- Paradygmat rozwoju
Bałtijskaja Truboprowodnaja Sistiema-2 (BTS-2) a Polska
- By krakauer
- |
- 25 marca 2012
- |
- 2 minuty czytania
Zapamiętajcie państwo datę 23 marca 2012 roku, tego dnia „Балтийская трубопроводная система – 2” (БТС-2) – „Baltic Pipeline System” czy też „Rurociąg bałtycki” z portu Ust-Ługa (Усть-Луга) rozpoczął działanie. Rurociąg ma 1000 km, z czego na pierwszych 762 km 1067 mm średnicy a na pozostałym odcinku 1020 mm. Można nim transportować do 30 mln ton ropy rocznie, jest to duża przepustowość powodująca, że jest to obiekt o znaczeniu strategicznym w rosyjskim systemie przesyłowym. Pierwsze spawy położono w czerwcu 2009 roku, tempo budowy wskazuje, zatem, że komuś z jakichś powodów zaczęło się bardzo śpieszyć. Dokładniejsze informacje na temat realizacji projektu można znaleźć na stronie korporacji Transnieft.
Rosjanie będą mogli eksportować swoją ropę bezpośrednio z własnego portu na cały świat tankowcami. Zwiększa to ich niezależność od pośredników, – czyli Białorusi i Polski, a w części Ukrainy (aczkolwiek to dotyczy bardziej zagadnień gazowych). Rosja wielkim kosztem i w iście ekspresowym tempie zapewniła sobie bezpieczeństwo eksportu – w pełnej niezależności od krajów tranzytowych. Nie ma, co się oszukiwać, ale najbardziej Rosjanie obawiają się nas, tj. nieprzewidywalności reakcji Polski. Inwestycja ta ma fundamentalne znaczenie polityczne dla Europejskiej energetyki, albowiem nagle przestaliśmy się liczyć, jako niezbędny gwarant transportu ropy naftowej na zachód a konkretnie do dwóch rafinerii położonych na terenie dawnego NRD.
Nic w przyrodzie nie dzieje się samo dla siebie, a z pewnością omnipotentne państwo rosyjskie nie wydaje kilku miliardów dolarów na to, żeby transportować paliwo w sposób mniej wygodny niż do tej pory. Istota inwestycji w BTS-2 jest pełna dywersyfikacja punktów eksportu ropy. Rosjanie mogą dalej eksportować paliwo przez Gdańsk na cały świat, jednakże od teraz mają własny terminal w Ust-Łudze. Nadal mogą eksportować paliwo do Polski i Niemiec rurociągiem, jednakże jeżeli Niemcy zbudują dodatkowy terminal odbioru ropy naftowej w Rostocku, to głównym beneficjentem ropociągu będzie Polska.
Dotychczasowe kanały eksportu i znaczenie naszego kraju, jako kraju tranzytowego przestało właśnie się liczyć. Można od dzisiaj bez najmniejszego problemu zastosować względem nas szantaż energetyczny – zmuszając Polskę do odpowiedniego zachowania. Nic nie powstrzyma Federacji Rosyjskiej przed użyciem straszaka energetycznego w przypadku konfliktu z Polską. Decydując się na ten krok, władze Rosji otwarły sobie względem naszego kraju pełne możliwości stosowania szantażu energetycznego. Warto przypomnieć, że nie dawno otwarto gazociąg bałtycki, w praktyce umożliwia zaprzestanie transportowania gazu przez terytorium Polski na zachód – albowiem główny i w zasadzie dominujący odbiorca gazu, jakim są Niemcy – jest w stanie się w 100% zaopatrzyć z rury położonej na dnie Bałtyku i to bez planowanej drugiej nitki.
Oznacza to, że nasze państwo może stać się obiektem szantażu energetycznego, albowiem ponad 90 % energii zużywanej za pośrednictwem gazu i za pośrednictwem paliw płynnych ściągamy za pomocą dwóch wielkich rur z głębi Rosji. Tylko od Rosjan zależy, czy chcą nam sprzedawać surowce i za ile, dotychczas ze względu na tranzyt nie dało się nas nie uwzględnić, aczkolwiek można było dać nam ceny wyższe niż odbiorcom końcowym – położonym dalej. To nie stanowiło problemu, nie mogliśmy nawet zareagować podwyższeniem cen za tranzyt, ponieważ ostateczny odbiorca to nasz przyjaciel i strategiczny sojusznik o kluczowym znaczeniu.
Obecnie, kiedy w Rosji do władzy powrócił jej jedyny, prawowity i dożywotni władca – możemy się spodziewać, wykorzystywania przez to mocarstwo energetycznego straszaka, z takim trudem i poświęceniem przygotowanego przez ostatnie lata, – kiedy to prawowity władca pozostawał formalnie w cieniu. Wykorzystanie karty energetycznej względem Białorusi i Polski spowoduje, że ten pierwszy kraj po prostu przyłączy się do Federacji Rosyjskiej, albowiem samodzielnie nie może funkcjonować, a nas czeka w najlepszym wypadku płacenie maksymalnych stawek, jakie się tylko będzie dało z naszego kraju wydusić.
Pomijając scenariusze dyktatu i szantażu ostatecznego, albowiem należy założyć, że Rosja będzie się nadal zachowywać w sposób cywilizowany wobec członka NATO i Unii Europejskiej, to nie można mieć złudzeń, co do oddziaływania straszakiem energetycznym na naszą samodzielną politykę na wschodzie. Głównie na tym polu potencjalnego konfliktu, Rosja będzie chciała nas zepchnąć do pełnej defensywy, w tym znaczeniu, żeby zamiast myśleć i być rzecznikami jakiejkolwiek polityki wschodniej UE – staniemy się krajem przygranicznym – częścią większej całości, z którą Rosjanie będą robili doskonałe interesy bezproblemowo. Natomiast Polska, jako problem zniknie z geopolityki rosyjskiej, albowiem w razie prób jakichkolwiek działań zostaniemy spacyfikowani samą możliwością użycia straszaka.
Odcięcie Polski od dostaw nastąpi oczywiście z powodów technologicznych lub ekonomicznych, Rosjanie są zbyt poważnymi graczami, żeby nas otwarcie szantażować. Musimy mieć jednak świadomość, że od dzisiaj stąpamy po bardzo kruchym i cienkim lodzie.
Dlatego ponieważ nie mamy możliwości uniezależnić się od importu w ogóle należy pomyśleć o skutecznym sposobie dywersyfikacji źródeł dostaw oraz na innym zorganizowaniu gospodarki, umożliwiającym nam stopniowe, co roczne – postępujące uniezależnianie się od życiodajnych rur ze wschodu.
W pierwszej kolejności powinniśmy dążyć do zwiększenia w ciągu 5 lat strategicznych zapasów paliw płynnych, co najmniej do poziomu umożliwiającego roczne funkcjonowanie gospodarki – bez jakichkolwiek ograniczeń w dystrybucji paliw płynnych.
Równolegle, należy wprowadzić narodowy program wytwarzania i wykorzystywania biopaliw w gospodarce, w ten sposób, żeby w ciągu 5 lat osiągnąć poziom nie niższy niż 25% rynku paliw płynnych w postaci produkowanych w kraju biokomponentów.
Na drugim planie, powinno nam zależeć – na budowie połączeń i powiązań gospodarczych z innymi krajami Europy Środkowo-Wschodniej, w taki sposób, żeby w ciągu 5 lat mieć możliwość dywersyfikacji źródeł dostaw około 50% surowca, jakim jest ropa naftowa, z innych źródeł niż wschód w oparciu o istniejącą, rozwiniętą i rozbudowaną infrastrukturę. Szczególnego znaczenia nabywa idea rozbudowy stosownego terminala w Chorwacji i połączenia Adriatyku z Bałtykiem – z pożytkiem dla Chorwacji, Węgier, być może Austrii, Słowacji i także Czech. Potencjał naszych krajów jest wystarczający do budowy tego typu inwestycji, bez jakiegokolwiek wsparcia ekonomicznego ze strony partnerów zewnętrznych. Powinno nam zależeć na zbudowaniu koalicji krajów, z możliwością uzyskania wsparcia ze środków unijnych, jeżeli Bruksela nadal będzie patrzyć przychylnym okiem na dywersyfikację dostaw energii do Europy.
Na trzecim planie powinno znaleźć się poprawienie stanu krajowej infrastruktury odbiorczej, – jeżeli chodzi o zaopatrzenie rynku paliw płynnych. Chodzi przede wszystkim o terminal w Gdańsku oraz ewentualną współprace z Niemcami w zakresie wzajemnego przetłaczania ropy, pochodzącej od Rosjan lub zakupów spotowych. Niezwykle istotne może być tutaj zbudowanie sieci logistycznej zaopatrującej Polskę w gotowe paliwa wprost z rafinerii na terenie Europy Zachodniej. Nie chodzi tu o budowę uzależnienia gospodarczego, ale o przetarcie szlaków transportowych – umożliwiających dostawy paliw – głównie koleją, oraz transportem samochodowym. Naszym celem powinno być przygotowanie korytarzy transportowych umożliwiających nagłe zwiększenie potencjału – poprzez zwielokrotnienie dostaw na nasze żądanie. Niezwykle celowym w tym zakresie byłaby ekspansja narodowego producenta paliw na niemiecki rynek sprzedaży detalicznej, tak żeby przyzwyczaić zachodniego sąsiada nie tylko do widoku naszych cystern, ale przede wszystkim – móc finansować utrzymanie infrastruktury przerzutowej do zachodniej Polski, jeżeli zajdzie taka potrzeba.
Równolegle należy zastanowić się nad wprowadzeniem systemowych zobowiązań do oszczędzania paliwa w pojazdach samochodowych. Nie ma, co się oszukiwać, ale paliwa – nawet bez względu na politykę rosyjską stale będą drożały, – dlatego potrzeba prowadzić wszelkie działania mające na celu zmniejszenie uzależnienia naszej gospodarki od zużywania paliw płynnych. Powinniśmy wprowadzić narodowe obostrzenia dla możliwości legalnego użytkowania pojazdów zużywających powyżej określonej ilości paliwa na jednostkę masy – przy ustalonej ilości przewożonych osób lub ładunku. Obostrzenia powinny dotyczyć głównie rynku pojazdów osobowych, tak żeby stymulować rozwój rynku samochodów mało i średnio litrażowych – obecny segment B i C oraz wszelkiego rodzaju mikro-pojazdów – użytecznych w transporcie miejskim. Oczywiście tego typu zmiany – mające na celu regulacje prawne powinny być stopniowe i wprowadzane możliwie bezboleśnie. Chodzi głównie o wyższe opodatkowanie samochodów paliwożernych – klasy SUV i limuzyn, oraz pojazdów opartych na starych technologiach. Ma to także istotne znaczenie dla ograniczenia emisji substancji szkodliwych do środowiska. Te oszczędności byłyby dość śladowe, miały nikłe znaczenie w bilansie, ale chodzi tu bardziej o zmianę filozofii korzystania z samochodu, aby uczynić go mniej uciążliwym, tańszym w eksploatacji a przez to bardziej efektywnym. Bez wsparcia państwa – nie nastąpi zmiana obyczajów i sposobów użytkowania samochodów. A bez tego – nadal będziemy niezwykle wrażliwi na szantaż energetyczny. W przypadku, gdy dominująca większość podróży w miastach i na prowincji – odbywałaby się transportem publicznym, a także pomiędzy miastami w przypadku podróży jednoosobowych niewymagających przewożenia nietypowego bagażu – wówczas, jako system gospodarczy bylibyśmy o wiele mniej narażeni na perturbacje wywołane zmniejszeniem dostępności paliw płynnych.
Kolejną rzeczą, o jakiej powinniśmy strategicznie pomyśleć, powinno być opracowanie narodowego programu poszukiwania nowych źródeł dostaw – z poza strefy wpływów państwa rosyjskiego. Powinniśmy z własnych źródeł kapitałowych uruchomić więcej przedsięwzięć typu Kulczyk Oil Ventures, tak żeby mieć możliwość sprowadzania surowej ropy naftowej z wielu lub nawet bardzo wielu źródeł, – jako ostatecznej rezerwy energetycznej.
Bez względu na nasze dotychczasowe doświadczenia, musimy już dzisiaj działać, tak żeby uodpornić naszą gospodarkę na szoki energetyczne nowego typu. Dlatego należy postulować już dzisiaj – wprowadzenie narodowego programu zwiększania opodatkowania paliw, umożliwiającego wygospodarowanie środków na wypracowanie koniecznych rezerw. Jeżeli w ciągu 5 lat chcielibyśmy zgromadzić roczne zapasy – sam zakup paliwa oznacza potrzebę zwiększenia obecnej ceny o około 20% Oczywiście koszty magazynowania są o wiele większe.
Problemem naszego kraju jest to, że musimy już działać a właściwie jesteśmy spóźnieni. Konsekwencją naszego spóźnienia może być złamanie naszej gospodarki, a tym samym załamanie porządku społecznego i politycznego bez jakiejkolwiek formalnej ingerencji z zewnątrz. Wystarczy spowodować, że nasza gospodarka przegrzeje się i rząd nie będzie w stanie regulować swoich zobowiązań – w tym w szczególności emerytalnych. O ile przed przyjęciem Euro oznacza to inflację, to po przyjęciu Euro będzie to oznaczać scenariusz super-grecki. Owocujący zmianę władzy na wyjątkowo populistyczną, narodową i skrajnie prawicową – jawnie antyrosyjską. W przypadku skrajnych rozwiązań, możliwe jest nawet sprowokowanie konieczności ingerencji zbrojnej w stanowiącej zagrożenie dla sąsiadów Polsce. Musimy się bronić przed zagrożeniami wszelkiego typu – uniezależnieniem się. Tylko dywersyfikacja i zmniejszenie uzależnienia od paliw ropopochodnych w ogóle, da nam prawdziwą niezależność a zarazem silne podstawy do ekonomicznej stabilizacji gospodarki.