegięcie, bo media – OWSZEM MOGĄ PISAĆ GŁUPOTY – ale za wszelką cenę nie powinny kreować rzeczywistości.

    W istocie nie ma znaczenia to, jak jedna z ministrów określiła innego ministra, czy też nawet wicepremiera. Zdarza się, to jest życie – jesteśmy dorosłymi ludźmi, a polityka niestety jest brudna. Owszem, język trudny, ale co począć jak człowieka nerwy ponoszą? Groźniejsze jest to, że jak widać prawdopodobnie nie było po pierwsze żadnych ustaleń odnośnie ważnego elementu symbolicznego polityki transportowej państwa przed jego wprowadzeniem. Po drugie – wychodzi na to, że rzekomo – podkreślmy rzekomo – rząd miał – już z litości nie napiszemy gdzie, całą branżę bardzo ważnego przemysłu strategicznego w naszym kraju. Co to oznacza w rzeczywistości lepiej nie myśleć i nie wiedzieć.

    Jeżeli dalibyśmy wiarę tym doniesieniom, to mamy taką sytuację, że w kręgach rządowych mamy debila, piromaniaka i sekutnicę, która nie żałuje ostrych słów swojemu koledze. Natomiast skutki sytuacji, w której udowodniono by, że minister konstytucyjny wydał nazwijmy to – oczywiście rzekomo – polecenie powiedzmy „pirotechniczne”, mogą mieć wymowę międzynarodową i to na kierunku, najdelikatniej mówiąc trudnym dyplomatycznie.

    O ile jeszcze wyzwanie się przez ministrów od debila, ewentualnie mówienie gdzie które ministerstwo miało określoną branżę przemysłową – to jeszcze ujdzie w naszych standardach, to już piromania adresowana wobec placówki dyplomatycznej sąsiedniego termonuklearnego supermocarstwa to horror. Trzeba nie mieć za grosz odpowiedzialności za państwo, żeby coś takiego w ogóle opublikować, bez żelaznych dowodów, a o takie w tego typu sprawach jest bardzo trudno, to w zasadzie niemożliwe.

    Źle się dzieje w naszym państwie, że służby specjalne jeszcze sobie nie poradziły z problemem tych nagrań. Oto bowiem mamy sytuację – systemowego blokowania zachowań całej klasy rządzącej, przez grupę spryciarzy, którzy w jakiś sposób weszli w posiadanie kompromitujących niektóre osoby materiałów dźwiękowych. To na pewno w jakiejś mierze paraliżuje państwo i ma wpływ na decyzje lub zaniechania decyzji poszkodowanych, którzy bojąc się ujawnienia swoich nagrań mogą zachowywać się w sposób sugerowany lub z ostrożności wstrzymywać się od zachowania. Rolą służb specjalnych jest takie pilnowanie spraw, żeby pewnego rodzaju KWESTIE nie wychodziły na światło dzienne I TO NIE JST OGRANICZANIE WOLNOŚCI SŁOWA, ANI SWOBODY WYPOWIEZI MEDIÓW. nie publikowanie taki plotek bez żelaznych DOWODÓW jest obowiązkiem szanujących się dziennikarzy. Chyba, że szkodzenie państwu w ogóle uznajemy za wątek poboczy i nie mający znaczenia. Wiadomo, że dziennikarze, to dziennikarze, ale jakaś odpowiedzialność za Wspólnotę obowiązuje.

    Śmiało, nagrajmy kolejną sekutnicę jak wyzywa, obraża, nagrajmy kolejnego piromana, emitujmy to wszystko. W jakim kraju będziemy żyć?

    Tags: , , , , , , , , , , , , , , ,