• 17 marca 2023
    • Polityka

    Zachód wieszczy wojnę na Ukrainie

    • By krakauer
    • |
    • 13 maja 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Pan Jens Stoltenberg – Sekretarz Generalny NATO w jednej ze swoich ostatnich wypowiedzi ostrzegał przed możliwością przeprowadzenia ataku przez Powstańców Donbasu i siły rosyjskie, rzekomo gromadzące się na granicy z Ukrainą i na linii demarkacyjnej pomiędzy terenami zajmowanymi przez oddziały wierne Kijowowi, a terenami wyzwolonymi przez Powstańców. Co więcej pan Stoltenberg oskarżył Rosję o regularne udzielanie wsparcia Powstańcom, twierdząc że rzekomo rychły atak z ich strony na pozycje ukraińskie jest prawdopodobny. Poniżej prezentujemy oryginał za źródłem: “(…) But in Eastern Ukraine we see more loss of life, a rise in ceasefire violations, obstruction of the monitors and continued Russian support for the separatists. This is a disturbing trend in the wrong direction. The full implementation of the Minsk agreements is the best way forward to a peaceful solution. And Russia has a special responsibility to make this happen. So we will also address the strategic implications of a more assertive Russia. (…).” 11.05.2015r., Pre-ministerial press conference by NATO Secretary General Jens Stoltenberg Źródło: [tutaj].

    Z podobnym atakiem na Rosję i powstańcze republiki mieliśmy do czynienia już przed 2 maja – z okazji rocznicy pamiętnego ludobójstwa w Odessie, którego okoliczności władze Ukrainy nie są w stanie lub nie chcą wyjaśnić. Następnie, była mowa że pancerne pułki wprost z Placu Czerwonego pojadą na Kijów, z okazji rosyjskiego święta narodowego. Jak dotąd nic z tych rzeczy się nie stało, co najwyraźniej silnie psuje koncepcje na życie dla tych licznych oszczerców Rosji. Jest bowiem czymś nienormalnym, że sąsiednie państwo jest oskarżane o zamiary wojenne – przez całkiem poważnych ludzi, z całkiem poważnych organizacji. Tymczasem, te ataki nie następują, więc powstaje pytanie – kto tak naprawdę dąży do wojny? Czy Rosja organizująca rozmowy na najwyższym szczeblu swojego Prezydenta i Ministra Spraw Zagranicznych, czy też Zachód, gdzie różni politycy – średniego i wysokiego szczebla stale dążą do wszczęcia niepokojów, ponieważ scenariusz przygotowany w Mińsku, prawdopodobnie psuje im ich zamiary jeżeli chodzi o Ukrainę jak również o Rosję, albowiem trzeba pamiętać, że to Ona jest ostatecznym celem.

    Jeżeli wczytamy się w upublicznione dokumenty z przesłuchania pana Ashtona Cartera Sekretarza Obrony Stanów Zjednoczonych przed Komisją Sił Zbrojnych Senatu Stanów Zjednoczonych (j. ang. United States Senate Committee on Armed Services) – “Advance Policy Questions for the Honorable Ashton Carter Nominee to be Secretary of Defense” dostępne w j. ang. PDF [tutaj]. To możemy silnie się przestraszyć, albowiem – oczywiście przy uwzględnieniu różnej wrażliwości, przeważnie motywowanej politycznie – nie można się zgodzić ot tak po prostu z amerykańskim oglądem świata. W szczególności te sformułowania dotyczące rzekomej aneksji Krymu i rzekomej presji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę i Europę Środkową budzą grozę. Jeżeli bowiem w taki sposób myśli amerykański senat (m.in. słynny Senator pan John McCain – przewodniczący tej Komisji), to nic dziwnego, że to złe myślenie zalewa potem inne gremia świata zachodniego odpowiedzialne za bezpieczeństwo, a w konsekwencji jest powielane w mediach i generalnie w życiu publicznym.

    Jednakże jest zastanawiające, dlaczego w wieszczeniu wojny na Ukrainie prym wiodą politycy zza wielkiej wody, jak również uzależnieni od nich politycy struktur wspólnych – w końcu szefem NATO, nie można zostać bez akceptacji ze strony najsilniejszego członka Sojuszu. Tymczasem Europejczycy w tym samym mniej więcej czasie starają się prowadzić politykę dialogu i dążenia do pokoju, w duchu porozumień z Mińska! Czy to jest przypadek? Nie może być przypadkiem, że dzień po wizycie pani Kanclerz Angeli Merkel w Moskwie, gdzie doszło do trudnych, ale konstruktywnych rozmów i dzień przed spotkaniem na szczycie pomiędzy rosyjskim Ministrem Spraw Zagranicznych a jego amerykańskim odpowiednikiem – Sekretarz Generalny NATO pozwala sobie na tak ekstremalnie negatywną wypowiedź.

    W takich sprawach nie ma przypadków, zwłaszcza jak wieszczy się wojnę z dokładną datą – wcześniej przecież była mowa w mediach o spodziewanej „separatystycznej prowokacji” na 2 maja, jednakże nic takiego się nie stało, podobnie jak i nie stało się nic potem, ani nie działoby się wcześniej, gdyby nie prowokacje ukraińskiej operacji pacyfikacyjnej. Jednakże zostawmy już to, działajmy w duchu porozumienia z Mińska, które – co nie jest tajemnicą, nagle zaraz po podpisaniu przestało odpowiadać Ukrainie kijowskiej, ponieważ tamtejsi oligarchowie nie mają zamiaru zgodzić się na kształtowanie się społeczeństwa obywatelskiego w swoim kraju, w tym w szczególności na Wschodzie – na terenie separatystycznych republik. Wdrożenie tam rozwiązań samorządowych jakie są planowane na całej Ukrainie, spowodowałoby de facto – legitymizację lokalnych władz separatystycznych w świetle ukraińskiego prawa. Po tym, ciężko było by znaleźć mandat do „zgodnego z prawem” ostrzeliwania bloków mieszkalnych doniecka z Gradów, Uraganów, moździerzy i ciężkiej artylerii.

    Jeżeli nam trudno jest zrozumieć retorykę Zachodu, to jak mają ją odbierać w Doniecku albo w Moskwie? Przecież nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Ukraina wzmocniła swoją armię na tyle, a obecnie ją doszkala za pomocą amerykańskich i brytyjskich instruktorów, że jest w stanie długo prowadzić wojnę, w celu wykrwawienia Donbasu. W wojnie na wyczerpanie – Donbas nie ma szans z 40 – kilko milionową Ukrainą. W sensie politycznym sprawa rozgrywa się obecnie o legitymację do zerwania ustaleń o zawieszeniu broni z Mińska. Jeżeli nie będzie to dokonane w jakiś sposób, pozwalający jak zawsze obarczyć winą Powstańców lub same wojska Federacji – rzekomo obecne na Ukrainie, to znowu wydarzy się jakiś dramatyczny wypadek na wzór dramatu samolotu malezyjskiego z zeszłego roku, który zwróci uwagę całego świata na chwilę, na wydarzenia na Ukrainie. Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie, chociaż tylko ten scenariusz – daje legitymację oligarchom rządzącym obecnie w Kijowie do sprawowania władzy bez społecznych protestów  walk ulicznych w Kijowie.

    Równolegle w Rosji jest opublikowany rzekomy raport o rzekomym udziale Federacji Rosyjskiej w wojnie domowej na Ukrainie, żeby nie było przypadku ten raport rzekomo pochodzi spod pióra jednego z nieżyjących już opozycjonistów i nie odnosi się do rosyjskich konwojów humanitarnych, dzięki którym Donbas miał co jeść w najgorsze zimowe dni, tylko jest to kolejny materiał oskarżający Federację. Oczywiście wszystko przypadkowo…