• 17 marca 2023
    • Historia

    224 rocznica Ustawy Rządowej czyli Konstytucyi 3. maja 1791

    • By krakauer
    • |
    • 02 maja 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Konstytucja 3 maja 1791 roku [tekst tutaj] to był ostatni akt dogorywającej Rzeczpospolitej, której ciemnota części elit, słabość króla i wszechmoc sąsiadów uniemożliwiła zaistnieć. Sił i odwagi w Rzeczpospolitej wystarczyło na proklamowanie Konstytucji, ale już nie wystarczyło do jej obrony. Głównym problemem była wielkość kraju, którego wedle ówczesnych standardów wojskowych, nie dało się regularnie bronić przed nieprzyjacielem atakującym z trzech stron – bez odpowiednio dużej armii. Armia wówczas kosztowała bardzo dużo pieniędzy i wymagała stosunkowo długiego okresu przygotowań do uzyskania zdolności bojowej, brakowało wówczas w kraju chętnych do złożenia się na armię, a działania sąsiadów w znacznej mierze wykluczały swobodę prowadzenia zaciągu i przygotowywania kraju do wojny. Z doskonale wyszkolonymi armiami Prus i Austrii, jak również masową armią rosyjską, ówczesne wojska koronne i litewskie nie miały strategicznie szans, podobnie powstańcy. Z dostępnych analiz historyków wojskowości wynikało, że samodzielnie z każdym z ówczesnych wrogów, Rzeczpospolita mogłaby się mierzyć, gdyby nie to, że wewnętrznie miała ograniczoną samodzielność przez ciągłą protekcję rosyjską i wrogie działania agentury głównie Prus, chociaż o destrukcyjnej roli Austrii także nie można zapominać (nie da się wręcz zrozumieć zachowania się niektórych ludzi, którzy oddają się upamiętnianiu tradycji tamtego okupanta).

    Patrząc na tamte wydarzenia, to wszystko nie miało znaczenia, albowiem ówczesna elita kraju wykluczała i tak przeprowadzenie tego, co było nieuchronne, czyli porzucenie ziem na Wschodzie w imię stworzenia państwa bardziej narodowego w granicach – bardziej przypominających II RP. Było to wówczas niemożliwe, ponieważ nie myślano takimi kategoriami. Chłop był elementem inwentarza, świadczył pańszczyznę. Mieszczanin przeważnie był biedny, a jeżeli nie był biedny to był bardzo biednym Żydem lub Niemcem, dla których działania Jaśnie Panów z dworków i majątków były często równo przerażające. Krajem rządził de facto Magnat, tam gdzie miał swoje wpływy – Polska była konfederacją dóbr kościelnych, magnackich, miast, pół dzikich obszarów i rewolucja elit, na tyle płytka, co Konstytucja 3 maja, to było zbyt mało, żeby spiąć w całość siły wszystkich stanów i ziem.

    Ustrój państwa był archaiczny, uprawnienia Sejmików i nieszczęsne instrukcje, które wykluczały samodzielność myślenia i reagowania delegatów – to największe przekleństwo tamtej epoki. Bezprawie i sobie państwo było w szczycie, wiele zła nas kosztowały czasy saskie, po których nastała rosyjska protekcja i już jawna interwencja dwóch pozostałych mocarstw. Wyrządzono wówczas Polsce wiele zła – poczynając od przeszło pół wieku fałszowania krajowej waluty przez Prusy, a na przekupywaniu, kogo się tylko dało przez wszystkich Zaborców. Fundamenty porażki z końca XVIII wieku, zostały położone prawie sto lat wcześniej, po nieudanym następstwie Jana III Sobieskiego. To czasy Sasów dobiły Rzeczpospolitą, pozwalając na nieskrępowany prawem rozwój jej wewnętrznych sprzeczności. Potem już było tylko gorzej, poczynając od mianowania kochanka Carycy na tron w Warszawie, a na działaniach zaborców kończąc nie było dla Polski ratunku.

    Konstytucja sama w sobie była poważnym krokiem na przód w stosunku do ówczesnego ustroju, jednakże zabrakło w niej tego, na co stany ówczesnego społeczeństwa i tak nie były gotowe. Polska była za słaba, żeby przeciwstawić się wszystkim swoim słabościom. Poczynając od nadzwyczajnego uprzywilejowania – zwycięskiego w wojnie religijnej Kościoła Katolickiego, poprzez samowolę magnatów i pełny brak kontroli nad masami biednej szlachty – nie było siły, zdolnej do narzucenia swojego autorytetu i oparciu państwa na siłach wewnętrznych. Gdyby wówczas udało się zrobić to, co kilka lat później próbował zrobić Tadeusz Kościuszko, rozumiejący już, że siła Rzeczpospolitej wówczas była położona w jej ludzie, być może nie doszłoby do III rozbioru i państwo w jakiejś formule – zapewne w oparciu o dalszą protekcję rosyjską, mogłoby ono funkcjonować, do momentu pojawienia się Napoleona. Wówczas wszystko wyglądałoby inaczej, trzeba bowiem pamiętać, że nawet Napoleon spoglądał na ówczesną – będącą u jego stóp Europę z perspektywy dynastii, rodów panujących, prawa krwi itd. Istnienie prawowitego Króla z całym zapleczem, uznawanego przez innych monarchów było w tamtym okresie legitymizacją istnienia danej podmiotowości państwowej w ogóle. Dzisiaj tego tak nie pojmujemy, ale to typowy błąd mierzenia własną miarą. Tamta epoka rządziła się swoimi prawami, miała swoje standardy, opierała się na innych wartościach i państwo, czy Naród – definiowano wówczas inaczej. Dopiero Rewolucja Francuska, a w zasadzie jej dziedzictwo – zmieniły sposób postrzegania nawet samej tożsamości. To się może wydać dla wielu dziwne, ale wówczas, nie każdy mieszkaniec Polski postrzegał się w pierwszej kolejności za Polaka, w ogóle było nie najgorzej, jeżeli postrzegał się za poddanego Króla Polski.

    Dzisiaj każdy, kto mówi po Polsku i żyje w Polsce powinien mieć świadomość, możliwie wszystkich ówczesnych problemów i głównych składowych ówczesnej porażki państwa. To zdecydowanie pomogłoby w rozumieniu państwa i jego potrzeb, ponieważ analogie dzisiejszych problemów do ówczesnych są jednoznaczne. Warto jest znać historię i warto jest brać ją pod uwagę, ponieważ można w ten sposób szybciej i lepiej rozumieć współczesność, a nawet – przy odrobinie doświadczenia unikać błędów na przyszłość. Najważniejsza lekcja z końca I-szej Rzeczpospolitej brzmi zatrważająco także i dzisiaj – mianowicie, nie można się dzielić bez wyraźnej przyczyny, a na pewno nie można przedkładać interesu osobistego, czy też szerzej pojmowanego klasowo, zawodowo lub terytorialnie nad interes ogółu. Gdyby się jeszcze udało ten interes ogółu w jakiś wiążący sposób wyrazić, to byłoby znakomicie, ale niestety nie jest.

    Tags: , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,